Kolejny wypad w góry, tym razem w nieznane nam rejony Karkonoszy, a mianowicie na Kowrski Grzbiet. Rozciaga się on od Przełęczy Okraj do Sowiej Przełęczy, razem około 4km. W jego zboczach poszukiwano drogich kamieni i kopano rudy żelaza, miedzi, ołowiu.
W tę drogę wyruszamy z parkingu powyżej ostatniego przystanku PKS. Dalej jest zakaz wjazdu, który stoi chyba tam dla zmyłki. bo dla zwiedzających kopalnie i kuracjuszy Jeleniej Strugi wjazd bez konsekwencji zdobycia punktów karnych i mandatu. To jest napisane na małej tabliczce i drobnym drukiem pod znakiem. Jak już zaparkujemy auto, uwaga na parking płatny bo w sezonie nieźle zdzierają az 15 zł za auto osobowe, kierujemy się czarnym szlakiem w kierunku jak na Kopalnie Kowarskie. Obecnie są zamknię do końca marca. Po paru minutach skręcamy na żółty szlak i ostro maszerujemy po górkę, a raczej staramy się nie ześlizgnąć na dół. Trasa pokryta lodem. I zamiast wejście trwać pół godziny trwało bez mała ponad godzinę.

Ale udało się, zmęczeni ale uśmiechnięci docieramy do Przełęczy Okraj, znajduje się na wysokości 1046m i oddziela Karkonosze od Grzbietu Lasockiego. Z tym miejscem związana jest ciekawa historia, w 1690 roku zostali zesłani tu za karę austryiaccy oficerowie, a w 1814r zamieszkał tu pruski kombatant wojny napoleońskiej Karol Nagel ale już dobrowolnie🙂. Był on inicjatorem bardzo popularnego do dziś zjazdu rogatymi saniami. W 1937r zmodernizowano drogę jezdną, która po roku służyła do ataku Niemiec na Czechosłowacje.
Z Tego miejsca prowadzi wiele szlaków turystycznych. W pierszym zamierzeniu chcieliśmy iść czeską stroną czerwonym szlakiem na Sowią Przełęcz, ale po paru metrach okazało się przez przejście przebiega trasa narciarska, po której zjeżdzali amatorzy białego szlaeństwa. I żeby nie spowodować wypadku zrezygnowaliśmy z tej trasy.Ale nic straconego wybierzemy się innym razem.

Po zmianie planów wyruszamy niebieskim szlakiem na Skalny Stół. Podejście dość strome, zaśnieżone i już się zastanawiamy jak wrócimy, czy jest inna droga, czy utkniemy czy nie daj Boże będziemy wzywać pomocy ha ha ha. Ale maszerujemy dzielnie dalej. Po jakimś czasie dochodzimy do Czoła- 1266 m potem już jak po stole maszerujemy sobie spokojnie dalej. Szlak niebieski pokrywa się z granicą Polsko -Czeską.Tu nabieramy sił, spacer przebiega spokojnie i co najważniejsze płuca wróciły na swoje miejsce🙂. Na Skalnym Stole 1281m zjaduje się węzeł szlaków, niebieski prowadzi so Sowiej Przełęczy a żółty do Budnik. Skalny Stół był kiedyś punktem granicznym między posiadłościami Schaffgotschów a miastem Kowary.
Po obcykaniu pięknej panoramy Śnieżki i Karpacza, po posileniu się i wysłuchaniu bajki podejmujemy decyzję jak wracamy.. Tak, tak na szczycie siedział tato z córeczką może trzyletnią, która dzielnie maszerowała z nim i czytał jej bajkę w nagrodę. Byłam pod wrażeniem i jestem pełna podziwu dla takich ludzi. Wielki szacum.



Schodzimy żółtym szlakiem do Budnik. Pierwsze pare kroków i myśl nie bedzie tak źle, po paru minutach panika, może jednak zawrócimy, w końcu tamtą część trasy już znamy ha ha. Ale za ostro pod górę więc ostrożnie maszerujemy dalej, na drogowskazie pisało 30 min ta jasne chyba ktoś zbiegał do tego latem. Bo jest tak stromo, slisko i niebezpiecznie że całe zejście zajeło nam lekko około godziny.
W pięknych promieniach słońca dochodzimy do Budnik obecnie nie istniejącej już osady. Ale miłośnicy tego miejsca robią co mogą żeby uchronić to miejsce od zapomnienia. Więc bedąc tu możemy znaleść tablice z opisem co się znajdowało w danym miejscu, jest tu wiata z przygotowanym miejscem na ognisko. Jest to miejsce z bardzo ciekawą historią, tędy była szmuglowana tabaka i szlak ten obecnie nazwany jest Tabaczaną Ścieżką a ma kolor zielony. Było to miejsce ucieczki i odprawiano tu potajemne nabożeństwa protestanckie. Do II wojny światowej było tu 12 domów a nawet niewielkie schronisko turystyczne. Z powodu ciągłego braku słonca dzieci miały świeto Powitania i Żegnania słońca. I w tym roku 15 marca z Karpacza wyrusza wyprawa żeby świetować powitanie słońca. Organizatorami są miłośnicy Budnik. Chociaż jak myśmy szli to słońce świeciło cały czas🙂.

Cały czas kierujemy się żółtym szlakiem i dochodzimy do leśniczówki Jedlinki. Potem już asfaltową drogą dochodzimy miejsca odpoczynku z wiatą i miejscem zabaw dla dzieci i tam skręcamy i idziemy zielonym szlakiem. Po paru minutach dochodzimy do uroczego wąwozu Uroczysko i stąd już z górki do drogi dojazdowej którą przyjechaliśmy. Jeżeli ktoś będzie miał ochotę to,może zwiedzić Sztolnie Kowarskie i Jelenią Strugę. My jeszcze pojechaliśmy szukać ukrytych skrzyneczek bo Tomek bawi się jeszcze w Geocaching.


































