Grześ i krokusy :)
Podróż jest zaznaczona jako prywatna. Nie jest publicznie dostępna na żadnych listach. Można ją zobaczyć tylko przy wykorzystaniu bezpośredniego adresu URL.
No więc wybrałam się z chłopakami, parą przyjaciół i ich dzieckiem na krokusy. Oni zostali na dole, a my poszliśmy na Grzesia. Śnieg mokry, po kostki, a tu ludzie z dziećmi w tenisówkach drałują pod górę. Szok 🙂.
Na przełęczy Bobrowieckiej kroki jakby bardziej fioletowe i ładniejsze 🙂. Bobrowiec kusił, ale nie wolno 😉.
Krokuski ładne, ale wejście na Grzesia bardziej mnie uszczęśliwiło 🙂.