Góry Sokole

, Krzysztof

14.11.2010.

Gdy trzy tygodnie temu wędrowałem zamglonymi szczytami gór Złotych myślałem, że właśnie żegnam się z wyprawami w słoneczny czas, a witam chmurny i mglisty listopad; czy mógłbym wtedy przypuszczać, że najpiękniejszy dzień, bo niespodziewany o tak późnej porze roku jak spóźniona miłość, dzień wypełniony słońcem i czystym błękitem od pierwszej do ostatniej swojej chwili, że taki dzień jest jeszcze przede mną? Chyba nie. A przecież tak było, bo jedyne chmury jakie widziałem okrywały wczesnym rankiem szczyty Karkonoszy, ale nawet one były piękne: były ostro rysowanym na tle błękitu, mlecznym dołem, górą opalizującym perłowo, majestatycznym wałem przykrywającym szczyty gór. Jednak wysysane przez słońce chmury szybko nikły, i nawet Śnieżka, ta chmurzasta marudnica, nie potrafiła zbyt długo zatrzymać ich dla siebie.

, Krzysztof
, Krzysztof

Wyjechałem głęboką nocą, bo o czwartej, chcąc być na miejscu z początkiem dnia, tak przecież krótkiego teraz. Samochód zostawiłem na parkingu na przełęczy Karpnickiej, kwadrans drogi pieszej od schroniska Szwajcarka, i już o siódmej zarzuciłem plecak. Przed ósmą byłem na lewym cycku Bardotki – na Krzyżnej Górze, a cień jej całego i jakże okazałego biustu oglądałem w dolinie🙂

Słońce niewiele wychyliło się zza ściany Karkonoszy, tyle tylko, by złotem oprószyć niebieską dolinę i nadać wyrazistych, radosnych kolorów zboczom Gór Kaczawskich po drugiej stronie doliny. Patrzyłem urzeczony: w czystym powietrzu widziałem budynki na Szrenicy i stację TV na szczycie Śnieżnych Kotłów, a Jeleniej Górze budynki mogłem policzyć; przejrzystość powietrza pozwalała na swobodny lot wzroku daleko, po krańce odległego horyzontu, a zdawało się, jakby wszędzie było blisko, na wyciągnięcie ręki. Bogactwo i wyrazistość barw oraz ich przemiany fascynowały; stałem na tym szczycie chłostanym silnym i zimnym wiatrem, i zwyczajnie szkoda mi było tak po prostu odwrócić się i zejść.

Góry Sokole, Krzysztof
Góry Sokole, Krzysztof

Na szczytowej skale Sokolika widziałem ludzi – nie tylko ja wybrałem się o tak wczesnej porze. Poszedłem na bliźniaczą górę ładnym i wygodnym szlakiem: szutrową dróżką idącą na szczyt zakolami wśród świerków. Taka właśnie droga: uśmiechnięta i zapraszająca, ocieniona drzewami, prowadząca gdzieś tam, za horyzont, do celu odległego, taką właśnie drogę kocham i takiej jestem niesyty.

Barierki chroniące platformę widokową na szczycie faktycznie są nieco zbyt niskie, ale postawienie tam ławek było świetnym pomysłem. Siedziałem i gapiłem się, bezskutecznie próbując ustalić w którą stronę widok jest piękniejszy, a zgonił mnie ze szczytu czas, świadomość krótkości dnia listopadowego.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof

Zielonym szlakiem poszedłem ku zamkowi Bolczów. Trasa piękna, bo i słońce towarzyszyło mi, malując dla mnie (oczywiście, że dla mnie!) szare pnie drzew kolorami bursztynów, i niebieskie Karkonosze co raz widziałem między drzewami; nawet Śnieżka odsłoniła swą głowę chwaląc się dyskami swoich budowli na szczycie i smugami śniegu na zboczach. Zamek i jego otoczenie warte jest zobaczenia: ponad korony bukowego boru wystają głazy i resztki murów, prastare i tajemnicze niczym siedziba czarnoksiężnika z powieści fantasy. Gdy patrzy się na pomysłowe tam wcielanie skał w budowlę, zadziwia kolejna ich przemiana: kiedyś były grupą kamieni stojących tam od tysiącleci, później przyszedł człowiek i połączył je murami czyniąc z nich fragmenty swojej budowli, a oto teraz, po upływie wieków, dzieło człowieka rozpada się odsłaniając te same skały – niewzruszone w swoim obojętnym na ludzkie szaleństwa trwaniu idącym przez wieki wieków.

