Czantoria

, Jacek Herok
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Kilka tygodni temu siedząc przed komputerem pomyślałem sobie "Siedzisz wiecznie albo przed komputerem albo jesteś w pracy. Zakupy, praca, dom, zakupy, praca....i tak dookoła Wojtek. Rusz się zabierz dzieci żonę i jedź znimi gdzieś. Zobacz inne miejsca ludzi. Naładuj akumulatory" Od myśli do czynów zaplanowalem wycieczkę w Beskidy tak bliskie rodzinnemu Bytomiowi, wszak góry widzę z okien wlasnego balkonu. Dodatkowym bodźcem było to że mój kierownik Norbert często odwiedza te okolice na kilkudniowych wypadach ciekawie to opowiadając.

Aby było atrakcyjniej bez samochodu przynajmniej nie do celu wycieczki. Autem każdy potrafi pojechać na parking pod górą obejrzeć wsiąść i wrócić do domu i zaliczyć odbębnione. Ma być aktywnie. I było. W ostatnią niedzielę mroźnym porankiem ja Iza dwoje dzieci w wieku 10 lat oraz sześcioletnia Majka jedziemy do Katowic, parkujemy samochód na placu Andrzeja dodam że w niedzielę jest to bezpłatne i idziemy do kasy gdzie kupujemy bilety. Dodam że najlepiej jechać w Beskidy pociągami http://www.kolejeslaskie.com/ Są oni w posiadaniu najnowocześniejszych składów pociągów typu Flirt i Elf. Po kilku minutach i bładzeniu na remontowanym dworcu lądujemy na peronie 1 i czekamy na skład. Podjeżdża nowoczesny Elf a my "okrętujemy" się w środku. Przenosimy się w czasie. Jest czysto ciepło wygodnie. W toalecie czyściutko pachnąco, ciepła woda i mydlo w płynie. Obsługa miła uprzejma uśmiechnięta a kierownik pociągu nawet bardziej niż uśmiechnięty nawet roześmiany. Ruszamy po ponad dwóch godzinach jazdy odcinka około 100 kilometrów docieramy na miejsce czyli Ustronia Polany. Dlaczego tak długo ? przez tory a wlaściwie ich stan, pociąg wlecze się niemilosiernie. Właściwie skład tego typu marnuje sie na torach. Nie może rozwinąć swojej mocy. Szkda może za kilka lat...

Wysiadamy na stacji, większość pasażerów kieruje się na pobliski stok narciarski na Czantorii. My idziemy nad Wisłę popodziwiać jej skute lodem brzegi, jest mroźno ale słonecznie. Nie obyło sie bez fotografii. Po sesji wracamy do podnóża Czantorii. Tutaj dziewczynki zaliczają godzinę zjazdów na sankach tyłkach...i po godzinie mają lekko dość. Kanapki i gorąca herbata z termosu podładowują akumulatory. Chcą jechać kolejką na górę. Jednak moja żona Izabela stwierdza filozoficznie "Jacek na górę wjechać w 6 minut potrafi każdy, ale wejść już nie" Nie spodziewalem się takiego obrotu spraw. Sam miałem ochotę się przejechać na górę ale nie pokazałem tego tylko powiedziałem "Chodźmy" Izę zwiódł chyba wielki niczym bilbord napis na płocie Czantoria 50 minut Ten czas to chyba w lecie i biegiem bo nam zajęło to znacznie więcej czasu. Mijamy napis i zaczynamy piąć się w górę czerwonym szlakiem. Pniemy się w górę, najmlodsza Maja lat 6 trochę stęka i posówa się do stwierdzenia "To najgorsza moja wycieczka, juz nigdy nigdzie z Wami nie pojadę" Trudno się dziwić dziecku skoro ja mam kilka razy dość brnąć pod górę w śniegu po kolana. W połowie drogi rozbiliśmy obozowisko 😉 Znów herbata kanapki a dzieci wzmacniające słodycze. Na pobliskim drzewie dostrzegam termometr, w połowie szlaku jest -11* Z niemałym trudem docieramy na szczyt. Logujemy się do baru przy wyciągu. Myślalem że dzieciaki po takim podejściu będą co najmniej 2 godziny odpoczywać. Nic bardziej mylnego, kiełbasa z rusztu, frytki i mrożona herbata czynią cuda powodując że po dwudziestu minutach chcą iść w dół a właściwie zjeżdżać na "dupolotach" Na miejscu poznajemy policjantów-narciarzy którzy pilnują bezpieczeństwa na stoku. Dwóch miłych ludzi łączących przyjemne z pożytecznym. na miłej rozmowie mija nam kolejna godzinka, nawet nie zauważyliśmy jak bar opustoszal...

