Ślęża

, Krzysztof

24.06.2011

Położyłem się wyjątkowo wcześnie, po godzinie 22, a telefon nastawiłem na budzenie o pierwszej. Z przejęcia, myśląc o tak krótkim śnie, nie mogłem usnąć, a ledwie zamknąłem oczy, zadzwonił budzik. Przysiągłbym, że spałem minutę - nawet obwicie lana na twarz zimna woda nie mogła zmyć z twarzy snu, jednak w kwadrans później jechałem już drogą na Wrocław, a celem była Sobótka, miasteczko u stóp Ślęży. O pół do trzeciej wszedłem na szlak u podnóża góry.

, Krzysztof
, Krzysztof

Chciałem raz jeszcze zobaczyć wschód słońca stojąc na szczycie góry, tak po prostu.

Tak po prostu nie pomyślałem o zabraniu latarki, szedłem więc świecąc sobie telefonem; w słabym blasku świecącego ekranu widziałem nieco jaśniejszą drogę, a na rozdrożach chodziłem od drzewa do drzewa, oświetlając je z bliska w poszukiwaniu znaków. Hekate była dla mnie łaskawa pozwalając mi przejść. Noc była bezksiężycowa, ciepła i cicha. Słyszałem tylko siebie, swoje odgłosy. W głębokiej, wilgotnej i ciepłej ciszy, głuchy odgłos kamienia potrąconego butem był grzmotem, hurkotem walących się gór, którego po prostu przestraszyłem się. Szedłem obserwując nieskończenie powolną przemianę nieprzeniknionej czerni nocy w… szarość? Nie, brzask był granatowy. Był też płodny - nie tylko moimi domysłami, gdy z granatowiejącej ciemność wynurzały się kształty dziwne, czasami ciekawe, czasami zaskakujące, jak ta drewniana kaplica między drzewami, częściej niepokojące, a we mnie budziły się strachy dalekich przodków – ten brzask wydawał mi się też płodny na kobiecy sposób: swoim wilgotnym ciepłem, tajemniczością i oczekiwaniem.

, Krzysztof
, Krzysztof

Gdy widziałem już dróżkę między drzewami, odezwał się wiatr, szumiąc głośno w koronach drzew, jakby chciał zagłuszyć obudzone właśnie ptaki.

Dzień wstawał wcale niepodobny do mijającej właśnie letniej nocy: był coraz zimniejszy, pod szarym niebem, dziwnie wyjący wiatrem… Wiatrem? Podniosłem głowę szukając przyczyny dziwnego odgłosu, i wysoko, niemal pionowo nade mną, zobaczyłem strzelającą w niebo kratową konstrukcję wieży antenowej oświetlonej upiornym – jak to wycie wiatru czy prądu - czerwonym światłem. Stałem chwilę z zadartą głową, zaskoczony kontrastem światów, i dopiero po chwili przyszła myśl: jestem pod szczytem. Rozejrzałem się szukając wschodu; między drzewami znalazłem jaśniejszy pasek nieba, jeszcze chwilę krążyłem szukając lepszego widoku, przerwy między gałęziami, a gdy już pewnie stanąłem na stromym zboczu, zobaczyłem słońce wychylające się ponad ciemny pas chmur szczelnie okrywających horyzont – jakby czekało na mnie, o wysokość tych chmur opóźniając dzisiejszy swój wschód.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof

Biegnąc do mnie z rozpłomienionego złotem nieba, poprzez dolinę wypełnioną opalizującą mgłą i niebieską ziemią, ponad szczytami granatowo-złotych drzew, zabłyszczało na mokrych liściach drzew, a zwisające z nich krople rosy uczyniło płynnym, drżącym i połyskliwym bursztynem.

Nigdy nie zadawałem sobie pytań w rodzaju „czy było warto”; takie pytanie, zadane przez kolegę z pracy, przypomniało mi się dużo później. Odpowiadając sobie i jemu wzruszyłem ramionami, ponieważ trudno tutaj o ważenie wartości. Widziałem wschód wyjątkowego uroku – i dla niego samego warto było wydać parę setek i naderwać noc – ale jeszcze ważniejsze, na swój sposób bezcenne, jest przeżycie oczarowania, eliksiru pozwalającego wrócić do swoich powszednich zajęć.

, Krzysztof
, Krzysztof

Myślałem, że tylko ja będę o tej porze na szczycie Ślęży, ale w kwadrans po wejściu usłyszałem hałaśliwą grupę młodych ludzi, jednak odniosłem wrażenie, iż najbardziej interesują ich trzymane w dłoniach puszki piwa..

