Wycieczka rozpoczyna się wyjazdem PKP z Rzeszowa do Przemyśla. W Przemyślu trochę czasu upływa na oczekiwaniu na autobus do Bolestraszyc. A w samym arboretum czas mija strasznie szybko. Nie jest to może najlepszy czas na to miejsce, bo magnolie właśnie przekwitają, a na rododendrony, piwonie, irysy jeszcze za wcześnie, ale i tak jest tu sporo innych kwitnących roślinek.
Z Bolestraszyc wracam autobusem do Przemyśla i okazuje się, że na transport do Krasiczyna trzeba czekac 2h, ale czas ten umiliłam sobie spacerując po starej części Przemyśla. Do Krasiczyna dojeżdżam około godziny 15. Wstęp na zamek z przewodnikiem kosztuje 10zł, a do samego parku 2zł. Ja wybieram opcję z przewodnikiem. A sam zamek jest przepiękny, dekoracje sgraffitowe i zwieńczenia baszt robią wrażenie, Niestety w środku nie zachowało się wiele, właściwie tylko Kaplica w Baszcie Boskiej. A zwiedzanie z przewodnikiem obejmuje: dziedziniec wewnętrzny, kryptę, dwa pomieszczenia mieszkalne, w tym jeden częściowo zachowany pokój- myśliwski, taras widokowy na Baszcie szlacheckiej i wspomnianą Kaplicę.
Z Krasiczyna wracam do Przemyśla i znów mam tyle czasu do pociągu, że zwiedzam stare przemyskie kościoły. Sam Przemyśl wymaga dłuższego zwiedzania, a ja go tak do tej pory troszkę po macoszemu traktowałam, tylko jako bazę przystankową, ale jeszcze kiedyś się tu wybiorę i na spokojnie wszystko zobaczę. A tymczasem wracam do Rzeszowa.





















































