Gorce i Beskid Wyspowy

, Mariusz Wiśniewski

Wyjeżdżamy około 4 – ej rano, pomimo trudnych warunków na drodze dosyć szybko pokonujemy 260 km. Zajeżdżamy na parking w Rzekach. Dziesięć minut po ósmej ruszamy na szlak, naszym celem jest najwyższy szczyt Gorców – Turbacz (1310). Idziemy Doliną Kamienicy, szeroką, wygodną drogą. Moi towarzysze żałują, że nie zdecydowali się na narty (zostały w samochodzie), nasze informacje na temat pokrywy śnieżnej okazują się niezbyt ścisłe i na nartach można by pojechać. Idzie się bardzo dobrze, mijamy szałas „Papieżówkę” z tablicą poświęconą papieżowi, co chwilę przekraczamy potoczki, które wpadają do Kamienicy. Jest spokój, cisza, nawet wydaje się, że Kamienica nie szumi tak jak zwykle, wszystko śpi zimowym snem. Co pewien czas wspominamy Mariana, który miał być tutaj, niestety został w domu. Jedynym zakłóceniem tego spokoju jest grupka zjeżdżających narciarzy, co wywołuje dość duże poruszenie u Eli i Tomka. W tej bajkowej scenerii osiągamy malowniczą przełęcz Borek (1009), leżącą na grzbiecie między Turbaczem i Kudłoniem. Robimy tu dłuższy postój połączony z niewielkim śniadaniem. Po kilku chwilach idziemy dalej. Szlak przestaje być tak łagodny jak do tej pory, zaczyna się coraz częściej wznosić w górę. Wychodzimy z lasu na Halę Turbacz, jest gęsta mgła, wokół nic nie widać, z panoramek nici, ale jakoś nie przeżywamy tego zbytnio. Spotykamy kolejnego narciarza, rozmawiamy z nim. Wyłania się także strażnik Gorczańskiego Parku Narodowego, zamieniamy z nim kilka słów, Tomek nawet więcej niż kilka. W ten sposób docieramy do szałasowego ołtarza na Hali Turbacz, gdzie w 1953 r. Karol Wojtyła odprawił mszę świętą. Potem już szybko dochodzimy do schroniska PTTK „Na Turbaczu”, mijamy go jednak podążając prosto na szczyt. Po chwili jesteśmy. Turbacz (1310) – najwyższy szczyt Gorców. Zbiega się tutaj aż trzynaście grzbietów. Obowiązkowa sesja foto i w dół. Po drodze zwiedzamy jeszcze muzeum z pamiątkami PTTK i lądujemy w schronisku. Jemy tam po zupce, przybijamy pieczątki i dość szybko wychodzimy. Potem przez Halę Długą, koło „Metysówki”, na Jaworzynę Kamienicką i do Bulandowej Kapliczki. Tam przystajemy na trochę, bo Tomek ma tu „jakąś sprawę”. Dalej idziemy przez Polanę Jaworzyna Kamienicka i szlakiem rowerowym schodzimy z powrotem w Dolinę Kamienicy. Szlak jest nawet przyjemny, idzie się dobrze, ale równocześnie bardzo długo, zaczyna zapadać zmierzch, gdy wychodzimy wreszcie na szlak w Dolinie Kamienicy. Tomek zapala latarkę, jest całkiem ciemno, po niedługim czasie, zmęczeni i zadowoleni stajemy przy samochodzie. Jedziemy do Szczawy, gdzie będziemy nocować. Po załatwieniu formalności związanych z noclegiem, jemy obfitą kolację i po dniu pełnym wrażeń udajemy się na spoczynek.

, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski

Wstajemy rano, śniadanie i wyjeżdżamy. Samochód zostawiamy na parkingu przy niebieskim szlaku na przysiółku Grablówki. Ruszamy, naszym głównym celem jest najwyższe wzniesienie Beskidu Wyspowego – Mogielica. I na początek znów dylemat – brać narty czy nie. Po dłuższym czasie narty jednak zostają w samochodzie, jak się później okazuje, jest to słuszna decyzja. Szlak pnie się do góry, prószy śnieg, widoków zero, wszystko w normie. Dość sprawnie osiągamy przełęcz pod Mogielicą, siadamy koło kapliczki, posilamy się i dalej w górę. Po pewnym czasie zachwycamy się urodą Polany Stumorgowej, przybranej w zimową szatę. Wychodzi na moment słońce, dla nas to coś całkiem nowego, mrużymy oczy. Jeszcze króciutki odpoczynek przed samym wierzchołkiem i po chwili stajemy na szczycie. Mogielica (1171). Obowiązkowe foto i w dół zielonym szlakiem. Dochodzimy do pomnika, mamy teraz skręcić w prawo opuszczając szlak, aby dojść do samochodu. Tak też robimy. Po dłuższym czasie orientujemy się, że prosta droga na mapie odpowiada bardzo krętej w terenie. Czyżby to nie była ta droga? Odganiam tą myśl, nasza kręta droga wznosi się coraz bardziej, jest za daleko aby się wrócić do punktu wyjścia, idziemy, przecież musimy dojść do jakiegoś punktu orientacyjnego. Wreszcie jesteśmy, szlak niebieski, którym szliśmy rano. Zrobiliśmy trawers Mogielicy (zresztą piękny!) i wróciliśmy do kapliczki na przełęczy. No cóż, stało się. Nadrobiliśmy około 6 km., ale chociaż wiemy gdzie jesteśmy. Schodzimy pospiesznie do samochodu. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Wskakujemy do samochodu i kierunek Radom.

Dziękuję Eli i Tomkowi za dwa dni zimowej, wspaniałej włóczęgi.

, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
Gorce i Beskid Wyspowy, Mariusz Wiśniewski
, Mariusz Wiśniewski
Avatar użytkownika Mariusz Wiśniewski
Mariusz Wiśniewski
Komentarze 0
2011-02-19
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Zwiedzone atrakcje

Rzeki

Rzeki

Dolina Kamienicy

Dolina Kamienicy

Przełęcz Borek

Przełęcz Borek

Hala Turbacz

Hala Turbacz

Turbacz

Turbacz

Schronisko

Schronisko

Blandowa Kapliczka

Blandowa Kapliczka

Dolina kamienicy

Dolina kamienicy

Rzeki

Szczawa Willa Krokus

Szczawa Willa Krokus

Gryblówka

Gryblówka

Przeł. pod Mogielicą

Przeł. pod Mogielicą

Polana Stumorgowa

Polana Stumorgowa

Mogielica

Mogielica

Trawers Mogielicy

Przeł. pod Mogielicą

Przeł. pod Mogielicą

Gryblówka

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024