I cz. Zakopane - Tatrzański Park Narodowy 2013

, Magdalena
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Wakacje 2013 i długo oczekiwany powrót w Tatry, 8-18 lipiec, więc czekało nas 10 intensywnych dni … mój kompan w Tatry miał jechać po raz pierwszy, więc musiałam sprawę rozegrać tak, by nie został od razu zniechęcony 😉 Przygotowani i odpowiednio obuci, ruszyliśmy pksem w długą drogę od 7 rano. Po dotarciu na miejsce, pozostało odnalezienie miejsca noclegowego, posilenie się i wyjście na szlak by nie marnować ani godziny, co jak się okazało, było istotne, ponieważ czekało na nas kilka ulewnych dni.

Pierwsza wędrówka ku rozruchowi i rozgrzewce, to tradycyjnie Nosal (1206), o godzinie 15.30 wyruszamy zielonym szlakiem z Kuźnic i jak zwykle wtedy człowiek zaczyna się zastanawiać jak ma dać radę wejść na 2000 metrów, skoro już tutaj się zmęczył =] Pierwszy szczyt zaliczony bez żadnego problemu, a panorama Tatr Wysokich przed nami, korzystając z tego mogliśmy unaocznić nasze wcześniejsze plany na kolejne dni. Po pierwszym górskim upojeniu schodzimy do Nosalowej Przełęczy (1103), czyli od drugiej strony i o godzinie 18.00 lądujemy z powrotem w kuźnicach nie idąc już Doliną Olczyską.

trasa na Nosal od Kuźnic, Magdalena
trasa na Nosal od Kuźnic, Magdalena

Kolejna wędrówka z celem nad Czarnym Stawem Gąsienicowym (1624) i jedna z moich ulubionych tras przez Dolinę Jaworzynkę żółtym szlakiem – piękna, lecz wymagająca, czyli wszystko jak należy 😉 na szlaku jesteśmy o 10.50 i Dolinką dostajemy się do Przełęczy między Kopami (1499), z której niebieskim szlakiem należy udać się na Halę Gąsienicową. Nie odchodząc o niebieskich oznaczeń wkraczamy na dość wąską kamienisto – głazową ścieżkę z dodatkowymi atrakcjami, np. ruchomych kamieni. Przejście tego odcinka zajmuje niewiele czasu, około pół godziny i o 14.30 lądujemy nad stawem. Zaznaczam, że robimy dość sporo przystanków na przekąskę i robienie zdjęć 😉 cel osiągnięty – mój ulubiony tatrzański staw wraz z nieodzownymi kaczkami, które ćwiczą loty w próbie porwania czyjejś kanapki. Teraz przyszła kolei na drogę powrotną wraz z godziną 15.30. zawsze staramy się wybierać inną drogę, więc po dotarcia do rozstaju dróg na Przełęczy decydujemy się kontynuować niebieski szlak i wrócić przez Boczań (1224) i Wysokie (1287). Trasa do momentu zejścia w las bardzo malownicza, oczywiście z widokiem na Giewont, który widać chyba zewsząd. Trasę tą kończymy wraz z godziną 18.00.

Cel kolejnej wyprawy to Jaskinia Mroźna. Dostać można się do niej wchodząc od Doliny Kościeliskiej na zielony, schodząc na lewo w czarny, który powiedzie nas wprost do jaskini. Trasę rozpoczynamy o 10.00. trzeba przyznać, że jaskinię warto zwiedzić. Wejście jest płatne i niestety co jakiś czas, ale nie mając nic innego w planie, warto poczekać. Jaskinia biegnie wzdłuż skały pnąc się w górę. Wewnątrz jest pełne oświetlenie oraz ułatwienia w postaci drabinek, łańcuchów. Trzeba liczyć, że przejście jej zajmie nam około 40 minut, jeśli robi się zdjęcia i mija się z całymi grupami ludzi. Wychodzi na zewnątrz na znacznej wysokości, a w dół z powrotem do Doliny Kościeliskiej prowadzą nas drewniane schody. Krótka kontemplacja nad strumykiem i idziemy dalej Doliną aż do schroniska na Ornaku, tam skręcamy znów na czarny szlak, który ma nas doprowadzić na Smreczyński Staw (1227). Mały stawik w środku lasu otoczony choinami, prezentuje się ładnie, ale dla mnie osobiście odpocząć tam ciężko, ponieważ dostęp do stawu jest tylko przez drewniane ogrodzenie a plac przez składa się z drewnianych beli do siadania. Wracamy do kościeliskiej tą samą drogą i tak kończymy nasze wędrowanie w tym dniu o godzinie 16.00

