Karpacz w długi weekend

54, Michał Brakowski
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Dzień 1
Przyjazd, wycieczka na Kopę

Wyjechaliśmy z Bydgoszczy ok. 03:30. Lekko zaspani ruszyliśmy w trasę lecz od razu jeden zły skręt i wyjechaliśmy nie tą trasą co powinniśmy. Dobrze, że mieliśmy nawigacją GPS, Nazwaliśmy ją panią Zosią, ze względu na miły damski głos. Jedziemy, skręcamy, pani Zosia prowadzi. Dojeżdżamy do Żnina, napotykamy objazd, pani Zosia prowadzi, staram się kontrolować drogę, jest jeszcze ciemno i nie wiele widać. Raz, dwa, trzy skręty jakaś prosta, gospodarstwo, trawa, polna droga zmienia się nagle w drogę rolniczą w samym środku pola rzepaku. Zawracać nie było sensu, bo bliżej mi było przez pole do drogi i tak biały peugeot kombi zasuwał przez pole rzepaku w środku nocy. Potem droga była już prosta. Zrobiliśmy sobie dwa przerwy. Ostania była dziesięć kilometrów od Karpacza w smażalni ryb prosto ze stawów hodowlanych. (fot. 1) Zjedliśmy po "sprągu", od razu w oczy rzucił nam się widok Śnieżki (fot. 2, 3). Dojechaliśmy do Karpacza, tam pani Zosia pogubiła drogę, jeździliśmy w kółko przez godzinę. Dopiero po zakupie planu miasta trafiliśmy bez problemów. Była godzina około 12. Dotarliśmy do naszego pensjonatu, zostawiliśmy bagaże i poszliśmy obejrzeć ośrodek z zewnątrz. Widok zaparł nam dech w piersiach góry były na wyciągnięcie ręki. Mieszkaliśmy u samego późna Śnieżki i z góry patrzyliśmy na Karpacz (fot. 17 - 20, 39 - 43, 57, 58).

Pierwsza wycieczka

Po załatwieniu formalności i wypytani super miłej pani co można zobaczyć, ruszyliśmy w trasę. Poszliśmy w kierunku wyciągu na Kopę, szlakiem zielonym. No i oczywiście poszliśmy za daleko, wyciąg był ok. 300 m od pensjonatu. Po kilkunastu minutach marszu ruszyliśmy w dobrym już kierunku. Do wyciągu dotarliśmy ok. 13.(fot. 5) Z wyciągu widać było fantastyczne widoki, (fot. 6, 7, 8, 9). Zniszczenia jakie wyrządził halny były przerażające i piękne jednocześnie, widać jaką potęgą jest wiatr, kilkusetletnie drzewa połamane jak zapałki. Dotarliśmy ma szczyt po ok 20 minutach jazdy wyciągiem.
Nie byliśmy jednak zbyt przygotowani na warunki jakie zastaliśmy na górze. Przeraźliwie zimny wiatr, jednak widok rozciągający się z góry był oszałamiający (fot. 10, 11) spojrzenie w dolinę. Z drugiej zaś strony królowała Śnieżka z kosmicznym budynkiem. (fot. 9). Powrót również wyciągiem nas nie rozczarował przez 20 minut można było podziwiać to wszystko co mieliśmy za plecami w drodze na szczyt.
Po zejściu z wyciągu podeszliśmy jeszcze do Dzikiego wodospadu (fot. 16).
Wróciliśmy na obiad do pensjonatu.
Obiadek był wyśmienity zupka ogórkowa i pierogi ruskie domowa robota mmmm jeszcze czuję ich smak.
Tak prawie zakończyliśmy dzień pierwszy, zmęczeni po podróży zeszliśmy do ogródka by cieszyć się widokami, którymi ja nie mogłem się nasycić (fot. 17, 18, 19, 20). Pogoda była jak na fotach słońce, chmury, deszcz nie odbierało mi to jednak ochoty do siedzenia na balkonie do późnej nocy.Dzień na balkonie zakończyliśmy zaplanowanie następnego dnia.

