październikowe morze (Gdańsk, Gdynia)

pomnik dzieci ocalonych, Magdalena
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Więc pojechaliśmy, po dwóch nieudanych wyjazdach, a raczej trzeba by napisać nieodbytych, w końcu udało się zrealizować plany. Znów troszkę wariacko z nabytą chorobą w tle. W Gdańsku jesteśmy o godzinie 12 w sobotę, po nocnej jeździe. Powrót następnego dnia o 15, bo w poniedziałek do pracki (przynajmniej Longin, ja skorzystałam z dnia do odbioru, a i urlopu jeszcze 24 dni, więc jest z czym szaleć 😉. Wyjątkowo męczący był to wyjazd, przynajmniej dla mnie. 7 godzin jazdy, od razu ruszamy w wir zwiedzania, dopiero wieczorem meldujemy się w pokoju. Kolejnego dnia budzimy się dość wcześnie i od razu zwijamy graty, jedziemy do Gdyni, a stamtąd prosto Gdański dworzec.

Ale po kolei….

nad Motławą, Magdalena
nad Motławą, Magdalena

Pierwsze nasze kroki po przyjeździe skierowały się nad Motławę – spacerek bulwarem rzecz przyjemna, choć jak na tę porę dużo turystów. Niebo zachmurzone, ale ciepełko dawało o sobie znać. Skręcamy na starówkę. Pierwsza na naszej drodze wyrasta katedra, jednak znów nie udaje nam się jej zwiedzić bardziej dogłębnie, ponieważ tym razem trafiając na czas otwarcia, trafiamy jednocześnie na czas uroczystości, która ma potrwać jeszcze 1,5h – jak informuje nas pani. Więc ruszamy dalej… Głównym celem są dla nas Muzea, ponieważ rok wcześniej brakło już nam czasu.

Trafiamy do Dworu Artusa. Popularne w średniowieczu miejska spotkań elit, kupców, mieszczan. Swą nazwę budynki zaczerpnęły od słynnej legendy o królu Arturze – symbolu rycerskości i odwagi. Obecne wnętrze, to rekonstrukcja po zniszczeniach z 1945 roku.

widoczne spichlerze, Magdalena
widoczne spichlerze, Magdalena

Kolejne miejsce jakie odwiedzamy, to Dom Uphagena – kamienica mieszczańska z XVIII wieku, zamożnej rodziny kupieckiej. Po wojnie podjęto prace odbudowujące, jednak dopiero w latach 1993-1998 przywrócono mu dawną świetność i udostępniono do zwiedzania.

Obydwa budynki należą do Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.

, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena

Teraz czas na Muzeum Narodowe, a dokładnie gmachu głównego z oddziałem sztuki dawnej. Muzeum to znajduje się w budynku klasztoru pofranciszkańskiego i sąsiaduje z kościołem św. Trójcy, który obecnie jest restaurowany, co cieszy oczy patrząc na wspaniałe wnętrze z nietypowym prospektem organowym. A w samym muzeum zaczynamy zwiedzanie od sztuki średniowiecza. Co ciekawe, by dostać się na wystawę sztuki złotniczej, musimy przejść odnowionym krużgankiem, a sama sala mieści się w małym refektarzu. Potem podążamy tam, gdzie zawsze mam pole do zachwytu, czyli wystawa ceramiki i to pomieszczenie ma swoją historię, ponieważ tutaj z kolei znajdował się wielki refektarz, a podziwiać możemy fajanse z Delf, porcelanę z Miśni, z Chin, z Berlina, kamionkę nadreńską i wiele innych znakomitości. Piękne to! Jak zwykle ciężko się rozstać, ale otwarte tylko do 17, więc biegniemy na górę, gdzie czeka wystawa „Między słowami”, czyli grafiki Albrechta Durera, a tam cały cykl Apokalipsy i Pasja. To się nazywa sztuka na najwyższym poziomie. XVI-wieczny, jeden z najbardziej znanych cykli graficznych w Europie. Dalej nie mniej rozpoznawalny tryptyk „Sąd ostateczny” Hansa Memlinga (w Katedrze znajduje się kopia). Bogate i niezwykle wymowne dzieło – jedno z czołowych dzieł sztuki XV wieku w Europie. Poza tym wielu miejscowych artystów i malarstwo holenderskie.

