Iłża i zamek

, Grzegorz Binkiewicz
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem
Zaczęło się wszystko od pobudki po wyczerpującym tanecznie weselu. Przed poprawinami postanowiliśmy przejść się po tym małym pięknym miasteczku i zobaczyć co da się tutaj zwiedzić. Na szczęście miałem dobrego przewodnika bo osobę która sporo spędziła jako młody szkrab wiosen w rodzinnych stronach.

Ogólnie w niedziele około 12 prawie nikogo na ulicach nie było. Może dla tego iż jest to małe miasteczko i w niedziel wszyscy tutaj odpoczywają, może dla tego, że w tym czasie odbywały się tutaj dwa wesela jednocześnie i sporo gości weselnych odpoczywało, a może powód był zupełnie inny, który nie będzie nam dane poznać … no jedno co mogę powiedzieć to miło mi się chodziło w takiej małomiejskiej ciszy. Co innego co prawda jak się podeszło do głównej drogi przelotowej ale o tym troszkę niżej będzie napisane.

Od razu rzucają się w oczy ruiny zamku w Iłży. Przed wejściem jest tablica informacyjna ale po całonocnej zabawie nie byłem za bardzo w stanie wysilić na tyle umysł by ją przeczytać i przyswoić co na niej jest.
Podejście jest schodami ale całkiem wygodnie zrobionymi. Z tego co się dowiedziałem w ruinach tych odbywają się turnieje rycerskie. Ruiny bardzo ładne fajne i w ogóle. Tylko i tutaj zobaczyłem straszną bezmyślność ludzką, coś czego po prostu nie trawię, czyli niszczenie zabytków przez napisanie „Tu byłem Zdzisio”, czy „Kocham Zuzie”. Jest tego tam niestety sporo… a najwięcej na stalowych drzwiach prowadzących na wieżę widokową górującą nie jako nad ruinami. Niestety nie udało nam się tam wejść gdyż w niedziele jakoś później jest to otwarte niż w inne dni tygodnia.

Po ruinach i zobaczeniu (spod stalowych drzwi) panoramy Iłży, poszliśmy za zamek na ChillOutowe polanym. No super miejsce, szczególnie że już po żniwach było więc snopy siana na polach, owady brzęczą, po weselnym bólu głowy, przez ludzi często nazywanym jako lekki kacyk miło było posłuchać ciszy przyrody. Naprawdę można się tam zChillOutowac 🙂.

Po polanach szliśmy jak nas droga prowadzi aż doszliśmy do krzyża na skrzyżowaniu polnych dróżek. Tam zeszliśmy na dół patrząc ciągle na wieżę która górowała ponad drzewami. I tak szliśmy i szliśmy i doszliśmy do miasta troszkę na uboczu od zamka. Tam też jest parking gdzie można zaparkować przed zwiedzaniem zabytku. Jest też tam również tablica informacyjna.

Następnie decyzja co dalej … i tu błysk. Idziemy na lody. I jedno co powiedzieć mogę to to iż robią tam przecudowne lody 🙂 jest taka jedna lodziarnia na rynku gdzie zawsze jest troszkę ludzi i no supa lody 🙂 coś w stylu lodziarni koło barbakanu na Warszawskiej Starówce. Super lody pełno ludzi… tylko że w Wawie jest troszkę drożej niż w Iłży.

Dodatkowo mały sympatyczny ryneczek obok którego mieści się kościół. Ogólnie przez środek miasta tak jak wcześniej pisałem leci jakaś przelotowa trasa bo sporo tirów widziałem, do tego sporo aut tamtędy jeździ o różnych z tego co mi w oko wpadło rejestracjach, więc to nie tylko mieszkańcy Iłży i okolic.
Następnie udaliśmy się do Iłżańskiego ośrodka sportowego nad malutkim akewnikiem wodnym. Była tam scena, domki letniskowe, jeziorko takie malutkie, jakiś rower wodny, plac do gry w piłkę siatkową, piaskowa plaża … i w sumie tyle co tam było. Ogólnie nie wiem na jaki relaks dłuższy tam się jedzie, chyba że są jeszcze w okolicy jakieś zacne miejsca na które można robić wyprawy piesze/rowerowe o to da rade wyrobić na takich wakacjach 🙂.

Potem były poprawiny z obiadkiem no i z tym wszystkim co jest na poprawinach i o 19 przyszedł czas powrotu do Warszawy.
I tu będzie teraz moja osobista przygoda ciężkiego powrotu do domu.
Podjeżdża bus do Warszawy a kierowca macha ręką iż nie ma miejsc i nikogo nie zabiera 😢, a rano trzeba było być w domu… więc czekałem na ostatni bus do Radomia … oby tylko był pusty. Na szczęście udało się Do busa wcisnąłem się jako pierwszy i zająłem wygodne siedzisko. Do Radomia jechałem prawie 2 godziny i tam dawaj na pociąg bo busy do Wawy przepełnione … kurka wszyscy po niedzieli i jako dla uczniów szkół do technikum pokończyli wakacje to nie było jak wrócić do rodzinnego miasta. Więc czekałem godzinę na PKP Radom na pociąg i podróż do domu 🙂. Udało się dotarłem cały i bezpiecznie aczkolwiek był już poniedziałek i wracałem komunikacją nocną już…

No ale część z Was ma własne czy też służbowe auta więc można tam podjechać na wycieczkę, albo też jadąc dalej w Polskę zahaczyć na 2 godzinki do Iłży 🙂.
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
, Grzegorz Binkiewicz
Iłża i zamek , Grzegorz Binkiewicz
Avatar użytkownika Grzegorz Binkiewicz
Grzegorz Binkiewicz
Komentarze 5
2008-08-31
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Grzegorz Binkiewicz
Grzegorz Binkiewicz
08 luty 2009 18:38
Fajnie jest 🙂 ale polecam je latem chyba 🙂 by tych lodów skosztować 🙂
Avatar użytkownika MM
MM
07 luty 2009 18:53
Relacja pełna życia, przeszłość, teraźniejszość, przyszłość...Ładnie się wszystko dopełnia. Choć samochodu służbowego nie mam zachęciłes mnie do wyprawy do Iłży :-)
Avatar użytkownika Marek Weber
Marek Weber
29 październik 2008 12:23
Magia starych zamczysk - to jest to co kręci niektórych z nas. Miejsce super do odwiedzenia i odpoczynku. 🙂 Pozdrawiam
Avatar użytkownika Ola Dzitkowska
Ola Dzitkowska
29 październik 2008 10:59
Super! Też lubię takie magiczne miejsca ....

29 październik 2008 10:54
Konto użytkownika zostało usunięte

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Iłża

Ruiny Zamku Biskupiego w Iłży

Ruiny Zamku Biskupiego w Iłży

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024