Rysy 2503 m n.p.m.

, Emocjonalia
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Podczas drogi powrotnej z Giewontu, w głowach układaliśmy sobie plan na kolejny dzień aktywnego wypoczynku w Tatrach. Prognoza pogody na jutro zapowiadała się wręcz cudownie: bardzo słonecznie, ciepło i co najważniejsze bez opadów deszczu. Po cichutku zatem zaczęliśmy myśleć o Rysach. Któż bowiem nie chciałby zdobyć czegoś co jest naj- naj- naj-, a w naszym przypadku kto z nas nie chciałby stanąć na najwyższym szczycie Polski 2499 m n.p.m.

O godzinie 6:20 siedzieliśmy już w busiku wiozącym nas na Palenicę Białczańską. Plan zakładał odjazd na godzinę 6:00, bowiem o tej porze odjeżdżają pierwsze auta transportujące turystów na szlaki, ale nie udało się. Pełni zapału, podekscytowani, a jednocześnie z małą obawą czy na pewno pogoda dopisze i czy my sami sprostamy tej długiej trasie o 7 rano ruszyliśmy dość żwawym krokiem z parkingu na Palenicy Białczańskiej (980 m n.p.m.) do Morskiego Oka (1393 n.p.m.). Już z wcześniejszych opowiadań znajomych dowiedziałem się, że czeka nas 9 km marszu, przewodniki podają natomiast, iż zajmuje to mniej więcej od 2 do 3 godzin. Podążaliśmy drogą Oswalda Balzera, przechodzącą w okolicy Wodogrzmotów Mickiewicza (wodospady na rzece Roztoka, nazwa pochodzi od huku jaki powoduje spadająca nimi woda) w czerwony szlak wiodący doliną Rybiego Potoku. Trasa prowadziła asfaltem i nieznacznie tylko pięła się ku górze. Widoki nie należały do najciekawszych, z racji na to, iż szlak otoczony jest lasem. Dodatkowo obcowanie z przyrodą psuły przejeżdżające co chwilę…. uwaga… samochody. Były to auta m. in. pracowników schroniska, parku narodowego oraz jak się później okazało alpinistów. Tempo jakie sobie świadomie narzuciliśmy było dość ostre, bowiem drugie śniadanie w schronisku nad Morskim okiem jedliśmy po ok. 1 godzinie i 35 minutach czyli ok. 8:30. Celowo szliśmy dość szybko, żeby mieć więcej czasu na pozostałą, trudniejszą część trasy.

, Emocjonalia
, Emocjonalia

Piękno i klimat największego i najbardziej słynnego jeziora w polskiej części Tatr ujęły nas niesamowicie, tym bardziej, że mogliśmy je podziwiać z małą tylko garstką turystów. Co prawda chmury zalegały jeszcze bardzo nisko, i było stosunkowo zimno, ale widok zdopingował nas do dalszej drogi. Posileni kawałkiem chleba i kawą podążaliśmy dalej wschodnim brzegiem Morskiego Oka świerkowo- limbowym lasem do Czarnego Stawu pod Rysami. Po piętnastominutowym spacerze po płaskim, wąskim chodniku tuż przy tafli jeziora, zaczęła się półgodzinna wspinaczka po dość wysokich granitowych stopniach. Tutaj rozpoczęły się pierwsze- dosłownie i w przenośni „schody”J. Uda dawały znać o sobie, momentami brakowało tchu i lały się wielkie krople potu. Nasze organizmy bardzo szybko jednak regenerowały siły, kiedy odwracały głowy by móc podziwiać piękno Doliny Morskiego Oka.

Czarny Staw znajduje się na wysokości 1581 m n.p.m i stanowi trzecie co do wielkości jezioro w Tatrach (20,5 ha), jednak jest głębsze od Morskiego Oka(76,4 m). Jezioro to ze względu na swą genezę (jezioro karowe) ma niemal idealnie kolisty kształt. Nad jezioro doszliśmy przy samym krzyżu, wykonanym w 1835 r. Widok wokół jeziora jest niesamowity, ma bowiem wyraźny wysokogórski charakter. Jezioro otoczone jest z trzech stron ścianami i piargami wysokimi na 500- 900 metrów. Z progu Czarnego Stawu podziwialiśmy w dole Morskie Oko, a widziane przez nas szczyty to Niżne Tatry, Kopa Spadowa oraz Kazalnica Mięguszowicką. Naszą obserwację co jakiś czas zakłócały bardzo szybko wędrujące chmury, które przesłaniały otoczenie.

, Emocjonalia
, Emocjonalia

Spacerem otoczyliśmy z lewej strony na przeciwległy brzeg Czarny Staw i zaczęliśmy stromo iść Kotłem pod Rysami do skał Buli pod Rysami. Na tym odcinku ścieżka przecina głębokie koryta odprowadzające wody opadowe, dlatego ułożone niegdyś kamienie wyznaczające szlak zostają często zniszczone, a w ich miejscu gromadzą się małe frakcje skał, które uślizgują się podczas wejścia. W tych momentach w naszych głowach pojawiła się obawa o zejście, i zdawaliśmy sobie sprawę, iż nie będzie ono należało do najłatwiejszych. Powoli, z małymi przerwami pięliśmy się ku górze. W niektórych miejscach zalegały jeszcze jęzory śniegu. Po około półgodzinnej wędrówce od brzegu jeziora ścieżka skierowała nas do wąskiego i stromego piargu. Chwila przerwy na wielkim głazie to jest mutonie, stanowiącym niemal punkt widokowy. Stąd rozpościera się przepiękny widok na wydawać by się mogło połączone tafle Czarnego Stawu i Morskiego Oko, a oba jeziora dzieli przecież niemal 200 metrów wysokości. Następne kilkaset metrów w pocie czoła przemierzaliśmy po ruchomych kamieniach aż dotarliśmy do Buli pod Rysami (2054 m n.p.m.). Bula zamyka od północy Kocioł pod Rysami. Na tym odcinku trzeba było wyjątkowo uważać na staczające się kamienie poruszone przez innych turystów, no i oczywiście na to żeby samemu ich nie strącać i nie powodować zagrożenia dla znajdujących się poniżej.