Warto tam pójść i dla dalekich widoków: ze szczytu zamkowych murów widać, jak z niemal całej mojej trasy, bliźniacze i swojskie, bliskie i zielone szczyty Krzyżnej i Sokolika, a ponad obok i dużo dalej, wierzchołkami drzew, widać odległą, biało-niebieską Śnieżkę.

, Krzysztof
, Krzysztof

Z zamku poszedłem czarnym szlakiem ku Głaziskom Janowickim, a dalej zielonym szlakiem via Skalny Most i Starościńskie Skały do parkingu na przełęczy, gdzie dotarłem o szesnastej, po dziewięciu godzinach na szlaku. Po drodze wlazłem na każdą chyba skałę, na którą potrafiłem się wdrapać.

Na szlaku zobaczyłem dwóch chłopaków niosących na plecach coś, co wielkością przypominało mi starą komodę mojej babki. Później, pod jedną ze skałek, zobaczyłem, że nie oni jedni nieśli tak wielki dobytek, i że nie była to żadna komoda, a materac – konieczne, jak się zdaje, wyposażenie miłośników wdrapywania się na skały. Chodzi tutaj o ciapy: otóż oni noszą ze sobą takie specjalne, ładne i chyba drogie ciapy, a gdy je założą u podnóża skały, to chyba nie chcą ich zabrudzić, no i dlatego noszą te komody… to znaczy te materace. A jednego z nich widziałem, jak szczoteczką do zębów i białym proszkiem (do zębów?, do prania?) szorował skałę przed wejściem na nią; wiele jest tam skał miejscami wyszorowanych do białości. Takie z tych chłopaków czyścioszki są… Co ciekawe: mało widziałem samego wdrapywania się na skały, za to wiele przygotowań: chodzenia wokół, zadzierania głowy, układania zwojów lin, zawieszania na sobie licznych pasów z klamerkami, gmerania po plecakach, a najwięcej było pogaduszek w jakimś dziwnym języku. Podobnym do polskiego, ale tylko podobnym, bo ni w ząb nie mogłem zrozumieć o czym mówią, mimo iż wiele słów jakby polskich było.

, Krzysztof
, Krzysztof

Na jedną z większych skał, na Skalny Most, oczywiście wdrapałem się. Co prawda bez lin, ale też nie frontowymi, a kuchennymi drzwiami: od tyłu, gdzie wysokość skały zmniejszała się z jakichś 30 do 7 metrów, z licznymi nierównościami umożliwiającymi wejście. Szczyt jest pełen rozpadlin, stąpałem po spękanych skałach, ale do samego mostu doszedłem i na dowód zrobiłem jego zdjęcia z góry, jednak nogi miałem tak miękkie i dziwnie drżące, że przestałem się dziwić tamtym młodym, obwieszonym linami, karabińczykami, bloczkami, windami, etc.