Dzień 2

Samochodowa wyprawa po okolicach


Dzień zaczęliśmy od śniadania, które było pyszne podobnie jak poprzedni obiad.
Pierwszym punktem wycieczki było odwiedzenie Świątyni Wang (fot. 21, 22). Trafiliśmy bez problemu, piękna drewniana świątynia, zbudowana bez użycia gwoździa. Największe wrażenie zrobiły na mnie deski, z których zbudowano kościół, ich szerokość była imponująca. Wysłuchaliśmy prelekcji, obeszliśmy wewnątrz i udaliśmy się w dalszą podróż. Zjechaliśmy do centrum na tor saneczkowy i alpejski Tor Bobslejowy ALPINE-COASTER. Tor saneczkowy ma ponad kilometr zjazdu. Ale frajda!!!!

Następnym naszym celem było Western City. Atrakcja przeznaczona jest głównie dla dzieci, ale i dorośli też znajdą coś dla siebie. (fot. 23-31). W miasteczku odbył pokaz Napadu na bank, oraz łapanie bandytów. (fot. 25, 26). Po pokazie można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Za bawiliśmy dość długo. Nasze następne kroki skierowaliśmy do Muzeum Miniatur (fot. 32, 33). Tam powaliła mnie dokładność i precyzja wykonania każdego modelu. Mimo bardzo niesprzyjającej pogody, (lało jak z cebra), całą wystawę obejrzałem z zapartym tchem. Przemoczony, ale zadowolony wszedłem do budynku muzeum, w którym znajdowały się pozostałe eksponaty. Gdy przestało padać z radością obszedłem wystawę ponownie.
Lekko wilgotni, lecz pod dużym wrażeniem ruszyliśmy do kolejnego etapu wycieczki. Z otwartymi ramionami czekały na nas Sztolnie Kowary. Dawna Kopalnia uranu (fot. 34, 35, 36, 37). Wycieczka trwała ok. 30 minut, przewodnik pokazał nam wiele ciekawych miejsc, przedmiotów związanych z górnictwem i życiem codziennym. Ciekawostką jest kolekcja kufli do piwa foty nie pokażę trzeba to zobaczyć na własne oczy.
Kierowaliśmy się już w stronę domu, po drodze zatrzymaliśmy przy zaporze na Łomnicy (fot. 38). Dotarliśmy do domu zjedliśmy obiad i ruszyliśmy na zakupy do Karpacza. Wszędzie pod górę.
Wróciliśmy do domu i jak co wieczór zasiedliśmy na balkonie by rozkoszować się widokami z balkonu. Pogoda nadal była zmienna, spadł deszcz, przeszła mała burza następnie wyszło słońce. Wszystko nabrało żółto-zielonego koloru. Powietrze zrobiło się rześkie i lekkie, czuć było słodycz kwitnących kwiatów i drzew. Raj na ziemi (fot. 40). Zdjęcia nie oddadzą całego ogromu doznań jakie wtedy nam towarzyszyły. Kończył się kolejny dzień plany zrobiliśmy na szybko.

Dzień 3

Atak na Śnieżkę

6, Michał Brakowski
6, Michał Brakowski

Zaraz po śniadanku ruszyliśmy na szlak. Na Kopę wjechaliśmy wyciągiem. Pogoda był średnia wiał silny wiatr i było chłodno byliśmy dobrze przygotowani na takie warunki. Jednak podczas podchodzenia na Śnieżkę troszkę się zgrzaliśmy ale nie sposób było się rozebrać (fot . 44 – 48). Zatrzymaliśmy się w schronisku, które na szczęście zostało otwarte po katastrofie. Usiedliśmy w barze zamówiliśmy po herbatce rozebraliśmy się i suszyliśmy ubranka. I tak siedzieliśmy chyba z godzinę jedna herbatka zmieniła się w 5 i ostanie dwie wypiłem a wkładką z Beherowki to dopiero postawiło mnie na nogi. Rozgrzałem się a i ubrania wyschły jako tako. Mimo zimnego przeszywającego wiatru widoki zapierały dech w piersiach. Ruszyliśmy w dalszą drogę skierowaliśmy się na Czarny grzbiet. Następnie pomknęliśmy na Czarną Kopę, dale do Soweij Przełęczy. Trafiliśmy do schroniska Mustek. Zatrzymaliśmy, się tam na chwilę, następnie skręciliśmy i Sowią doliną doszliśmy do Karpacza. Tam zaczął się nasz dramat z powrotem. Okropnie zmęczeni zaczęliśmy wspinać się do naszego domu (cały czas pod górkę).

