Rowy-niewielka miejscowość letniskowa ok. 30 km od Słupska. Niegdyś była to mała osada rybacka. Bywałam tam jako mała dziewczynka i kojarzyła mi się głównie z malutkim portem rybackim,suszącymi się sieciami,kutrami i zapachem ryb. Gdy jeździliśmy tam nad morze mało kto jeszcze słyszał o Rowach. Dziś wieś rozrosła się i stała się dość znaną miejscowością na letniskowej mapie Pomorza Środkowego,choć wciąż mniej znaną niż Łeba czy Ustka.
Do niewątpliwej atrakcji Rowów należy zaliczyć ich położenie. Z jednej strony dostęp do morza i piękna plaża,z drugiej jezioro Gardno i wejście na scieżki Słowińskiego Parku Narodowego. Na końcu wioski znajduje się uroczy kościółek z niewielką dzwonnicą. Istnieje legenda,że kiedyś pewien rybak dogadał się z diabłem,że wybuduje tu w ciągu jednej nocy kościół,oczywiście w zamian za duszę. Diabeł śpieszył się bardzo i pewnie by zdążył,gdyby sprytny rybak nie zapiał budząc we wsi inne koguty tuż przed świtem.Koguty zaczęły piać, a diabeł jak niepyszny musiał wracać skąd przyszedł. Pozostał po nim osmolony kamień w ścianie kościoła. Inna wersja legendy mówi,że diabeł miał wybudować gospodę,a gdy okazało się,że buduje kościół ze złości zrzucił kamienie,które niósł na środku jeziora Gardno i tak powstała na nim Kamienna Wyspa.

Idąc na plażę od strony Parku Słowińskiego można trafić na plażę naturystów. Plaże, i ta tekstylna, i ta "naga", po obu stronach kanału portowego są szerokie i czyste. Dno morskie przy brzegu bywa kamieniste. Przy główce kanału lepiej ostrożnie z pływaniem,są tam zdradliwe wiry. Dziś jest to zabronione,ale pamiętam czasy, gdy pływało się również w samym kanale portowym. Za to raj mają wędkarze cierpliwie moczący wędziska nad kanałem.
Sama miejscowość wyraźnie wypiękniala. W parku powstała szczególna,bo w kształcie statku,muszla koncertowa,gdzie latem odbywają się rozmaite koncerty. W calej wsi ustawiono klimatyczne rzeźby nawiązujące do regionu.

To była taka trochę nostalgiczna,niedzielna wyprawa. Trochę jak powrót do dzieciństwa,gdy siadywaliśmy z bratem na odwróconych łodziach przy bosmanacie i obserwowaliśmy jak rybacy rozładowują kutry. Zawsze można było kupić świeżą rybkę. Pewnie tak jest do dziś,choć dziś chyba łatwiej tu o gofra lub hot-doga. Tylko turystów w sezonie znacznie więcej niż miejscowych.:-)









































