Po wigilijnych i świątecznych spotkaniach licznik kalorii zaświecił na czerwono. Zamieniamy więc na kilka godzin ciepłe kapcie na górskie buty, sztućce na kijki. Po przedświatecznych roztopach wróciła biała zima, lekko pruszy śnieg, chwilami przez chmury nieśmiało przebija się blade słońce. Wyruszamy dla odmiany harcerskim szlakiem biegnącym od ośrodka ZHP przy leśniczówce w Jaworzu (parking przed wjazdem do Grabki). Szlaku, będącego skrótem dla czerwonego szlaku nie ma na mapie, ale jest dobrze i często oznakowany literką H. Trasa biegnie przez las, trawersem, dość mocnym, choć niemęczącym podejściem. Trasę przecinają liczne strumyki i potoczki w tym dwa większe z szumiącymi kaskadami. Prawdopodobnie tegoroczne deszcze uszkodziły zabezpieczenie przy jednym z nich, powstało małe osuwisko i przy przejściu trzeba uważać - jest wąsko, ślisko i ostre nachylenie stoku. Panoram prawie żadnych. Jedynie z przecinki ok. 15 minut do Błatniej, po lewej stronie widok na Ostry i Bucznik, nieco z tyłu, w dole Jaworze, Jasienica i okolice. Świeżego puchu nieco powyżej kostek, czasem do kolan. Przed nami przetarli szlak - jedna osoba z kijkami i sarna. Im wyżej tym chłodniej i więcej bieli. Brakuje tochę błękitu nieba, ale za to bezwietrznie , cicho, a drzewa i krzewy stoją w pełnych, śnieżnych strojach. Jedynie uparty, pracowity dzięcioł zrzuca kawałki kory i śnieżki z gałęzi, zupełnie nami się nie przejmując.
W dół zbiegamy sprawnie ślizagając się i obsuwając. Wieczorem rozgrzeszeni znów zasiadamy do obfitego stołu.






















































