Wiedeń po raz kolejny. z cyklu: wycieczki jednodniowe

panorama Wiednia, Magdalena

I oto owe szaleństwo, o którym wspominałam w poprzedniej relacji, dlatego też potrzebowaliśmy mieć odpowiednie zasoby sił i energii 😉 nie pierwszy raz, więc już wiedzieliśmy: zabieramy termos yerba mate z guaraną! I powiem: pomogło 🙂 ale ogólnie cała wyprawa mimo, że dwie godziny dłuższa niż majowa nie zmęczyła mnie w ogóle. Wyjazd 20:30, na miejscu 5:20, bilety jak do Krakowa, do tego autobus zajeżdża na wiedeński dworzec 40 minut przed czasem! Panuje jeszcze półmrok i mamy okazję przespacerować się pustymi ulicami wiedeńskiego centrum, ale już namierzając cel, czyli automaty z biletami dobowymi, a później przystanek, z którego dojedziemy w pobliże Kahlenbergu. Głównym naszym celem jest zapoznanie się z okolicą, a dla mnie dotarcie do najmniejszego cmentarzyku Wiednia położonego na wzgórzu. Nie posiadaliśmy mapy tego rejonu, dlatego cmentarz nie został przez nas odnaleziony mimo, że kręciliśmy kółka wokół niego, ale wielkiego żalu nie było w obliczu tego, co było nam dane obejrzeć poza nim. Przede wszystkim na samym początku zostajemy uraczeni pięknym słonecznym porankiem (godzina 6:30) nad Dunajem. 

, Magdalena
, Magdalena

Czeka nas urokliwy spacer wraz z jego biegiem przez około 40 minut aż do kościółka Sankt Georg. W dali majaczy wzgórze Leopoldsberg z kościołem, pod który podejdziemy później. 

 leopoldsberg, Magdalena
leopoldsberg, Magdalena

Kościółek ten, należy do dzielnicy Döbling – Kahlenbergendorf. Położony miedzy wąskimi uliczkami, tworzącymi małomiasteczkowy południowy klimat. Jest to kościół romański/wczesnogotycki, jednak po licznych przebudowach ostatecznie w formie barokowej. Gdy zajrzeliśmy przez otwarte drzwi, okazało się, że jest przygotowany do remontu, można zobaczyć coś przez kraty, jest nawet zewnętrzny włącznik światła. Teren wokół mały, na który wchodzimy wąskimi schodami, przechodzimy przez bramę i otaczają nas kwiaty, a lawenda pachnie z daleka 😉 teraz nadszedł ten moment, w którym chcieliśmy wejść na drogę do cmentarza... ale weszliśmy nie w tą, co należało :] później próbowaliśmy skręcać w odpowiednim kierunku szukać ścieżek, ale próżno było szukać – na nic to :] znaleźliśmy za to wielkie winnice, które same w sobie tworzą piękny krajobraz, a położone na wzgórzu dają nam jeszcze więcej przyjemności,

, Magdalena
, Magdalena

wracamy ze szlaku, z którego zeszliśmy, rezygnując z poszukiwań i kierujemy się na wzgórze, na którym widzieliśmy wspominamy kościół. Ścieżka leśna pnie się wciąż w górę zboczem wzgórza Lepoldsberg (425m), w dodatku nigdzie nie skręca... zaczynamy mieć wątpliwości, ale po 40 minutach pięcia się pod górę, docieramy do rozgałęzienia i drogowskazu wiodącego na parking... Jest parking – jest ulica, więc idziemy 😉 i co się okazało ? Mało, że parking to jeszcze przystanek autobusowy! W dodatku razem z autobusem,, który miał tutaj postój 🙂 a tuż za rogiem ów poszukiwany kościół. Wszyscy chcieli nas zniechęcić do odwiedzenia tego terenu, bo kościół zamknięty, a nas i tak coś tam gnało i słusznie... rzeczywiście na teren kościoła wejść się nie da, a jego bryłę widać tylko z dala spod murów nie ma najmniejszej szansy, ale za to jaki urok ma ścieżka pod murami zakończona tarasem widokowym. 

