Relaksacyjnie w Dolinkach Podkrakowskich

no to zaczynamy 0 zielony w stronę Wierzchowia, Magdalena
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Po Tatrach postanowiliśmy porwać się na kilka relaksacyjnych dni w Dolinkach Podkrakowskich. Pierwotnie miał być to Ojców. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że lepiej ulokować się gdzieś bliżej Dolinek. I tym oto sposobem znaleźliśmy się w Bęble, w jedynym w tym miejscu domku agroturystycznym, trzy pokoje, domownicy na piętrze, najbliższy sklep w jedną stronę 2 km. Mieli, co chcieli, ale przynajmniej odpoczęli 😉 można by tak w skrócie podsumować. Ale tak poważnie, to naprawdę przyjemnie było. Przedostanie się tam bez auta było sporym wyzwaniem. Oczywiście połączenia już wcześniej zostały przez nas sprawdzone, ja trochę Kraków znam, więc też mniejszy problem. Najpierw usiłowaliśmy się wydostać z Zakopanego, PKS – godzinne opóźnienie, bilety kupione wcześniej, więc bez odwrotu, czekamy… Do Krakowa dojeżdżamy godzinę później, na szczęście celowo nie jechaliśmy w ostatniej chwili, żeby mieć pewność zdążyć na jakiś rozsądny autobus do Bębła. Najpierw jednak przedostajemy się tramwajem do Bronowic Małych i prawie godzinę czekamy na ów autobus o numerze 210 :] docieramy już w całkowitych ciemnościach, ale na szczęście mamy latarki, bo na miejscu brak chodnika i oświetlenia. Jest to dokładnie Bębło – Lasek, więc troszkę dalej niż nam się wydawało :] Docieramy i idziemy spać. Jutro bierzemy się za spacerki.

, Magdalena
, Magdalena

Mamy 23 sierpnia i dalej piękną pogodę ! Zdecydowanie pozytywną stroną takiego nocowania jest fakt, że do szlaku nie trzeba docierać, szlak jest od razu po wyjściu z domu 😉 na ten dzień zaplanowaliśmy przejście Dolinką Kluczwody – nazwa od strumienia, który biegnie przez całą jej długość. Wyruszamy zielonym pieszym szlakiem w kierunku Wierzchowia. Można by powiedzieć, że na tej drodze to właściwie nic nie ma, najpierw pola, potem las z przecinającym go strumieniem, ale właśnie o to chodziło – o spacery spokojne wśród dzikiej przyrody, ale nie wymagające zbyt wiele wysiłku. W Wierchiwu zaopatrzyliśmy się w małe co nie co na drogę i kolację i ruszyliśmy czarnym szlakiem kierunku Rezerwatu Doliny Kluczwody. Jeszcze przed wejściem do samego Rezerwatu, napotykamy tablicę upamiętniającą granicę Cesarstwa Austriackiego i Rosyjskiego w okresie zaboru. Chwilę później docieramy do skał zamkowych i ruin zamku z XIV wieku Jana z Syrokomli. Smoka niestety nie spotkaliśmy, więc można go obejrzeć na zdjęciach z mojej poprzedniej wyprawy w te rejony. Tuż za ruinami rozgałęzienie szlaków, my skręcamy w kierunku Bolechowic szlakiem czarno-niebieskim. Teraz czeka nas prawie 2-kilometrowa trasa przez las – bardzo dziki las, co chyba widać na zdjęciach, a szlak jest do tego stopnia nieprzetarty, że lepiej iść z kosturem wymachując nim przed sobą – widać pajączkom tam dobrze 😉 oj podoba się i to bardzo ! ale dwa kilometry to niewiele, więc dość szybko zbliżamy się do cywilizacji, a Mianowice do Gacków. Tam zasiadamy na ławce i spożywamy nasze co nie co przy okazji ćwicząc przed dalszą drogą 😉 fajnie, że coraz więcej takich możliwości. Od gacków do Bolechowic kolejne dwa kilometry asfaltem.

Bolechowice to już większa wioska z ładnym kościołem śś. Apostołów Piotra i Pawła z 1393 roku. Z tego czasu zachowało się prezbiterium i zakrystia. Nawa została częściowo przebudowana, a później przedłużona, wyposażenie głównie barokowe. W prezbiterium odkryto polichromię z XV wieku. Niestety nikły na nią widok, ponieważ wejście zagrodzone.

pola, Magdalena
pola, Magdalena

W Bolechowicach zachował się również dworek końca XVIII wieku. Obecnie należy on do rodziny Jana Roszko, który dworek zakupił i gruntownie odnowił. Z tego powodu jest całkowicie niedostępny. Został zachowany w klasycystycznej formie z kolumnowym gankiem i mansardowym dachem. Nie zachowały się zabudowania gospodarcze. Dziś na ich miejscu zastaniemy parking oraz fragment muru dawnej stajni, który został zabezpieczony przed całkowitym zniszczeniem.

Z Bolechowic wychodzi czarny szlak, prowadzący do Wąwozu Bolechowickiego. Oczywiście korzystamy z tej atrakcji, zwłaszcza, że w ten sposób i tak będziemy kierowali się w stronę Bębła. Przez cały Wąwóz, a Rezerwat zarazem prowadzi żółty szlak i licząc trasę do Wierzchowia, biegnie przez 4km. Wąwóz ten słynie z Bramy Bolechowickiej, która tworzą skały rozpięte po dwóch stronach ścieżki i strumienia, później to już droga przez las, aczkolwiek bardzo przyjemna, która można pokonać naprawdę spacerowym tempem, a przy tym np. znaleźć reklamówkę grzybków na kolację 😉 nim jednak dotrzemy czeką nas jeszcze zejście do Wierzchowia na zakupy skoro jesteśmy niedaleko, później już tylko powrót asfaltówką ok. 3km.

