Którejś pochmurnej niedzieli gdzy apacze juz nieźle się nudzili, zaproponowalam żebyśmy poszukali atrakcji w naszej najbliższej okolicy. Bo jak najdzie nas ochota na zwiedzanie takie bez wiekszych przygotowań to żebyśmy mieli gotowe miejsca. Jedna ekipa szukała w necie, druga na mapach. Wiele ciekawych miejsc sie znalazło. Jednym z nich były ruiny Zamku Podkale w Rząsinach, a więc niedaleko nas a zarazem na trasie dojazdowej do mojej pracy.Więc mi przypadło zadanie ustalić położenie ruinek. Niby łatwe z drogi juz prowadziły kierunkowskazy, ale ruinek nie widziałam. Doszliśmy do wniosku że muszą być zbyt małe i trzeba bardziej poszukać. I tak jakoś sie odwlekło. Pewnej kolejnej jesiennej niedzieli zaprosiła nas do siebie ciotka i zaproponowała spacer,jak powiedziała "to was zainteresuje". I poszliśmy, pogoda była piękna, wszędzie widoki bajkowo kolorowe. Po dość długim spacerze doszliśmy do ruin, i jakie było nasze zdziwienie że to własnie są nasze poszukiwane riunki, wcale nie takie małe 🙂. Wdrapaliśmy się na nie. Widoki piękne. Fajne miejsce na grila, i odpoczynek w większym gronie. I gdy jechałam na drugi dzień z pracy, patrzę i co widzę ruinki zamku, niedaleko drogi którą dojeżdżam do pracy. Stoja dumne w pełnej krasie zchodzącego słońca. I znów apacze mieli ubaw jak im opowiedziałam co widziałam. Jednak trzeba umieć patrzeć, bo na wiele rzeczy jesteśmy ślepi.