Oglądana z wieży widokowej wysoka wieża antenowa jeszcze raz zrobiła na mnie wrażenie: wychylała się ponad drzewa, dołem otulona mgłami, wyżej prześwietlona słońcem, a jeszcze wyżej ostro rysująca swoje kratownice na tle szaroniebieskiego nieba. A ziemia wokół leżała ogromną równiną, właściwie bezkresną, skoro horyzont ginął w niebieskościach, równiną z ledwie widocznymi zarysami gór na południu.

, Krzysztof
, Krzysztof

Ślęża jest wyjątkową górą z kilku powodów. Mimo niewielkiej wysokości góra imponuje swoim widokiem stojąc samotnie i strzelając pół kilometra ponad pola wokół; była prastarą siedzibą bogów, i zapewne od imienia jednego z nich przyjęła swoją nazwę, a następnie udzieliła jej ludom i krainie wokół. Ta góra jest starożytnym centrum Śląska.

Na szczyt wszedłem idąc czerwonym szlakiem, a schodziłem niebieskim i dalej czarnym; to dalsza droga, ale ciekawiły mnie skalne rumowiska na południowo-zachodnim zboczu, tak niespodziewane na niewysokiej górze o łagodnych, zdawałoby się, zboczach. Schodząc tamtędy bogom dziękowałem za pomysł wejścia szlakiem czerwonym, bo niebieskim raczej nie byłoby możliwe wejście w ciemnościach. Bezładnie spiętrzone głazy wymuszają uważne stawianie kroków, w zamian dając ładne widoki i wrażenie wysokogórskiej wędrówki.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof

Rosnąca tam lipa jakby chciała udawać kosodrzewinę swoim pokręceniem, ale zdradziła się nachylając ku mnie swoje gałęzie ciężkie sokiem i zapachem lata.

Na końcu czarnego szlaku, a na brzegu Sobótki, stoi schronisko, jak informuje mnie przewodnik. Byłem głodny, miałem za sobą siedem godzin wędrówki, więc poszedłem tam na śniadanie; przywitała mnie kelnerka podając menu. To nie jest schronisko.

, Krzysztof
, Krzysztof

Cdn.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
Komentarze 7
2011-07-01
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
27 marzec 2012 21:57

Dominiku, jeśli mój opis wycieczki przydał Ci się, to cieszę się. Życzę widoków dalekich i wzruszeń głębokich.

Januszu, w ostatnich latach przez dwa letnie miesiące pracuję nad morzem, więc miałem okazję widzieć początki i końce dni z plaży. Widoki ładne, zwłaszcza gdy trafi się troszkę chmurek i gdy morze nabiera niespotykanych często barw, ale wschody i zachody słońca w górach są inne, przede wszystkim bardziej zmienne, urozmaicone, no i cenniejsze bo trudniejsze w zaobserwowaniu, jeśli oglądać je mamy ze szczytu.

Życzę Ci wielu wschodów słońca w górach.


27 marzec 2012 12:29

Piękne zdjecia, szkoda, ze nigdy tam nie dotarlem.Wschód słońca cud przyrody ,u mnie nad morzem też śliczny!

Avatar użytkownika Dominik Dobros
Dominik Dobros
27 marzec 2012 07:53

Będę tam w ten weekend i takiej relacji szukałem.
Pozdrawiam

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
02 lipiec 2011 20:29

[cytuj autor='Prończuk Adam'] Też lubię wczesne w górach bywanie. Pozdrowienia Krzyś [/cytuj]

Dziękuję, Adasiu. Przyjmij moje pozdrowienia.

Pierwszy raz zobaczyłem świt w górach dopiero w zeszłym roku, ze szczytu Szczelińca. Widok tak mnie oczarował, że musiałem zobaczyć go raz jeszcze. Pewnie nie ostatni. Teraz mój lunapark stoi w Ustroniu Morskim, do Leszna wracamy na początku października, i wtedy pojadę, mam nadzieję, że nie raz, na dwudniowe wycieczki.

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
02 lipiec 2011 20:25

[cytuj autor=' Krzysztof Dorota'] Fotografie o świcie wyszły super [/cytuj]

Dzięki. Cieszy mnie Wasza ocena, bo ani aparat nie jest profesjonalny, ani ze mnie profesjonalista. W rzeczywistości świt był ładniejszy, był... czarodziejski. Rajski. Te krople rosy na liściach faktycznie - jak pisałem - wyglądały jak kropelki napiękniejszego bursztynu.

Jeden z bohaterów książek Anatola France, francuskiego noblisty literackiego, dziękował Bogu w modlitwie za istnienie rosy - i wtedy mogłem poczuć podobną wdzięczność.

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
02 lipiec 2011 16:14

Też lubię wczesne w górach bywanie. Pozdrowienia Krzyś

Avatar użytkownika Krzysztof Dorota
Krzysztof Dorota
02 lipiec 2011 14:01

Fotografie o świcie wyszły super

Zwiedzone atrakcje

Sobótka - Ślęża - Sobótka

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024