Pod względem tłumów wiadomo, że Tatry są bardziej oblegane niż Bieszczady. Muszę się jednak pochwalić, że raz ( a wychodziłam na Giewont trzykrotnie ) byłam na szczycie tylko z moją koleżanką. Cały Giewont należał do nas i muszę przyznać, że to wspaniałe uczucie. Fakt, że pora była późnawa i większość turystów schodziła ze szlaków a my miałyśmy zaplanowany nocleg w schronisku na Hali Kondratowej więc mogłyśmy sobie pozwolić na wędrówkę o takiej porze.