, Magdalena
, Magdalena

Pięknie i znacznie bardziej podobało nam się właśnie tutaj niż w miejscu, w którym znaleźliśmy się później. Jest to dawna siedziba margrabiego Leopolda, władcy Austrii w XI wieku. Sam kościół to wytwór XVII/XVIII wieku. Wracamy na przystanek, okazuje się, że autobus w dalszym ciągu stoi i czeka jakby na nas, mając bilet dobowy wsiadamy i podjeżdżamy na drugie wzgórze-Kahlenberg (po polsku: Łysa Góra 484m.). 

Jest ok. 9:30, a chcieliśmy przybyć na początek zwiedzania Schönbrunn. Plany planami, a zwiedzanie toczy się własnym torem. Z tego wzgórza również obserwujemy panoramę i kusimy się na mrożoną kawę po wiedeńsku. Wzgórze to wraz z kościołem ma szczególne znaczenie nie tylko dla Wiednia, ale też dla Polski z racji swej historii, z którą ściśle związany jest król Jan III Sobieski, który z tego miejsca w 1683 roku dowodził zwycięską bitwą o Wiedeń z Turkami. Na szczycie znajduje się kościół św. Józefa, w którym odbywają się nabożeństwa również po polsku. Znajduje się w nim izba upamiętniająca zwycięstwo polskie w odsieczy wiedeńskiej. Możemy zobaczyć również tablicę upamiętniającą pobyt papieża Jana Pawła II w 300. rocznicę zwycięstwa oraz tablicę w hołdzie Józefowi Piłsudskiemu.

Dalej już bez spacerów szybko autobusem do linii metra nr 4 – podjeżdżamy pod Pałac Schönbrunn. W naszych planach widniało, że mamy się tutaj udać w okolicy otwarcia pałacu do zwiedzania, jednak mieliśmy znaczny poślizg i dotrzeć udało nam się dopiero ok. 11:30. Przerażały mnie opowieści o zwiedzaniu pałacu, 2-godzinnym czekaniu w kolejce, czekaniu do oddania bagażu, zwiedzaniu na tzw. ‘śledzia’. Na miejscu okazało się, że nie taki diabeł straszny… w kolejce czekaliśmy 15 minut, z oddaniem plecaka może 5 minut. Niedogodnością jest bilet na określoną godzinę, w naszym przypadku to godzina czekania, ale dotyczy to tylko pałacu, inne atrakcje, których dotyczy bilet można zwiedzać bez ograniczenia czasowego. Więc udajemy się do prywatnego ogrodu. 

, Magdalena
, Magdalena

Piękne kwiaty, choć gatunki pospolite – tworzą jednak urokliwą kolorową kompozycję. Można go oglądać, idąc szpalerem obrośniętym bluszczem. 

, Magdalena
, Magdalena

Zwiedzanie pałacu obejmuje bilet tańszy na 20 pokoi i droższy na 40, my będąc już tam stwierdzamy, że kupujemy droższy i zdecydowanie bardziej się to opłaca, ponieważ na droższym bilecie trasa biegnie przez bogatsze pokoje. To, co zwróciło moją uwagę, to to, że większość sal zwłaszcza początkowych posiada jednolity wystrój: białe ściany i sufity ze złotymi zdobieniami. Chcąc być szczerą, nie idąc za tłumnymi ochami i achami, muszę stwierdzić, że średnio mi się podobały owe pomieszczenia i będąc tam stwierdziliśmy, że bardziej podoba nam się wnętrze Zamku w Pszczynie lub w Kozłówce, ale to na pewno też kwestia subiektywnych upodobań. W pierwszej (tańszej) połowie zwiedzania na pewno zachwyca tzw ‘Wielka Galeria’ ogromna sala balowa i obok mniejsza, gdzie sklepienie jest pokryte imponującymi malowidłami. Spoglądając na detale, które zdobią wnętrza ciągle towarzyszy nam ornament ‘rocaille’ typowy dla rokoka. Po tych salach przechodzimy do pomieszczeń bardziej okazałych jak np. sala gobelinowa, sala japońska, piękna sala lustrzana (niestety dostępna tylko zza taśmy), sala pokryta dekoracją stiukową w kolorze niebieskim, na kremowych ścianach, co dało dość ciekawy efekt, zaskoczeniem była dla nas sala pośmiertna, w której wystawiano ciało zmarłego na katafalku. Oczywiście wszystkie sale, nie tylko początkowe są skąpane w złotych zdobieniach. Zdjęć we wnętrzach nie można wykonywać w ogóle, dlatego zamieszczam kilka zdjęć pocztówek. Wewnątrz również nie ma aż takiego tłoku jak zapowiadano – jest sporo ludzi, ale swobodnie się przemieszczamy, zatrzymujemy, wracamy… po wyjściu z pałacu, żar leje się z nieba nie ustępując, a my upajamy się ogrodem, który teraz już rozkwitł w pełni (w maju mieliśmy tylko zieloną trawkę). 