, Magdalena
jeżyny i malinki, Magdalena
, Magdalena

Docieramy, bierzemy się za oprawianie grzybków i…. odkrywamy duży trawiasty plac za domem i badmintona do dyspozycji. Czy muszę wspominać, że w tym układzie odpoczynek musiał poczekać jeszcze trochę? 😉

, Magdalena
, Magdalena

Kolejny dzionek – nuda… nuda… nuda… znów słońce… lasy… skały… mogłabym tak nudzić się bez końca :] Dziś wyruszamy w kierunku Doliny Będkowskiej. Owa Dolina położona jest jakieś 2,5 km od naszej kwatery, więc szybciutko docieramy zielonym szlakiem, schodzimy sporo w dół, ale nie to jest najgorsze, najgorsze są kleszcze!!! Spadają na nas co rusz, dobrze, że mnie chyba nie lubią, a wnioskuję to z faktu, że jeszcze nigdy żadne nie chciał mnie pożreć. Mimo tego faktu i tak nie jest to przyjemne, oglądamy się co chwilę i otrzepujemy, niestety tego dnia kleszcze będą nam towarzyszyły znaczną część drogi. Zdecydowanie wolałam rozpięte pajęczyny na ścieżce często z mieszkańcem – swoisty urok to jednak miało :] niezrażeni jednak wędrujemy dalej wytyczoną drogą i docieramy do słynnego wodospadu Szum – tutaj od x-lat nic się nie zmieniło. Krótka sesja i maszerujemy dalej. Mijamy Brandysówkę, gdzie kwitnie życie rodzinno-wspinaczkowe. Postanawiamy zejść do Będkowic i stamtąd szlakiem żółtym dotrzeć dodo linki Kobylańskiej. Zarosła niemiłosierna, znów przedzieramy się wąskimi dzikimi ścieżkami, między chwastami sięgającymi ramion, tutaj pająków nie ma, są dla odmiany pszczoły i trzmiele :] zarośnięte są również łąki, a skały ukryte między rozrośniętymi krzaczorami i drzewami. Po dłuższej chwili przedzierania się, docieramy do polany, z której w końcu może nacieszyć oczy łąkowo-skalnym krajobrazem. Po opuszczeniu dolinki przemierzamy dalej ten sam szlak, jednak za kobylańskim Gajem skracamy go udając się górną uliczką między polami. Ładny krajobraz, a droga zaprowadza nas do alejki brzozowej, którą wchodzimy w las. Teraz już szlakiem rowerowym, zbierając kolejne grzyby docieramy praktycznie pod sam dom.

, Magdalena
, Magdalena

A wieczorkiem znów turniej, niestety lotka była bardzo lotna, więc jej nie oszczędzaliśmy i nie przeżyła :] a kolejnego dnia pakowanie i wyjazd. Ciężko wracać po tak udanych wakacjach … ale co za dużo… trzeba dać sobie szansę zatęsknić 😉

, Magdalena
w ogóle się nie boi, Magdalena
, Magdalena

Byłam tutaj 8 lat temu, niewiele się zmieniło, może trochę bardziej zarosło. Mimo spacerów po dolinkach, które już poznałam, odkryłam nowe ścieżki, może bardziej dzikie. Jedno jest pewne, tam nawet asfaltem przyjemnie spacerować i zwykłą polną drogą, gdy wokół żółcą się łąki, zieleniej cały krajobraz, a świerszcze i motyle oplatają z każdej strony. Cudna ta kraina. Udało jej się zauroczyć mnie powtórnie, dlatego na pewno tu powrócę, a raczej powrócimy, bo nie tylko ja czuję się tu dobrze i mam nadzieję, że stanie się to szybciej niż za 8 lat 🙂

, Magdalena
, Magdalena

, Magdalena
, Magdalena
już blisko doliny kluczwody, Magdalena
granica cesarstw, Magdalena
, Magdalena
i już strumień Kluczwody, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
a w tle zamkowe skały, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
spotkanie, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
dziko, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
bestie wyszły z lasu ;), Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
kościół w Bolechowicach, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
park w Bolechowicach, Magdalena
dworek w Bolechowicach, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
ściana stajni, Magdalena
, Magdalena
wąwóz bolechowicki, Magdalena
Avatar użytkownika Magdalena
Magdalena
Komentarze 4
2016-08-22
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
17 wrzesień 2016 21:14

Sielski klimat,

jak zwykle kompleksowo i pięknie obfocone

pozdrawiam

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
17 wrzesień 2016 12:25

Pięknie wędrowaliście, sporo Dolinek przespacerowaliście 🙂 Pięknie, jak to na Jurze 🙂 A kleszcze, brrr, nie miałam też jeszcze ale straszą nimi tak, że się ma wstręt do nich. To prawda, że Dolinki dzikie są miejscami...

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
17 wrzesień 2016 12:02

Piękne tereny Jury i jak zawsze foto-art 🙂

pozdrawiam 🙂

Avatar użytkownika marian
marian
15 wrzesień 2016 21:25

Cudownie tak wsród natury.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Bębło

Dolinki Podkrakowskie

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024