38, Michał Brakowski
38, Michał Brakowski

Odpoczynek i obiad

22, Michał Brakowski
53, Michał Brakowski
5, Michał Brakowski

Z naszej trasy dotarliśmy tuż przed samym obiadem zdążyliśmy się wykąpać. Jak można się domyśleć obiad smakował doskonale. „Wciągnęliśmy go noskiem”, na talerzach nie zostało nic. Po obiadku odpoczywaliśmy w ogródku przy naszym ośrodku. Tam zastał nas wieczór, a nawet noc.

37, Michał Brakowski
37, Michał Brakowski

Dzień 4

21, Michał Brakowski
21, Michał Brakowski

Powrót do domu

52, Michał Brakowski
4, Michał Brakowski
36, Michał Brakowski

To nasz ostatni dzień wcześnie rano spakowaliśmy się, zabraliśmy suchy prowiant i ruszyliśmy w drogę. Do pokonania mieliśmy ponad 400 km i wizję dużego ruchu wracających z weekendu. Nie było tak źle, jednak problem mieliśmy bo kolega przeprogramował nam panią Zosię, która zamiast prowadzić nas drogą najkrótszą pojechał najszybszą. Tak trafiliśmy do Wrocławia zajęło nam trochę nim się z niego wyplataliśmy.

Dotarliśmy ok godzi 17.

20, Michał Brakowski
20, Michał Brakowski

Tak skończył się fantastyczny weekend w Karpaczy.

Postanowiliśmy tam jeszcze wrócić, ale kiedy tego nie wiemy.

51, Michał Brakowski
51, Michał Brakowski

Do zobaczenia na szlaku

3, Michał Brakowski
35, Michał Brakowski
19, Michał Brakowski
18, Michał Brakowski
50, Michał Brakowski
2, Michał Brakowski
34, Michał Brakowski
17, Michał Brakowski
49, Michał Brakowski
1, Michał Brakowski
33, Michał Brakowski
16, Michał Brakowski
48, Michał Brakowski
Karpacz w długi weekend, Michał Brakowski
32, Michał Brakowski
15, Michał Brakowski
47, Michał Brakowski
31, Michał Brakowski
14, Michał Brakowski
46, Michał Brakowski
30, Michał Brakowski
13, Michał Brakowski
45, Michał Brakowski
29, Michał Brakowski
12, Michał Brakowski
44, Michał Brakowski
28, Michał Brakowski
59_trasa, Michał Brakowski
11, Michał Brakowski
43, Michał Brakowski
27, Michał Brakowski
58, Michał Brakowski
10, Michał Brakowski
42, Michał Brakowski
26, Michał Brakowski
57, Michał Brakowski
9, Michał Brakowski
41, Michał Brakowski
25, Michał Brakowski
56, Michał Brakowski
8, Michał Brakowski
40, Michał Brakowski
24, Michał Brakowski
55, Michał Brakowski
7, Michał Brakowski
39, Michał Brakowski
23, Michał Brakowski
Avatar użytkownika Michał Brakowski
Michał Brakowski
Komentarze 0
2009-05-21
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

 Kowary,Muzeum Miniatur

Kowary,Muzeum Miniatur

Karpacz, Świątynia Wang

Karpacz, Świątynia Wang

Sztolnie Kowary

Sztolnie Kowary

Ściegny Western City

Ściegny Western City

Karpacz, ALPINE-COASTER

Karpacz, tor saneczkowy

Karpacz - Śnieżka - Czarny Grzbiet - Sowia Przełęcz - Karpacz

Karpacz - Śnieżka - Czarny Grzbiet - Sowia Przełęcz - Karpacz

Chojnik Zamek

Chojnik Zamek

Bolków Zamek

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024