Schodzimy w dół. Dzieciaki na sankach a ja ostatni raz podziwiam widoki wszak za chwilę wejdziemy do lasu. Jeszcze na szczycie oglądamy szpital dla rannych sokołów,a w nim jednego rekonwalestenta. Żwawo idzie dorosłym zejście a dzieciom zjazd, trzeba uważać bo szlak w trzech miejscach pokrywa się z trasą narciarską trzeba uważać.Po drodze nasze oczy łechcą ciekawe widoki. Jesteśmy znów u podnóża góry, tutaj kolejne dwie godziny dziewczynki daja czadu na górce. My zaś rozgrzewamy się w barze 😉

Dzieciaki już zmęczone nie protestują kiedy wracamy na stację bo za kilka minut mamy pociąg powrotny. Stacja to za dużo powiedziane. Budynek arcitektonicznie piękny stary przedwojenny ale zamknięty z zabitymi oknami odstrasza od spedzania tam czasu. Szkoda że w turystycznej miejscowości gdzie koleją przyjeżdżają tysiące ludzi PKP tak postępuje ale może kiedyś...Tak minęła niedziela, wspaniała wycieczka. Ja chyba zalapałem wycieczkowego bakcyla, juz planując kolejny wyjazd na Równicę. Ale to już opowieść na nową relację 🙂

Pozdrawiam wszystkich tutaj zaglądających 🙂

Avatar użytkownika Jacek Herok
Jacek Herok
Komentarze 8
2012-01-29
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
02 luty 2012 22:11

Jacku, fajnie opisane.Witam na PSz, mam nadzieje, ze to wyprawa na dobry początek i zagościsz u nas na dłuzej 🙂))

Arku, a ty skoro na "dupolotach" chcesz pośmigać, to na wekend rodzinkę do auta zapakój i już z córkami pozjeżdżasz.Może tak kierunek Wisla? Ja się dołączę, więc ...może na wyrost powiem , ale do zobaczenia w Wiśle (?), na górce, na ...dupolotach, zwanych kulturalniej "jabłuszkami" hihihi.pozdrawiam🙂))

Avatar użytkownika Arkadiusz Musielak
Arkadiusz Musielak
02 luty 2012 19:55

Bardzo fajna wycieczka i do tego świtnie opisana.

Sam pośmigałbym tam na tych "dupolotach". Pozdrawiam 🙂)))

Avatar użytkownika Maxiu
Maxiu
02 luty 2012 18:27

No, no podziwiam i gratuluję. Czantoria czerwonym w zimie.

Avatar użytkownika Roman Świątkowski
Roman Świątkowski
02 luty 2012 15:20

Zgadzam się z przedmówcami oraz z Adamem co do trudnośći podejścia czerwonym szlakiem na Czantorie . Wiele osób nie decyduję się na podejście tym szlakiem (woli wyciąg)i omija ich naprawdę fajna ciekawa trasa i widoczki, a i dla zdrowia szybsza praca serduszka nie zaszkodzi.

Pozdrowionko

Avatar użytkownika Danuta
Danuta
01 luty 2012 22:27

Witaj Jacku w naszym gronie :-)

Pogodna, optymistyczna, cieplutka relacja. Bardzo mi się spodobało Wasze nastawienie do wspólnie spędzonego czasu. Twoje opowiadanie aż emanuje pozytywną energią nawet przy temperaturze powietrza -11st. Dzielna grupa prawdziwych turystów!  Pozdrawiam i czekam na kolejne relacje i zdjęcia:-)


01 luty 2012 21:07

Jacku, witaj w gronie, a mnie jest szczególnie miło, że zaczynasz swoje relacje od mojej ukochanej Czantorii. Pozdrawiam

Ostatnio edytowany: 2012-02-01 21:10

Avatar użytkownika toja1358
toja1358
01 luty 2012 20:58

Jacku, świetnie, że załapałeś wycieczkowego bakcyla🙂 ładnie opisujesz Wasz rodzinny wyjazd. Czekam na więcej zdjęć, mam nadzieję, że będą?🙂

Pozdrawiam z Sopotu

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
01 luty 2012 20:56

Brawa dla calej Czwórki. Czantoria czerwonym daje w kość nawet latem i w górę a i w dół piskają kolanka. Robię, z wielką przyjemnością setki kilometrów rocznie po górach, ale Czantorię czerwonym omijam🙂

Aktywnie -  Tak trzymać!

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024