, Magdalena
, Magdalena

Co do kolejnej wędrówki odbywa się burza myśli. Pada pytanie: a na Kasprowy Wierch nie da się dostać bez kolejki? Myślę sobie, że przecież pod szczyt biegnie zielony szlak pieszy, więc czemu nie. Więc idziemy… rozpoczynamy o 9.30. Początkowy odcinek drogi aż do Myślenickich Turni (1360) jest mało ciekawie, dopiero od tego momentu zaczynają się ciekawsze perspektywy. Towarzyszy nam przy tym spora mgła, która nadaje malowniczości. Dalej ścieżka robi się wąska i biegnie między kosodrzewiną, wije się i zaczynamy widzieć przestrzenie wokół, na końcu zaczyna robić się bardziej stromo, a nas szczyt wdrapujemy się po skalnych blokach i tak o 13.00 stajemy na szczycie (1987). Widoki są tu naprawdę piękne i stąd już dalsza trasa takimi widokami nas obdarzy aż do Hali Gąsienicowej, ale po kolei… jak zwykle u celu posilamy się i schodzimy drugą stroną ku Suchej Przełęczy (1950) czerwonym szlakiem. Idziemy teraz odcinek drogi grzbietem na granicy z Tatrami Słowackimi i tą drogą dochodzimy do Beskidu (2012). Po drodze mijając inne wywyższenia, pytamy kogoś o Beskid, ktoś odpowiada, że jesteśmy w Tatrach, heh … Pytamy kogo innego, bo nie ma tabliczki. Pokazuje nam szczyt hen hen i coś mi nie pasuje, bo na mapie mam, że tylko 30 minut do niego, a na moje oko do wskazanego nam była co najmniej godzina, w dodatku zbyt górowało to nad resztą i moje przeczucia były słuszne co do tego, że to Świnica, a my rozpoznaliśmy właściwie wzniesienie na trasie. Schodzimy ku przełęczy Liliowe (1952) i schodzimy zielonym szlakiem do Hali Gąsienicowej, a towarzyszy nam panorama Tatry Wysokich i u ich podnóża małe jeziorka, prawdopodobnie to Zielony i Litworowy Staw. Chce się zostać… Ponieważ wcześniej zaliczamy i Jaworzynkę i Boczań, tym razem wybieramy czarny szlak powrotny, czyli Dolinę Suchej Wody – jest on dość nużący, lecz las po bokach piękny z omszałymi pniami i kamieniami, soczysta zieleń… I tak kończymy szlak o 18.00.

Ostatnia górska trasa jaką udało się nam odbyć zaraz po Kasprowym Wierchu, to pasmo: Ciemniak – Krzesanica – Małołączniak. Tutaj znów nasza trasa rozpoczyna się od Doliny Kościeliskiej i zielonego szlaku, jednak po 20 minutach odbijamy w lewo na szlak czerwony , gdzie zastajemy drogowskaz: Ciemniak 3h i już od tego momentu szlak idzie ostro pod górę, a my wytrwale razem z nim, po ty by później wejść na bardziej łagodne łąki, później znów strome podejście i znów łagodne zbocza, skalna przeszkoda i już tuż tuż nasz pierwszy szczyt. Po drodze mijamy Upłaziański Wierszyk (1203), źródełko, z którego napełniamy butelkę, a widoki są „strome”. Dochodzimy w pewnym momencie do Chudej Przełączki (1850) i Twardym Grzbietem (szlak zielono-czerwony)dostajemy się na Ciemniak (2096). W drodze mijamy rodzinę z małym chłopcem. Mama ledwie ciągnie, za to chłopiec biegnie pod górę w pełni zadowolenia wołając za umęczonymi rodzicami: dalej! Musimy iść! 😁 Z Ciemniaka kierujemy się na Krzesanicę (2122). Zaczyna psuć się pogoda, robi się zimno i pochmurnie. Wchodzimy na szczyt ciekawym zboczem, której z jednej strony opada łagodnie, a z drugiej tworzy pionową ścianę skalną. Na szczycie naciera na nas lodowata chmura, na szczęście nie rozpadało się, Ani nie wywiązała się z tego burza. Śmieje się, że zawsze chciałam chodzić po chmurach no to mam, co chciałam. Na szczycie Krzesanicy nastąpiło dziwne zjawisko nagłej martwoty, ponieważ nagle znaleźliśmy na sami mimo, że za nami szło sporo ludzi, przy tym chmury wokół i pomiędzy i stosy kamieni, niczym zapomniane cmentarzysko. Nie powiem, dość klimatycznie i ten jeden moment bycia samemu na szczycie. Ale nie ma czasu trzeba iść dalej w stronę Małołączniaka (2096). Potem wybór, którędy zejść… wybór padł na niebieski szlak, może to nie Orla Perć, ale po przejściu już takiej odległości, dał nam jeszcze kopa, zwłaszcza, że też nie jest on krótki. Najpierw powitała nas prawie pionowa skarpa skalna z bardzo płytkimi ‘schodkami’, bez możliwości podtrzymania się czegokolwiek, ponieważ boki skał porastały tylko niziutkie bylinki. Mówimy tu o Litworowym Upłazie i Kobylarzowym Żlebie, ten docinek kończy zejście już po łańcuchach po płytach, potem wąska ścieżka i wejście w las, dość długi odcinek po nierównej wąskiej leśnej ścieżynce, który nie chciał się skończyć 😉 ostatecznie dotarliśmy do Przysłupu Miętusiego (1189) i dalej niebieskim dotarliśmy do końca trasy. Bardzo chętnie bym wróciła na ten odcinek drogi, kierując się tym razem na Małołączniak … 🙂 tak zakończyła się nasza ostatnia górska trasa tamtych wakacji trwająca od godziny 9.30 do samej 20.00 :] po powrotach wspieraliśmy się jednym miejscem z korzystną ceną 5 zł za domowy rosołek, krupówkowymi plackami i oczywiście pierogami zapakowanymi do walizki 😉

, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena

Do następnej górskiej tułaczki.

, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
Nosal, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
zejście z Nosala drugą stroną, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
dolina Strązyskiej, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
, Magdalena
Avatar użytkownika Magdalena
Magdalena
Komentarze 4
2013-07-08
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
01 lipiec 2014 21:58

Do nastepnej górskiej tułaczki..., zwłaszcza w takich miejscach.

Ciągnie mnie znów w Tatry bardzo bardzo

pozdrawiam

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
01 lipiec 2014 21:55

Cudne Tatry. Świetna wędrówka 🙂

Avatar użytkownika paweł rosiński
paweł rosiński
01 lipiec 2014 17:33

Tak rzadko jest  uczęszczany przez turystów Kobylarzowy a szkoda, duża strata.

Avatar użytkownika marian
marian
01 lipiec 2014 15:40

Gratulacje kondycji. Piękne widoki.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024