Mama, córka i Tatry Wysokie, helena suchodolska
Mama, córka i Tatry Wysokie, helena suchodolska

W Tatry z Maluszkiem

Komentarze 6
2008-04-06

Dzień pierwszy
Wstajemy skoro świt, wrzucamy resztę pakunków do bagażnika i ruszamy w podróż. Nad głowami ciężkie chmury, a w głowach wątpliwości, czy w ogóle uda się zobaczyć Tatry? Wydumane problemy ustępują miejsca przyziemnym po mniej więcej godzinie podróży, Podczas krótkiego przystanku w Kozach okazuje się, że dalej nie jedziemy. Jakiś kabelek był się urwał:-/. "Telefon do przyjaciela", pierwsza podróż lawetą i kolejne 2 godziny spędzamy w warsztacie... Na szczęście wszystko idzie ku lepszemu i ruszamy dalej. Z lekkim opóźnieniem docieramy do Murzasichla. Nasz tymczasowy domek cieszy oko i duszę🙂 Pieknie jest! I co z tego, że pada?
Na miejscu jest już Jaś z rodziną, krótko po nich dociera Celinka z mamą, a wkrótce są Państwo Maestrowie🙂
Dzień zaczynamy od mszy w pięknej, derwnianej kaplicy na Jaszczurówce. Przy okazji możemy obejrzeć prawdziwy góralski chrzest🙂 Kasztelanki przesypiają cały program poranka w samochodzie...
Ruszamy dalej, by przebijając sie ukosem przez Zakopane podjąć wyzwanie zdobycia Polany Strążyskiej. Początkowo ulewny deszcz prowokuje do myślenia o odwrocie; całe szczęście jednak nie poddajemy się! Posilając się przed bacówką na Polanie dane nam jest podziwiać górski spektakl. Chmury z każdą chwilą rozstępują się nad naszymi głowami, ukazując kawałek po kawałku masyw wiszący tuż nad nami. To Giewont! Już jesteśmy spokojni.. Pewnie jeszcze nie raz na tym wyjeździe zobaczymy Tatry:) W tak zwanym miedzyczasie przybiega Wuj Maestro, strudzony wysokogórską trasą. Wspólnie schodzimy do parkingu, bo na 15-tą jestesmy umówieni. Po raz pierwszy spotka się cała nasza wycieczka🙂. Jedziemy razem na Gubałówkę! W końcu musimy koniecznie zrobić tam grupowe zdjęcie! Pod dolną stacją kolejki spotykamy Natalkę z rodzicami, Amelkę z rodzicami i Tomka z mamą. Jest komplet - 7 dzieci, 12 dorosłych.
Wracamy zadowoleni i zmęczeni.. Dzieci usypiają, dorośli się integrują;-)

Dzień drugi
Pada. Jedziemy na Antałówkę, podziwiamy Willę pod Jedlami, Willę Witkiewiczówkę i sentymentalną Willę Śmigło😉 Fotki na szczycie i chaszczowanie do centrum Zakopanego. Przyznajemy sobie nagrodę za fantastyczne zejście - duże ciacha w cukierni😁. Najedzeni snujemy sie po Krupówkach i zmierzamy w kierunku Pęksowego Brzyska. Oglądamy drewniany XIX-wieczny kościółek przedziwnie cichy wśród gwaru zakopiańskiego centrum, zwiedzamy cmentarz, szukamy grobów znanych nam Zakopiańczyków. W końcu zapada jednogłośna decyzja o czasie wolnym. Jedni idą jeść, inni spacerować, jeszcze inni uzupełniać księgozbiór. Spotykamy się w legendarnej już kuchni, nadchodzi wieczór... Przed snem bliźniaczki odbywają jeszcze w towarzystwie Celinki mały spacer do pobliskiego drewnianego kościółka w Murzasichlu.

Dzień trzeci
Od rana lampa. Nie możemy spać, reszta towarzystwa również od świtu krąży po kuchni. W końcu wyruszamy w góry! Zmierzamy do Zazadni, by wejść w pełnym składzie na Wiktorówki, do Sanktuarium Królowej Tatr, gdzie podejmują nas pyszną, ciepłą herbatą🙂 Natalka zabiera rodziców na rodzinny spacer, a my ślizgiem wspinamy się na Rusinową Polanę. Bezchmurne niebo, panorama Tatr, przyjemne ciepło... I tylko wiatr czasem przeszkadza w kontemplacji... Spedzamy tam upojna godzinę. W końcu schodzimy. A reszta towarzystwa ma ochotę jeszcze na Wodogrzmoty Mickiewicza.........
Wieczorem znów troszkę rozpieszczamy podniebienia wspaniałym obiadem naszej Pani Gospodyni🙂 Po posiłku w celu spalenia nadmiaru energii odbywa się turniej Tenisa Stołowego z Dziećmi na Ręku;-). Ostatni wieczór jakiś leniwy... Zamiast gadać do rana rodzice odpływają z dziećmi

