Wrzesień powoli się kończy (chociaż ostatnio mam wrażenie, że i wrzesień i ten rok i w ogóle wszystko mija coraz szybciej) i zbliża się październik, postrach wszystkich studentów 🙂 Pomyślałem sobie, że w związku z tym należy odwiedzić juniora, czyli młodszego syna. Razem ze starszym wsiadam do pociągu (bez roweru!) i jedziemy do Gdańska.

Miasto wita nas ... remontem dworca kolejowego. Wg mnie jeden z ładniejszych w Polsce, ale cóż, podziwiać nie ma za bardzo co, więc robię zdjęcie

i wyruszamy w podróż po tym jednym z najpiękniejszych (a wg wielu najpiękniejszym) polskim mieście. Tym razem plan opracowali synowie, ja tylko mogę co nieco modyfikować, zaglądać do kościołów i robić zdjęcia 🙂

Co ciekawe naszym pierwszym celem jest... Centrum Handlowe!!! Wyobrażacie sobie?! Ja, który, jak ma zrobić zakupy, dostaję gorączki, wysypki, nagłych ataków migreny, spazmów, globusa i czego tam jeszcze, mam iść do galerii! Gdyby to jeszcze zakupy rowerowe albo księgarnia...

Na szczęście po drodze jest mnóstwo okazji do robienia pamiątkowych fotek. A to gmach Nowego Ratusza

a to tablica upamiętniająca ofiary stanu wojennego

I jeszcze bardziej na szczęście, szybko okazało się, że nie chodzi o zakupy, ale pewną ciekawostkę, otóż środkiem Galerii „Forum” płynie... rzeczka! A precyzyjniej mówiąc, kanał Raduni

Veni, vidi, admirati, że tak sparafrazuję Juliusza Cezara, po czym maszerujemy do Europejskiego Centrum Solidarności. Oczywiście, ja nie byłbym sobą, gdybym nie zaciągnął chłopaków, a to pod pomnik Jana III Sobieskiego

albo pomnik Jana Heweliusza

z ciekawym muralem obok

W końcu jesteśmy na miejscu. Najpierw dłuższa zaduma pod pomnikiem stoczniowców zabitych w 1970 roku

A następnie udaliśmy się do muzeum.

Kto był, ten wie, że warto, kto nie był, niech się uda, jak tylko będzie w Gdańsku. Ekspozycja przedstawia dzieje Europy i Polski po II wojnie

Pokazuje bunty społeczne, ze szczególnym uwzględnieniem roku 1970

opisuje pojawienie się opozycji

i – oczywiście – powstaniu NSZZ Solidarność

Jest tam mowa o stanie wojennym

i rozmowach Okrągłego Stołu,

kończąc wszystko na wyborach 4 czerwca 1989 r.

Choć wszystkie te rzeczy, z racji wykonywanego zawodu, nie są mi obce i wiem o nich sporo, to i tak z wielką ciekawością patrzyłem na zgromadzone pamiątki, zdjęcia, dokumenty. Wszystko jest ciekawie i nowocześnie podane. Zachęcam serdecznie (i to niezależnie, jakie kto ma zdanie na temat tych wydarzeń i tych ludzi, często kontrowersyjnych).

3 godziny minęły jak z bicza trzasł, więc opuszczamy ECS i udajemy się na dalszą wycieczkę. Odwiedzamy dwa kościoły: św. Katarzyny

i – przede wszystkim – Bazylikę Mariacką – jedną z największych świątyń zbudowanych z cegły na świecie

Na zwiedzenie kościoła poświęcam prawie godzinę, robiąc mnóstwo zdjęć (choć, nie do końca legalnie). Nie będę Was zamęczał opisami, podziwiajcie fotografie:




Po obejrzeniu bazyliki, oglądamy stałe punkty turystyczne: Żuraw

w tym żuraw z drugiej strony (przyznam, że po raz pierwszy mam okazję zobaczyć ten zabytek z innej, niż od rzeki, strony)

ulicę Mariacką, znaną ze sprzedaży bursztynu

Dwór Artusa i pomnik Neptuna


kończąc wycieczkę na Złotej Bramie

Wiem, że nie zobaczyliśmy nawet ułamka tego, co w Gdańsku można i warto zobaczyć, ale... cóż, wiek już nie ten, więc moje kolana, stopy, biodro i wszystkie inne części ciała mówiły mi: „Staruszku, na dzisiaj wystarczy” 🙂 I tak zakończyła się moja podróż, pierwsza i myślę, że ostatnia, bez roweru...
