Zwiedzania dość. W końcu jesteśmy nad morzem, więc wypadałoby się z nim przywitać. Nie mamy szczęścia, bo zaczyna mżyć, a do plaży pół godziny tramwajem (wybieramy okolicę Parku Brzeźnieńskiego z racji tego, że jednak jest najbliżej. Niestety troszkę mokniemy, ale prawdziwie lać zaczyna jak jesteśmy już w pokoju 😉 Morze niezwykle spokojne, co widać na zdjęciach, zaczyna się przypływ, a w oddali jakiś bardzo zdesperowany człowieczek siedzi na brzegu, trzymając parasol nad głowa i patrzy w dal….

Dwór Artusa, Magdalena
Dwór Artusa, Magdalena

Wracamy do centrum, jemy obiad, biegniemy do pokoju przespać się, bo od rana tobołek znów zabieramy na plecy i ruszamy do Gdyni. Myślimy jak to będzie z pogodą, całą noc lało niemiłosiernie, rano było chmurzasto, ale bez deszczu, choć przez wilgoć dość nieprzyjemnie. W ciągu dnia za to zrobił się wręcz upał. Tak ten nasz obecny klimacik nas raczy swoimi humorami i nudzić się nie da….

No to Gdynia… Muzea od godziny 10, więc najpierw spacerujemy deptaczkiem i kierujemy się nad morze – tam mała sesja – ładnie się krajobraz ustawił do zdjęć mimo jeszcze zalegających chmur 😉

wnętrza Dworu Artusa, Magdalena
wnętrza Dworu Artusa, Magdalena

Nadeszła godzina, więc kierujemy się na Niszczyciela 😉 a dokładnie ORP Błyskawica, ponieważ w ubiegłym roku niestety nie udało się nam zdążyć na zwiedzanie. Statek – Muzeum, będący obiektem Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni od 1976 roku. Możemy obejść cały pokład, możemy wejść i pod niego, a tam wystawka historyczna i wnętrzności okrętu – dla mnie znajomość ich od strony technicznej mieści w sferze magii :P naprawdę budzi podziw myśl, że byli i są ludzie, którzy potrafią to ogarnąć w całości. Do tej pory pod pokładem czuć specyficzny zapach paliwa, co nie jest zbyt przyjemne, ale nadaje swoistego uroku i sprawia, że nie jest to muzeum martwe, to tak jakby w muzeum Chopina, nie puszczano jego utworów …. więc nie narzekamy. Niszczyciela zbudowano w Wielkiej Brytanii w latach 1935-1936. W czasie wojny walczył dzielnie na morzu Północnym i Śródziemnym, na Atlantyku, Kanale La Manche i w Zatoce Biskajskiej. Okręt podczas wojny zniszczył 2 niszczyciele i 2 eskortowce, uszkodził 3 okręty podwodne, zestrzelił 3 samoloty nieprzyjacielskie. Nietypowe to uczucie przemierzać pokład takiego olbrzyma, zwłaszcza, gdy zrobi się zdjęcie i potem patrzymy jacy jesteśmy mali w stosunku do jego wielkości, a właściwie tylko jego części….

Kolejny statek do zwiedzania to Dar Pomorza. Statek – muzeum od 1983 roku – stanowi obiekt Narodowego Muzeum Morskiego. Tym razem nie okręt wojenny, a jeden z najpiękniejszych żaglowców, który zbudowano w 1909 roku w stoczni Blohm-Voss w Hamburgu jako statek szkolny niemieckiej marynarki handlowej. Zwiedzanie jest analogiczne do Błyskawicy: trochę historii, pokład, maszyneria pod pokładem oraz kabiny. Trzeba przyznać, że robi wrażenie. Niestety żagle zwinięte. Możliwość przechadzki po dziobie daje ciekawe wrażenie, zwłaszcza, gdy w dole woda faluje 😉 a wejście na ‘balkoniki’ wystające za burtę powoduje zawrót głowy i to dosłownie – błędnik szaleje…

, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena

to już ostatni punkt zwiedzania. Pozostaje skosztować bałtyckiej rybki na kutrze rybackim i pędzić na Gdańsk Główny, by zdążyć na autobus powrotny.

