Rysy po raz pierwszy
Podróż jest zaznaczona jako prywatna. Nie jest publicznie dostępna na żadnych listach. Można ją zobaczyć tylko przy wykorzystaniu bezpośredniego adresu URL.
Stanąć na najwyższej górze Polski to było moje ówczesne wielkie marzenie. Rok wcześniej poszliśmy na Bulę pod Rysami przyjrzeć się, jak wygląda szlak. Jednak z takiej perspektywy nie było wiele widać, poza sznureczkiem ludzi. Najgorsze okazało się być żmudne podejście do góry. Urozmaiceniem stały się dopiero łańcuchy. Miałam dobrą kondycję i nikt mnie nie wyprzedzał, poza jednym chłopakiem, łysym, w dresach i adidasach, który wbiegał na górę, by potem tuż pod szczytem czerwony jak burak usiąść i głośno dyszeć prosząc, by ktoś wezwał pomoc, bo on już nie zejdzie o własnych siłach. Założył się z kolegą o butelkę wódki, że wbiegnie na Rysy 🙂. Dostał od kogoś ochrzan i sam zlazł na dół. Zaczął schodzić jąkąś godzinę przed nami, a i tak go dogoniliśmy i to jeszcze przed Czarnym Stawem 🙂. A wcale nie szliśmy szybko.
Potem przegoniła nas wycieczka Słowaków i Słowaczek, wszyscy w wieku 55+. Okazało się, że wyszli ze Szczyrbskiego Plesa, przez Rysy poszli do Morskiego Oka na obiad, a teraz wracają do auta znów przez Rysy. Szli szybko i w ogóle się nie zatrzymywali 🙂.