, Magdalena
, Magdalena

Nasz bilet obejmuje jeszcze labirynt, ale z tej atrakcji nie korzystamy, udajemy się za to do oranżerii, gdzie spędzamy kolejne pół godziny wśród pięknych różaneczników i innych kwiatów. 

, Magdalena
, Magdalena

Łącznie pobyt na terenie pałacu zajął nam 4 godziny i mimo że byliśmy tam po raz drugi, nie widzieliśmy wszystkiego, np. powozowni i ogrodu różanego, to zostawiamy na kolejny raz.

Na to zwiedzanie zaplanowałam już bez odwołania obejrzenie wnętrza Karlskirche,

, Magdalena
, Magdalena

 który uprzednio obejrzeliśmy tylko z zewnątrz. Jak wtedy wspominał jest to największy barokowy kościół Wiednia. Wnętrze również zachwyca, zwłaszcza ołtarz i kopuła. Wchodząc można się troszkę przestraszyć metalowej konstrukcji prawie na środku. Na początku pomyślałam, że coś remontują, bo wygląda ten twór jak zwykłe rusztowanie, jednak okazuje się, że ów twór to schody plus winda do nieba, no…. Przynajmniej pod sklepienie 😉 z jednej strony szpeci, z drugiej daje możliwości jakich w innym miejscu nie mamy – pozwala nam obcować z wielką sztuką na wyciągnięcie ręki. Stojąc na dole tak wysokiego kościoła nawet nie zdajemy sobie sprawy z wielkości pojedynczych postaci malowideł oraz tego jak trudno jest uchwycić odpowiednią perspektywę, zwłaszcza pracując na kopule.

, Magdalena
, Magdalena

Udajemy się do centrum wiedeńskiego życia, by odwiedzić kościoły widziane uprzednio tylko z zewnątrz: romański św. Michała oraz barokowy św. Piotra. Kościół św. Michała reprezentuje surowe wnętrze z bogatym barokowym ołtarzem głównym i nawet połączenie to nie wygląda tak źle jakby się mogło wydawać, również organy wyglądają bardziej okazale. Z pewnością najbardziej interesującym elementem jest romańska kaplica gdzie ołtarz stanowi współczesna rzeźba Maryi, jednak otoczona jest ona romańską wielką mandorlą, ujętą w łuk arkadowy, którego kolumienki posiadają romańskie głowice, znajdują się tu nawet ościeże na ścianie tak typowe dla romanizmu. Drugą ciekawostką kościoła jest kaplica gotycka z typowym sklepieniem krzyżowym oraz wąskimi ostrołukowymi oknami. Dwa oddzielne style, dwie kaplice naprzeciw siebie w jednym kościele. Drugi kościół to już epoka baroku i znów budowla na planie centralnym (Karlskirche również). Wnętrze w pełni barokowe, naprawdę bogate. Detale, które zwróciły moją uwagę to malowidło, przechodzące w formę wypukłą – starałam się ująć to na zdjęciu. Załapujemy się na koncert organowy za dowolną opłatą, jednak na całym nie zostajemy, ponieważ typowo wiedeńska muzyka klasyczna lekka skoczna nie odpowiada naszym gustom.

