Oczywiście w Siedlęcinie, niewielkiej, choć długiej miejscowości, zakręciliśmy się jak słoiki. Jesteśmy mistrzami w podjeżdżaniu do szukanego obiektu od tzw. „ zadniej strony” . Za tym idą zaś problemy z prostym dojściem do celu, zawsze idziemy dłuższą dróżką. Tym razem nie było inaczej, choć dojście do wieży raczej dłuższe nie było, dłuższy był natomiast czas naszego objazdu po wiosce, bo przegapiliśmy tablice informujące.
Koniec końców dotarliśmy gdzie chcieliśmy. Wieża w Siedlęcinie niejednokrotnie pojawiała się na Polskich Szlakach, stąd też moje zainteresowanie tym miejscem. Jej powstanie datuje się na XIV wiek, a budownictwo przypisywane jest księciu Henrykowi I Jaworskiemu. Przez wiele lat była w posiadaniu rodziny von Reden ,a potem aż do 1945 r. Schaffgotschów. Wzniesiono ją jako obiekt mieszkalny, jeden z największych tego typu w Europie, w dodatku świetnie zachowany do dzisiejszych czasów.

Wieża jest interesującą budowlą ze względu na soją konstrukcję i zachowane w niej średniowieczne drewniane stropy oraz malowidła naścienne z XIV wieku. Przedstawiają one legendę o sir Lancelocie z Jeziora, rycerzu króla Artura. Podobno jest to jedyne tego typu malowidło zachowane na świecie. W dalszym ciągu prowadzone są badania archeologiczne w obejściu i w pobliżu wieży.
Zwiedzanie wieży nie zajęło nam zbyt dużo czasu, ruszyliśmy więc wzdłuż doliny Bobru w kierunku Pilchowic, by obejrzeć zaporę na rzece. Oczywiście najprostsza droga była, z powodu obsunięcia się kamieni , zamknięta. Dojazd wyznaczonym objazdem zajął nam ponownie nieco więcej czasu niż przewidywaliśmy.

Jednak mijany krajobraz wynagrodził nam trud kluczenia po okolicznych szosach i wjechaliśmy praktycznie prawie na koronę zapory. Zapora w Pilchowicach jest monumentalnym elementem spinającym zielone wody zalewu. Z jednej strony korony obserwujemy łagodny, wręcz sielski obrazek gładkiej tafli wody na zalewie ( jezioro Pilchowickie) , w niesamowitym szmaragdowym kolorze. Z drugiej strony spoglądamy w kamienną przepaść, naprawdę robi to wrażenie nie gorsze niż zapora w Solinie. I nic dziwnego bowiem zapora w Pilchowicach na rzece Bóbr jest drugą, pod względem wysokości, zaporą w Polsce. Budowla powstała w celu ochrony przed powodziami. Pracę nad jej powstaniem rozpoczęto w 1902r,a ukończono w 1912r. Uroczystego otwarcia zapory dokonał osobiście cesarz Wilhelm II. Na tamte czasy zapora była prawdziwym cudem techniki. U jej stóp wzniesiono elektrownię wodną, która obecnie stanowi bardzo zadbany i działający obiekt. Uwagę zwracają niezwykłe ogromne schody wznoszące się tuż obok. Stanowią one ujście kanału spustowego, co również wyróżnia obiekt spośród innych tego typu. Dodatkową atrakcją tego miejsca jest pobliski most kolejowy przerzucony w 1909r. nad Jeziorem Pilchowickim, jeden z najwyższych w Polsce.
Z przyjemnością spacerowaliśmy po koronie zapory podziwiając wspaniałe otaczające nas krajobrazy. Dzień był wyjątkowo słoneczny, więc przejazd wzdłuż doliny Bobru, wśród ocieniających ją drzew stanowił dla nas dodatkową przyjemność. To nie był koniec atrakcji tego dnia, ale o tym w następnej relacji.









































