Pierwszy dzień naszego urlopu rozpoczeliśmy od wycieczki na Czerwone Wierchy. Na parkingu w Dolinie Kościeliskiej byliśmy o 7 rano i od razu udaliśmy się na szlak. Wędrowaliśmy zielonym szlakiem aż do rozstajów gdzie udalismy sie czerwonym w stronę Czerwonych Wierchów. Pogoda była niepwna, pochmurzone, słoneczko nieśmiało wygladało zza chmur a naszlaku pustki, nie było ludzi. Droga na Ciemniak była długa i mozolna. Zdawało się, że nigdy nie dojdziemy na szczyt. Na Chudej Przełączce zrobilismy mały odpoczynek i podziwialiśmy Ciemniak. Niestety zaczeły sie kłębić chmury i po dotarciu na szczyt było widać tylko "mleko". Zmierzalismy w kierunku Krzesanicy podziwijąc chmury.... a do tego wiatr jeszcze robił swoje. Dotarlismy na Krzesanicę, która poznalismy po charakterystycznych kamykach ułożonych na sobie. Chmura nadal nie odpuszczała. Nie pozostało nic innego jak udać się dalej na Małołączniak. Doszliśmy tam dość szyciutko. Fotka na upamiętnienie "mlecznych widoków" i ruszamy dalej na Kopę Kondracką. Na Kopie chcielismy odpocząć chwilę ale tak wiało, że było to niemożliwe. Dopiero schodząc na Przełęcz Kondracką, wiatr się zaczoł uspokajać, wyszło słońce i zaczeło sie powoli rozpogadzać. Oczywiście Czerwone wierchy równiez pomalutku wychodziły z chmur. Na przełęczy zrobilismy mały odpoczynek i zaczeliśmy schodzić żółtym szlakiem do Doliny Małej Łąki. Szlak okropny, ciągle po schodkach, w dodatku w górę szły tłumy i ciągle trzeba było sie odsuwać żeby przejść. Po mozolnym sschodzeniu i przejściu przez las, wyszliśmy w dolince na równym terenie 🙂 Po dotarciu do rozwidlenia szlaków, chwila odpoczynku i wybralismy czarny szlak na Przyszłop Miętusi. Trasa szlaku mało urokliwa ale z Przysłopu bardzo ładnie widać grań Czerwonych Wierchów. Dalej podążaliśmy czarnym szlakiem aż na Cudakową Polanę gdzie wybraliśmy zielony, który zaprowadził nas na parking.


























