Wyruszamy z centrum miasta, szlakiem czerwonym w stronę ul. Wojska Polskiego, w kierunku Szczytnej. Po wyjściu z miasta dochodzimy do kamiennej bramy, która wiedzie nas już w lewo od asfaltu i wkraczamy do lasu. Kierujemy się cały czas szlakiem czerwonym, wzdłuż płynącego tam strumyka. Podchodzimy pod dość strome wzniesienia, kamienie mocno obrośnięte mchem i bardzo wilgotne powietrze. Można znaleźć w tym miejscu bardzo duże ilości grzybów w okresie grzybobrania. Dalej kierujemy się czerwonym szlakiem i pokonujemy wzniesienia, ostry wysiłek jest tu raczej nie wskazany, ponieważ wejście na Wolarz (a jest co pokonywać) nie jest jedynym wzniesieniem w naszej wycieczce. Na Wolarzu jest ławeczka, na której można odpocząć, ktoś przymocował tabliczkę z informacją o tym, że akurat tam się znajdujemy. Po zregenerowaniu sił możemy iść dalej. Wychodzimy z Wolarza i po lewej stronie mamy piękny punkt widokowy, tyle że na moich zdjęciach było deszczowo i bardzo duże zamglenie (aparat nie przebił się przez mgłę). Idziemy dalej czerwonym szlakiem, jest on dobrze oznaczony, są piękne widoki, dość często musimy pokonywać strome wzniesienia i uwaga na mokre kamienie albo mokry żwir, bo łatwo o kontuzję. Kierujemy się ciągle naszym kolorem szlaku i trasa od tego momentu robi się mieszana, raz asfalt, raz las i tak mijają kilometry. Dochodzimy do podmokłych terenów, przy potoku "Leszczyniec". Można tu zmoczyć sobie nie tylko buty, ale i spodnie🙂 Jest dość mokro. Następnie zaczyna się droga asfaltowa i mamy do wyboru dwie opcje: albo pójść prosto asfaltem i dojść do szczytnej, albo skręcić w lewo i wejśc na szlak żółty, wtedy dojdziemy do Dusznik. Na opcję 2 nie starczyło mi czasu (zwiedzanie Dusznik to ok. 3,5h), więc poszedłem do Szczytnej. Jest to jakieś 3 km, ale przy zmianie pogody na słoneczko i lekki chłodny wiaterek to odpowiednia trasa na wysuszenie mokrych nogawek🙂 Po wejściu do Szczytnej napotkamy na kamienny most, pod którym przepływa rzeczka, dawny "rezerwat pstrąga" nie jest już jak dawniej obfity w ryby, które kiedyś stały obok siebie w wielkim ścisku i mieniły się w słońcu. Z mostku idziemy prosto wąską drogą równoległą do drogi głównej, po której jeżdżą samochody i dochodzimy do torów kolejowych, przez które najlepiej przejśc górą. Po zejściu z torów na chodnik, przechodzimy w prawo przez ulicę i jesteśmy przy przystanku PKS, a po lewej stronie mamy bar, w którym można coś zjeść i wypić piwko, a zapewniam, że po tej wycieczce piwko smakuje wybornie🙂 Autobusy do Polanicy jeźdżą dość często i jest to kilka km, więc powrót zajmuje ok. 20 minut. Polecam wycieczkę, jest super, ale nie polecam z dziećmi - są utrudnienia.