Dzień czwarty
Pakujemy się... Z bagażami w samochodzie jedziemy jeszcze do siedziby Tatrzańskiego Parku Narodowego, by obejrzeć z bliska niedźwiedzia i zaopatrzyć biblioteczkę🙂 W Kirach spotykamy się z trzema znajomymi jakby samochodami i spacerujemy ekstremalną przedziwnie Doliną Kościeliską. Goście w schronisku wytrzeszczają oczy i pytają "skąd się tu wzięło tyle dzieci??";-))
W drodze powrotnej dzieci nie śpią, więc dłuższą chwilę spędzamy na polanie pełnej krokusów. Uczymy delikatności, dotykamy, podziwiamy.
W końcu wracamy.......... Jedziemy do domu. Żegnamy Tatry. Miło było.



Polana Strążyska. Pierwszy tatrzański górski szlak za nami:), helena suchodolska
Dwie małe taterniczki kwalifikowane, helena suchodolska
Na Gubałówkę..., helena suchodolska
Mamusiowo - dzieciaczkowo:) Tu się zapoznajemy!, helena suchodolska
Tak wita turystów kościółek w Murzasichlu, helena suchodolska
Pierwsza w życiu przejażdżka walcem;), helena suchodolska
Gromada wielbłądów na tle panoramy Tatr;), helena suchodolska
Pada, więc podziwiamy największe osiągnięcia stylu zakopiańskiego. Antałówka i Willa Witkiewiczówka., helena suchodolska
Na Krupówkach pada; nici z romantycznego zdjęcia..., helena suchodolska
Kolejny dzień wita nas słońcem:) , helena suchodolska
Rusinowa Polana skąpana w ostrym słońcu i my - zamarli z wrażenia, helena suchodolska
Rodzinne zdjęcie etnograficzne;-), helena suchodolska
Julka niewzruszona zaspokaja swoje najpilniejsze potrzeby:), helena suchodolska
Wiosenni badacze krokusów:), helena suchodolska
To dla nich była ta wyprawa!, helena suchodolska
Ciężkie chmury wiszą na Antałówką, helena suchodolska
W Tatry z Maluszkiem, helena suchodolska
Pogadanka o faunie Tatr w siedzibie Tatrzańskiego Parku Narodowego, helena suchodolska

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Natalia Pin
02 czerwiec 2022 12:32

Właśnie znalazłam coś ciekawego do historii Antałówki https://cyfrowa.tvp.pl/video/turystyka-i-wypoczynek,spotkania-na-antalowce,58380183

Ola Dzitkowska
30 marzec 2009 09:17
Gratuluję pomysłu i podziwiam, ja mam 20-to miesięcznego malucha i nie mam dość odwagi iść z nim w góry ze względów pogodowych, szczególnie, iż w naszym klimacie jest dość deszczowo w górach i pogoda zmienia się w mgnieniu oka.
Mój mały Eryk zawsze zostaje u babci a ja z mężem wyruszam na podbój górek 😉
W tym roku jednak jadąc na urlop mam zamiar zapakować Eryka na plecy i iść z nim na spacer po szczytach 🙂 niekoniecznie Tatr .😉
Midorihato
30 marzec 2009 07:34
Brawo!
Super ze uczysz dzieci od tak malego wieku milosci do gor. Zapewne kiedys beda Ci za to wdzieczne.
Szkoda ze tak malo zdjec - zwlaszcza z Rusinowej. Nigdy tam jeszcze nie bylem wiec tym chetniej zobaczylbym.
helena suchodolska
21 kwiecień 2008 09:36
Po prostu zamarzyłam sobie wycieczkę w tatry, załatwiłam lokum i zapytałam, kto chętny😉 A chętnych było wielu🙂 Jak zwykle.. Jeszcze tu pewnie w wolnej chwili coś zamieszczę🙂 Bardzo mi miło, że zamieszczacie takie pozytywne komentarze🙂
Anna Piernikarczyk
21 kwiecień 2008 09:18
Superowa sprawa, a to był jakiś zlot przewodników z maluchami ?? Jaka to okazja ?? 🙂
Maluszki przesłodziutkie !
Katarzyna Jamrozik
19 kwiecień 2008 22:34
Podziwiam że z takimi maluszkami byliście o tej porze w Tatrach. Ja jeszcze nie byłam tam w zimie, a na zdjęciach widać że jest tam wtedy pięknie. Ja także mam dwójkę dzieci ale już większe. Także byli w Tatrach i na własnych nóżkach z naszą małą pomocą doszli do Doliny Pięciu Stawów Polskich.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Orzesze - Gardawice

Orzesze - Gardawice

Zazadnia

Zazadnia

Palenica Białczańska

Palenica Białczańska

Wiktorówki

Rusinowa Polana

Rusinowa Polana

Droga do Morskiego Oka

Kiry

Kiry

Chochołów

Orzesze Gardawice

Orzesze Gardawice

Polskie Szlaki - Inspirujące Pierniki
Copyright 2005-2023