Smoleń na Jurze Krakowsko –Częstochowskiej , pewnie większości kojarzy się z ruinami dawnej warowni z czasów Kazimierza Wielkiego. Nie tylko jednak, z tego względu warto się tam wybrać. Jest tam bardzo gościnny i przyjazny turystom Ośrodek Edukacyjny Zespołu Parków Krajobrazowych woj. ślaskiego.
Położony na skraju sosnowego lasu, w przepięknej , o każdej porze roku okolicy! Nam udało się tam pojechać pod koniec stycznia, w ubiegłym tygodniu. Byliśmy z większą grupą!

Wszędzie wokoło leżała bardzo gruba warstwa białego puchu. I myli się ten, który sadzi, że łatwo było dowędrować…jakieś 500m (?)może więcej , z parkingu pod basztą warowni do Ośrodka ZPK.
Szliśmy drogą asfaltowa…to znaczy pod spodem niewątpliwie był asfalt 🙂 , lecz dokładnie pokryty śniegiem! Zapadaliśmy się raz po raz w śnieżnym puchu na kilkanaście, baaa kilkadziesiąt cm...Wędrowaliśmy po tym jurajskim pustkowiu , podziwiając krajobrazy. W łagodniejszej zimie i innych porach roku , można –rzecz jasna podjechać na parking tuż przy Ośrodku….ale nas nie ominął ten zimowy spacer!
Super!!!
Ośrodek powitał nas gościnnie. Pracownicy zaserwowali nam zajęcie integrujące o charakterze ekologicznym w doskonale przygotowanej ekspozycji przyrodniczej i historycznej…było ciekawie , owszem nawet bardzo. Zwiedzanie Ośrodka , pozwoliło mi ocenić na ile zmienił się od poprzedniego pobytu ( a to już 6 lat ).

Dawne drewniane domki typu Brda - wyburzono. Na ich miejsce wybudowano murowany kompleks , ze spadzistymi dachami. Pokoje z łazienkami 1 , 2 , 3 a nawet 6 osobowe. Wszystko pięknie urządzone. Ceny przystępne. Pomyśleliśmy sobie, ze może uda się przyjechać tu na majówkę ?!
Teraz jednak , choć to środek zimy atmosfera była gorąca. Dosłownie i w przenośni! Ognisko ogrzewało nas swoim ciepłem , a kiełbaski skwierczały w płomieniach. Zimowy piknik-super! Apetyty dopisywały.
Najmłodsi mieli frajdę . Śnieg nadawał się do lepienia bałwanów. Nie trzeba było nikogo namawiać. Śniegowe kule powstawały szybciutko. Rozegrano tez mini bitwę na śnieżki.



W doskonałych humorach, gdy ognisko już dogasało ruszyliśmy w powrotną drogę. Szkoda, było żegnać gościnne progi ZPK.





































