W pierwszy dzień rano wybraliśmy się do Skalnych Grzybów. Mogliśmy tam iść na nogach, gdyż Wambierzyce są tuż przy granicy z Narodowym Parkiem Gór Stołowych. Właściewie te grzybki to trzeba szukać, bo jest kilka szlaków przy których wyrastają. Tak patrzyłam na nie i zastanawiałam się nad siłą natury, która może tworzyć takie cuda. Niektóre były niskie i można było na nie wejść, a inne były wysokie na kilka metrów. Będąc już na tych szlakach warto skręcić na Pielgrzyma, ogromną kilkunasto metrową skałę. Na jej szczycie znajduje się platforma widokowa, z któej rozciąga się przepiękna panorama.
Najciekawszym miejscem w Górach Stołowych i jedynym w Polsce jest Szczeliniec. Wprawdzie można tam dojść w dziesięć minut z Karłowa, ale my wybraliśmy dłuższą drogę. Zatrzymaliśmy się przy drodze stu zakretów zaraz na początku Parku Gór Stołowych. Szlakiem szliśmy około dwóch godzin, który prowadzi przez las. Po drodze można podziwiać skały pośród drzew. Gdy doszliśmy pod górę Szczeliniec zobaczyliśmy już schronisko, które się znajduje na jej szczycie. Dzieci miały teraz już punkt zaczepienia gdzie idziemy, nasz cel. Wprawdzie jest to trochę ciężki szlak bo cały czas pod górę, ale wolimy uczyć dzieci żeby swoim wysiłkiem, cierpliwością coś zdobywali. Zawsze to większa frajda gdy się pomyśli, że samemu się przeszło drogę do celu wycieczki. Nasz trud został wynagrodzony wspaniałymi widokami, skałami, które zobaczyliśmy.Są to wspaniałe formy skalne, na szczycie góry Szczeliniec. Można się w nich dopatrywać różnych zwierząt, przedmiotów. Ogląda się je chodząc przez labirynt niebia, piekiełka, na kilku ogromnych bardzo wysokich skałach są platformy widokowe. Można z nich zobaczyć piękną panoramę tamtejszych okolic. Czasami jest ciasno i wąskie są przejścia, ale dla dzieci to istny raj. Synek był zmęczony po dwógodzinnej wędrówce do samego Szczelińca, a za to tam odzyskał siły w oka mgnieniu, śmialiśmy się że dostał motorka do pupy, bo nie mogliśmy za nim nadążyć.





















