Jest godzina 19:00, kręcimy się jeszcze trochę po centrum i zaszywamy się w bardzo przyjemnym barze w starym stylu na dwie godzinki doczekując tak do autobusu (no prawie, jeszcze chwila oczekiwania na dworcu 🙂 )

(W centrum znajduje się jeszcze jeden ciekawy romański kościółek św. Ruprechta, jednak już nie zdążamy obejrzeć jego wnętrza)

W domu lądujemy ok. 8 rano, ale spać nie idziemy. Longin do pracy na drugą zmianę, a ja przesypiam godzinkę dopiero popołudniu. Była to kolejna bogata w wrażenia jednodniowa wycieczka, która otworzyła nam horyzonty na kolejne miejsca, które warto tam zwiedzić 🙂

, Magdalena
, Magdalena
zbliżamy się uliczką do kościoła na Sankt Georg, Magdalena
teren kościoła na Sankt Georg, Magdalena
kościółek z góry, Magdalena
my skręciliśmy po drodze w inna ścieżę prowadzącą na pola winne, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
drapieżca, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
znó na właściwym szlaku, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
mrożona kawcia na Kahlenbergu ;), Magdalena
kościół św. Józefa na Kahlenbergu, Magdalena
prywatny ogród na terenie Schonbrunn, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
wielka galeria, Magdalena
sala stiukowa, Magdalena
sala lustrzana, Magdalena
salal japońska, Magdalena
salal gobelinowa, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
oranżeria w kompleksie Schonbrunn, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
na wyciągnięcie ręki, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
wnętrze kościoła św. Michała, Magdalena
wnętrze kościoła św. Michała - ołtarz, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
wnętrze kościoła św. Michała - kaplica romańska, Magdalena
znów kamieniczki, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
kościół św. Ruprechta, Magdalena
, Magdalena
Avatar użytkownika Magdalena
Magdalena
Komentarze 4
2016-07-25
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
08 wrzesień 2016 09:35

🙂 no pewnie życie zaskakuje co chwilę i trzeba czerpać ile się da jak jest możliwość 🙂

Avatar użytkownika Magdalena
Magdalena
08 wrzesień 2016 09:22

właśnie próbowałam przy pierwszej wycieczce do Wiednia dodać na Zwiedzaj Świat, ale nie udało mi się - może mój komputer nie ładował wszystkiego, bo działa różnie, stąd było moje pytanie, ale skoro można tutaj, to problemu nie ma, tym lepiej, że wszystko w jedno miejsce 🙂

a zwiedzamy owszem zwiedzamy, korzystamy dopóki są możłiwości - jak znów zmieni się u mnie grafik na pracę w weekendy, to znów nie pojeżdżę zbyt często.

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
08 wrzesień 2016 08:50

Śliczny jest ten Wiedeń, sporo ostatnio podrózujecie, świetnie 🙂

Mam przy okazji taką informację, możecie na Polskich Szlakach wrzucać swoje zagraniczne wycieczki, jako pamiątka na przyszłość, tak jak polskie wyprawy, bo niestety będziemy wygaszać Zwiedzaj Świat, nie mam czasu niestety zajmować się tamtą stroną a bez rozwoju nie ma sensu jej prowadzić. To jest też informacja dla tych, którzy mają tam wycieczki i chcą je zachować, aby sobie pozgrywali treści i zdjęcia na swój komputen lub na Polskie Szlaki, bo za rok prawdopodobnie strona Zwiedzaj Świat nie będzie działać. Na razie spokojnie jeszcze będzie funkcjonowac, ale będziemy ją wygaszać. Dzięki za wyrozumiałość 🙂

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
07 wrzesień 2016 23:21

Zaskakujący początek i architektoniczne bogactwo.

Fajna sprawa

pozdrawiam

Zwiedzone atrakcje

Wiedeń

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024