Dalsza droga wiodła nas w dość znacznej ekspozycji po stromych płytach ubezpieczonych niemal nieprzerwanym ciągiem łańcuchów. W tym czasie spotykaliśmy już schodzące z naszego upragnionego szczytu osoby i z zaciekawieniem wypytywaliśmy o widok i warunki na górze. Tak stosunkowo wczesne zejścia niektórych turystów możliwe jest dzięki noclegowi w schronisku nad Morskim Okiem. Nie traci się sił na niezbyt przyjemną wędrówkę po drodze asfaltowej nad Morskie Oko i oszczędza się tym sposobem czas.

Wbrew pozorom wędrówkę po łańcuchach wspominamy dobrze. Zmęczone już nieco nogi zostały odciążone przez pracujące teraz również ręce. Chwila na odpoczynek nadarzała się przy okazji przepuszczania schodzących już w dół ludzi. Były i momenty na pozdrowienia. Robimy krótką przerwę, aby dostarczyć naszym organizmom nieco energii i uzupełnić płyny. Nie ma w tym rejonie odpowiedniego ku temu miejsca ale udaje nam się przysiąść na chwilkę i posilić (wszystkim polecamy dłuższą przerwę przed pierwszym odcinkiem z łańcuchami).

Po godzinnej wspinaczce po łańcuchach i po pokonaniu wielu źlebów i płyt docieramy do rysy Rysów, czyli długiego źlebu ciągnącego się od wierzchołka aż do podstawy jej północnej ściany. Stajemy teraz na grani mając po lewej, słowackiej stronie Dolinę Ciężką z widocznym w dole Zmarzłym Stawem u podnóży Ganku i Wysokiej. Ten moment wyprawy spowodował u nas podwyższenie ciśnienia a wręcz zmroził krew w żyłach. Byliśmy u celu naszej drogi. Po 10 minutach stanęliśmy na najwyższym szczycie polskich Tatr. 2499 m n.p.m. zdobyte. Dokonujemy wpisu w książce wejść, robimy pamiątkowe zdjęcie i rozkoszujemy się widokami. Widok z Rysów jest bardzo rozległy, choć na południowy wschód sporą część panoramy zasłanie niedaleki masyw Wysokiej. Podziwiamy Dolinę Mięguszowiecką z licznymi stawami i ograniczającą ją granią Baszt na południu, dalej Ganek, Gerlach na wschodzie i położone prawie u podnóża stawy w Dolinie Ciężkiej.

Główny szczyt Rysów znajdujący się już po stronie słowackiej ma wysokość 2503 m n.p.m, tak więc udajemy się na chwilę do sąsiadów i nieoznakowanym szlakiem na szczyt i zasiadamy 4 metry wyżej. Stąd pięknie widać nasz cudowny wierzchołek Rysów (północno- zachodni) z uśmiechniętymi i zadumanymi turystami na „czubku”. Warto dodać, że na Rysy prowadzi również szlak słowacki od Wagi, który uchodzi za łatwiejszy z uwagi na niewielką liczbę ubezpieczeń.

Przyszedł czas na zejście. Podniesieni na duchu, pokrzepieni spełnionym planem powoli i ostrożnie podążaliśmy w dół. Droga powrotne okazuje się wcale nie tak straszna jak sobie wyobrażaliśmy podczas wejścia. Zejście dało się nam we znaki nieco bolącymi kolanami, ale ku naszej uciesze wróciliśmy cali i zdrowi. Łączny czas, jaki zajęła nam ta wyprawa wyniósł ok. 12 h. Polecamy wszystkim.🙂

Avatar użytkownika Emocjonalia
Emocjonalia
Komentarze 5
2011-12-01
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Emocjonalia
Emocjonalia
02 grudzień 2011 15:58

Dziękuję wszystkim za opinie... wrzuciłem raz jeszcze filmiki. Mam nadzieję, że będzie lepiej.


02 grudzień 2011 13:43

Można obejrzeć, tylko trzeba czasu zanim się załaduje. Piękne, jedyne co mi przeszkadza, to zbyt szybkie zmiany obrazu. Tak poza tym w porządku. Pozdrawiam

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
01 grudzień 2011 21:46

Bardzo dobra relacja. Na Rysach byłem ostatnio w 2004. Nie było tej ładnej tabliczki. Pamiętam na czerwono coś nagyzmolone farbą o Leninie. Zdjecia robiliśmy jeszcze analogowym Zenitem🙂

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
01 grudzień 2011 21:20

No fakt filmy sie faktycznie nie otwieraja alw wyprawa ciekawie opisana. pozdrawiam🙂

Avatar użytkownika Arkadiusz Musielak
Arkadiusz Musielak
01 grudzień 2011 21:15

Świetna relacja. Można się poczuć uczestnikiem tej wyprawy.  Szkoda że tylko jedno zdjęcie, aczkolwiek liczę że jeszcze jakieś doślesz. Filmy się nie otwierają. Pozdrawiam.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Palenica Białczańska- Morskie Oko- Czarny Staw pod Rysami- Rysy

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024