Samotnie przez Pieniny - Dzień I

rezerwat białej wody, Magdalena
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Wyjazd w Pieniny mieliśmy zaplanowany już dawno, urlopy, rezerwacja, kupione bilety , wszystko posprawdzane, trasy zaplanowane …. Jednak prawie nie doszedł skutku, ponieważ Longin odwołali urlop niedługo przed wyjazdem. Efekt był taki, że postanowiłam jechać sama, ponieważ nie wyobrażałam sobie pojechać w góry dopiero w sierpniu (na wtedy zaplanowane były Tatry). Moje obawy opierały się głównie na braku jakiegokolwiek wsparcia na szlaku, ale doszłam do wniosku, że Pieniny to nie Tatry, góry małe, szlaki krótsze, a to tylko 5 dni, więc pojechałam i …. Ani przez chwilkę tego nie żałowałam. Już nie pamiętam kiedy aż tak bardzo odpoczęłam jak wtedy 🙂 może brzmi to okrutnie w stosunku osoby mi towarzyszącej, ale chyba każdy się zgodzi, że czasem każdy potrzebuje trochę samotności. Wędrowało się wspaniale, a pogoda dopisywała. Inne obawy dotyczyły faktu, że jadę w środku sezonu turystycznego. Już sobie wyobrażałam te pielgrzymki turystów na pienińskich szlakach … okazało się że idąc szlakami łączącymi kolejne charakterystyczne punkty potrafiłam przejść 3 godziny nie spotykając ani kawałka człowieka. Raj na ziemi …. Przechodząc do konkretów: Pierwszego dnia zaraz po dotarciu na kwaterę do Krościenka, wyruszyłam na szlak. Jak zwykle jechałam w nocy, plecak już miałam naszykowany na wędrówkę, więc tylko przebiórka i można ruszać. Jak zwykle pierwszy dzień jest dla mnie ciężki i nie ma znaczenia wysoko-nisko, blisko-daleko, dlatego nie przejmuję się i realizuję plany. Wsiadam więc w busa do Jaworków i kieruje się na żółty szlak pieszy, który ma mnie poprowadzić przez Rezerwat Białej Wody. Jest to godzinka marszu na wysokość 862 m. i jeszcze kawałek do Przełęczy Rozdziela. Tam mój pierwszy postój, ukrop niesamowity, a widoczki jeszcze bardziej. Dla mnie to nowość, więc tym bardziej, choć w Pieninach już zdarzyło mi się być, ale tylko jeden dzień i bardzo dawno temu. W dolnej partii wędrujemy z biegiem strumienia, mijając pojedyncze skały, później zaczynają się panoramki. Wędrówka w górę mile zaskakuje trawiastym łąkowym zboczem. Sielsko-anielsko i jakże inaczej dla kogoś przyzwyczajonego do surowego klimatu Tatr i wspinania się po 4 godziny by osiągnąć szczyt. Tutaj zaczyna się dla mnie 2,5-godzinny marsz niebieskim szlakiem granicznym. Do samego szczytu Wysokiej nie spotykam żadnego turysty tylko pasterza ze stadkiem owiec i pokaźną grupką owczarków podhalańskich – okazało się, że całkiem przyjaźnie nastawionych 😉. Żeby nie było, że jest tak fajnie i bez przygód, to po drodze zeszłam ze szlaku gdzieś na lesistej ścieżce … coś mi tam nie pasowało, ale wiedząc, że mam iść wzdłuż granicy, a słupki graniczne cały czas mi towarzyszyły kontynuowałam marsz aż trafiłam na miejsce odpowiednie do zejścia na właściwą drogę 🙂 takim oto sposobem z dzikiej ścieżki zrobiła mi się jeszcze dziksza ścieżka, ale nie ma czego żałować 😉 a po drodze minęłam Wierchliczkę (966) i Smerekową (1013). Jak widać wysokości nie ścinają z nóg, ale i tak jest pięknie, a i miejscami całkiem stromo, o czym przekonam się jeszcze bardziej w kolejnych dniach 🙂 Docieram do strategicznego punktu – pod Wysoką (1050) – jest to najwyższy szczyt Pienin, choć położony w paśmie Pienin Małych. Tam na górze urządzono punkt widokowy, gdzie podziwiając przyrodę z motylkami i jaszczurami na czele zasilam energię całkiem sporą chwilę. Tutaj ludzi już widać całkiem sporo. Kawałek niżej mamy drugi punkt widokowy. Na mnie czas więc schodzę jak weszłam, ale kieruję się na żółty szlak, który ma zaprowadzić mnie do Wąwozu Homole, najpierw droga prowadzi łąkami, później wchodzimy do jednego z najpopularniejszych miejsc – tutaj też więcej ludzi, ale bez przesady. Wiem natomiast, że nie mogłam nie przyznać sobie racji, że należy wychodzić wcześnie rano. Przy schodzeniu z Wysokiej mijałam 4 grupy dzieci i jedną grupę dorosłych, czekającą aż tamte przejdą, żeby się nie pchać … koszmarek … W Homolach sympatyczne mostki, słynne kamienne księgi i już jestem ponownie Jaworkach. Z autobusami tam jest lekki problem, ale kierowca jadący w inne miejsce pokierował mną tak, że szybko i sprawnie dotarłam do Krościenka nie czekając na busa 2 godziny 🙂 Tak zakończyła się moja pierwsza przygoda z Pieninami, która jak najbardziej zachęciła mnie do realizowania pozostałych w kolejnych dniach.

, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
idąc na przełęcz rozdziela, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
a widoki z przełęczy takie ..., Magdalena
, Magdalena
teraz niebieskim szlakiem granicznym w stronę Wysokiej, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
jedyne towarzystwo jak do tej pory, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
punkt widokowy pod wysoką, Magdalena
wysoka, Magdalena
, Magdalena
podziwiam przyrodę na wysokiej, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
wąwóz homole i kamienne księgi, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
Avatar użytkownika Magdalena
Magdalena
Komentarze 7
2016-07-04
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
04 wrzesień 2016 00:01

Prześliczne Pieniny na Twoich fotkach. Chętnie znów bym zobaczył te górki.

Uczta dla oczu

pozdrawiam

 

Avatar użytkownika Marcin_Henioo
Marcin_Henioo
31 sierpień 2016 14:26

Gratuluję odwagi!

Znane mi miejsca, z ubiegłego roku. Z córą wchodziliśmy na Wysoką, choć od tej strony, którą Ty schodziłaś. O! I nawet to drzewo przy szlaku pamiętam! Miłe wspomnienia...

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
31 sierpień 2016 10:10

Podziwiam, nigdy nie byłam sama w górach, fajnie, że się udało  jesteś taka zadowolona, a widoki naprawdę cudne!

Avatar użytkownika Tadeusz Walkowicz
Tadeusz Walkowicz
30 sierpień 2016 09:44

Piękne widoki, znane szlaki w tym roku Szczawnica i Pieniny wypadły z planów.

Pozdrawiam Tadek

Byłem na Roztoczu i okolicach, polecam.

 

Avatar użytkownika Magdalena
Magdalena
30 sierpień 2016 07:48

Bardziej zastanawiałabym się nad wybraniem się samotnie w Tatry na 10 godzinną wędrókę na wysokości 2000m... (choć wbrew pozorom naprawdę sporo osóbi tak wędruje, różnego wieku, różnej płci) tutaj też miałam wątpliwości, ale: bilety kupione, kwatera zarezerwowana, urlop w pracy zarezerwowany od marca, więc przy tym nastawienie, że już za chwilę pojadę w swoje góry, Tatry czy nie, ale góry..... nie potrafiłam zrezygnować 😉
 

Ostatnio edytowany: 2016-08-30 07:49

Avatar użytkownika Anna _Maria
Anna _Maria
29 sierpień 2016 22:23

Pieniny to piękny zakątek naszej uroczej Polski wart zdobywania i zwiedzania ,ale nie samotnie......podziwiam Turystkę za odwagę,ja rówież uwielbiam samotne wędrówki,ale w bardziej w cywilizowane miejsca.Na szlaki w wyższe partie górskie zawsze  kogoś zabieram.Pozdrawiam i życzę dalszych wspaniałych wypraw.....ale chociaż w duecie😉)

Avatar użytkownika Danusia
Danusia
29 sierpień 2016 20:55

Jestem pod wrażeniem Magdaleno,że zdecydowałaś się na samotną wyprawę. W podobnej sytuacji chyba bym zrezygnowała z wyjazdu. Pewnie ma to swój urok,takie samotne wędrowanie,widzę,że jesteś zadowolona, a to najważniejsze. Gratuluję odwagi. Co widziałaś, to twoje.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Jaworki

Jaworki

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024