Zdjęć zrobiłem tyle, ile tylko zmieściła karta pamięci; w czarne, niekończące się wieczory grudniowe będą mi przypominały cud przeniesienia kwietniowego czasu w środek jesieni i jeden piękny dzień mojego życia.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
Komentarze 16
2010-11-16
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
24 listopad 2010 22:07
Dziękuję. Miałem łatwiej. Wcześniej pytałem Anię, czy zdjęcie z Kasprowego🙂
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
24 listopad 2010 20:32
[cytuj autor='Adam Prończuk']Obstawiam Świnicę🙂[/cytuj]
Dobrze obstawiłeś🙂 Gratuluję, Adamie.
Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
21 listopad 2010 11:51
Tak Świnica z Kasprowego 🙂
Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
19 listopad 2010 22:37
Obstawiam Świnicę🙂
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
19 listopad 2010 21:51
Dziękuję, Anno. Góry za Tobą na zdjęciu kojarzą się mi z Czerwonymi Wierchami. Czy słusznie?
Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
19 listopad 2010 20:44
Tak, ładnie napisane, potwierdzone pięknymi zdjęciami 🙂
Avatar użytkownika Arkadiusz Musielak
Arkadiusz Musielak
19 listopad 2010 20:26
Piszesz nieźle, więc tak trzymaj. Ty odczuwasz satysfakcję i robisz notatki a i inni mogą dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Ja nie mam takiej weny twórczej do pisania, więc chętnie czytam.
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
19 listopad 2010 20:00
Miły komplement, Adasiu. Dziękuję Ci.
Słomiany zapał znam, owszem, i to dobrze, ale w przypadku pisania jest u mnie inaczej, wyjątkowo, bo od wielu lat odczuwam potrzebę pisania. To coś, co siedzi głęboko w człowieku, i czego nie da się zaniedbać, jak nie zaniedbasz oddychania. Gdy przez jakiś czas nic nie napiszę, żadnego tekstu, czuję się dziwnie, źle, czuję tęsknotę i niespełnienie. Jest w internecie sporo moich tekstów, jeszcze więcej w moim komputerze, a wszystkie one to jakby ja sam i to co we mnie.
Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
19 listopad 2010 08:54
Pamięć jest ulotna. Zdjęcia , jakaś pamiątka i mgliste wspomnienia najważniejszych wydarzeń. Byłem - zdobyłem, czasem zwykłe zaliczyłem. Bez zapisków, nie odtworzę wrażeń, odczuć, chwilowych zauroczeń, miłego i mniej zmęczenia. Pamiętnik? Znając siebie - słomiany zapał - zaniedbam. Wolę czytać Krzysia🙂
Avatar użytkownika Darek
Darek
18 listopad 2010 22:27
Dobry sposób, gdyż dobre chwile zostają utrwalone na dłużej. Może i ja zacznę prowadzić swego rodzaju pamiętnik 🙂
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
18 listopad 2010 22:17
Owszem, dzień był cudny. Takie zapiski jak te wklejane tutaj piszę przede wszystkim dla siebie, bo pomagają mi zapamiętać dni i chwile, wyróżnić je tak, by nie ginęły w pamięci. To dobry sposób.
Avatar użytkownika Darek
Darek
18 listopad 2010 21:58
Wypad w Góry Sokole widzę że się udał, pogoda w niedzielę jak na listopad była wręcz wymarzona do pieszych wycieczek.
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
18 listopad 2010 20:55
Ja też - jeszcze raz. Wszędzie, gdzie byłem, chciałbym pójść raz jeszcze. I pójdę. Do zobaczenia na szlaku, Arkadiuszu🙂
Avatar użytkownika Arkadiusz Musielak
Arkadiusz Musielak
18 listopad 2010 20:39
Świetny opis, ładne zdjęcia. Ja spróbuję w przyszłym roku.
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
17 listopad 2010 21:16
Byłem, będę. Dziękuję.
Lot - przemieszczanie się wspinającego się w kierunku ku ziemi - oto jedno z przeczytanych haseł.
Ciekawe, czy mają tutaj na myśli przemieszczanie się kontrolowane, czy nie. Inaczej: opuszczanie się, czy po prostu spadanie... 🙂
Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
17 listopad 2010 21:03
Wiem, ze czas cenny u Ciebie. Jeśli chciałbyś w wolnej chwili poznać blizej język wspinaczy to polecam:
www.wspinaczka.one.pl/slowniczek.html

Zwiedzone atrakcje

Góry Sokole

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024