Intensywny i udany weekend, choć z pogodą mocno niezdecydowaną i męczącą 14-godzinną podróżą.

, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
brama główna Dworu Artusa, Magdalena
kamienice i Ratusz, Magdalena
Długi Targ, Magdalena
wnętrza Domu Uphagena, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
brama główna Domu Uphagena, Magdalena
wnętrze kościoła św. Trójcy, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
Muzeum Narodowe, Magdalena
krużganek prowadzący do wystawy złotnictwa, Magdalena
, Magdalena
sala z wystawą złotnictwa, Magdalena
sala z wystawą ceramiki, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
wystawa grafik Albrechta Durera, Magdalena
, Magdalena
sąd ostateczny Hansa Memlinga, Magdalena
plaża w rejonie Parku Brzeźnieńskiego, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
desperacja :], Magdalena
mewa srebrzysta, Magdalena
, Magdalena
statek piracki w Gdyni, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
a morze w Gdyni wyglądało tak... , Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
pies, który chciał się wpisać w historię miasta ;), Magdalena
Avatar użytkownika Magdalena
Magdalena
Komentarze 8
2016-10-01
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
10 październik 2016 07:28

Trójmiasto piękne i warto wracać.

Po sezonie zdecydowanie spokojniej :-)

pozdrawiam
 

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
06 październik 2016 20:14

Ależ Wam się udał wypad. Tyyyle zwiedzania i morza szum w tle.Super 🙂 

Avatar użytkownika Lutodar
Lutodar
05 październik 2016 23:07

Gdańsk - lubię to misto zwłaszcza jesienią. Spędziłem tam kilka wspaniałych dni właśnie jesienią.

Avatar użytkownika Danusia
Danusia
05 październik 2016 20:50

Wyjazd, z uwagi na daleką podróż i niewielką ilość czasu, bardzo męczący. Niezły spontan. Fajnie,że udało wam się zwiedzić te ciekawe gdańskie muzea. Tyle razy byłam w Gdańsku,a jakoś nigdy do nich nie zaglądałam. Gdańsk to piękne miasto,pełne nie tylko historycznych ciekawostek. Można tu wracać wielokrotnie i wciąż odkrywać na nowo. Nie dziwię się,że tak was ciągnie w te strony.

Avatar użytkownika marian
marian
05 październik 2016 18:19

Piękne miejsca zwiedziliście.Przypomniał mi sie wypad nad morze pięć lat temu, jak jechaliśmy do Władysławowa ale tak pragneliśmy już ujrzeć i przywitać się z  morzem więc pojechaliśmy po drodze  do Gdańska na molo w Brzeżnu.Dopiero po spacerku po plaży i małej sesji zdjęciowej pojechaliśmy się wczasować do Władysławowa.

Ostatnio edytowany: 2016-10-05 18:21

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
05 październik 2016 12:44

Plaża w Orłowie to na razie moja ulubiona plaża, ładniejszej nie widziałam, ale też spacerzyliśmy tam z rana, bez ludzi...

Avatar użytkownika Magdalena
Magdalena
05 październik 2016 12:33

w planach był dłuższy spacer porankiem niedzielnym w Orłowie, ale niestety pogoda nie sprzyjała, więc były tylko krótkie chwile, ale i to dobre 🙂 za rok i tak planujemy znów spędzić tam kilka dni i pozwiedzać okolicę również

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
05 październik 2016 12:30

Heh to Wam się wypadu zachciało 🙂 Pięknie, jak na tak krótki termin i to nad morzem to dużo zwiedzania, nas by jednak morze bardziej porwało 😉 Mój ulubiony Gdansk...

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024