Listopad, miesiąc w roku , który zdecydowanie nie jest postrzegany jako turystyczny. Dni są bowiem wyjątkowo krótkie pogoda nieprzewidywalna , z przewagą zjawisk za którymi większość z nas nie przepada. Deszcz, mżawka, mgły, silne wichury….
Zdecydowanie -jako krajtroter –dostrzegam jednak pozytywy wyjazdów listopadowych. Pusto, niewielu turystów. Ceny ,zdecydowanie pozasezonowe . Sporo taniej niż latem czy w okresie świąteczno-noworocznym czy podczas ferii zimowych.

Parę dni na Podhalu, późnojesiennie ; przydał nam się ten wyjazd. Mimo istnej „loterii pogodowej” udało nam się wyjechać na Kasprowy Wierch . Nie staliśmy w kolejce, nie tyle po bilety, bo takowe w necie kupić można, ile w oczekiwaniu na wagonik kolejki. Wszystko odbywało się praktycznie na bieżąco ! Fakt, iż wagoniki kolejki linowej jeździły co pół godziny , a nie jak w sezonie co 10 minut.
Kolejka zwalniała lub zatrzymywała się , w czasie mocniejszych podmuchów wiatru. Przesiadka w Myślenickich Turniach i już prosto na sam szczyt.

Byliśmy nastawieni, że będzie tam chłodniej. Ojjj, było ! Zdecydowanie. Padał deszcz ze śniegiem. Ślisko bylo niemiłosiernie o czym ostrzegały już na tablice meteorologicznee na dolnej stacji w Kuźnicach . Temperatura dwa stopnie na plusie lecz przenikliwy wiatr sprawiał , że temperatura odczuwalna była zdecydowanie niższa....Mgła raz zakrywała skaliste wierzchołki gór by za chwilę „rozpłynąć” się . Każdy robił foty.
Widoki cudne 🙂



Choć nie pierwszy raz byliśmy na Kasprowym, zawsze podziwiamy majestat gór. Niezmiennie! Pięknie o każdej porze roku. Nagie turnie, niższe piętra z kosodrzewiną ,w dolinach stawy o pięknej nasyconej barwie.
Na dole w Kuźnicach czekał na nas …deszcz .I dorożki, z których nie skorzystalismy.... Mimo wszystko cieszymy się, że udało nam się podziwiać widoki Tatr z Kasprowego (poprzednio przed trzema laty byliśmy tam w całkowitej mgle).

Pozdrawiam z Podhala 🙂





































