Dawna siedziba Piastów mazowickich i polska Jerozolima

Ruiny zamku w Czersku, Mariusz
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Czy macie czasami takie chwile, że cokolwiek sobie zaplanujecie, to się nie udaje, że wszystko tak jakby sprzysięgło się przeciw Wam? Że to, co miało być ładne, okazuje się nieciekawe, nudne, a nawet brzydkie? Że akurat coś się zamknęło, a słońce pali, jakbyście byli w Afryce, a kiedy wracacie to akurat jest burza i jedziecie ulicą, która przypomina rzekę? A jak już wróciliście, to okazało się, że złapało Was paskudne przeziębienie? Mieliście? Jeżeli tak, to zrozumiecie moją opowieść, jeśli nie, to zazdroszczę z całego serca... 

rzeka Rawka, Mariusz
rzeka Rawka, Mariusz

Plany miałem takie: jadę pociągiem do Otwocka, stamtąd ruszam do Otwocka Wielkiego, żeby zobaczyć znajdujący się tam pałac, następnie – realizując moją pasję – chciałem dojechać do miejscowości o jakże sympatycznej nazwie Całowanie, potem przez Wisłę do Czerska i Góry Kalwarii, następnie przez Tarczyn, Mszczonów do Skierniewic.

Brama parkowa w Skierniewicach, Mariusz
Brama parkowa w Skierniewicach, Mariusz

Na początku nic nie zapowiadało kłopotów. Sobota, poranek, słoneczna, praktycznie bezwietrzna pogoda, czegóż może chcieć rowerzysta? Mój pierwszy postój robię w Karczewie, zatrzymując się przy kościele św. Wita, podziwiając barokową fasadę świątyni

Kościół w Karczewie, Mariusz
Kościół w Karczewie, Mariusz

i... w sumie tyle. Jak widzicie, pozostawia ona wiele do życzenia, a na dodatek kościół zamknięty, otoczenie pełne śmieci, petów i innych śladów bytności ludzkiej nie zachęca do dłuższego pobytu, więc jadę dalej w stronę Otwocka Wielkiego. I tu zonk. Jestem o 9.00, pałac otwarty od 10 (wiem, wiem, mogłem to sprawdzić), a ochroniarz nie zgadza się, żebym chociaż z daleka zobaczył budynek. Czekać, niestety, nie mogę, bo po pierwsze, nie mam czasu, a po drugie, zjadłyby mnie komary, bo było ich tam całe zatrzęsienie. Dlatego decyduję się na kontynuowanie podróży. Tak docieram do Całowania

Całowanie, Mariusz
Całowanie, Mariusz

Robię obowiązkową fotkę i DK 50 jadę w stronę Góry Kalwarii. Przyznam się Wam, nienawidzę dróg krajowych – ogromny ruch, praktyczny brak drzew i cienia, zero przyjemności z rowerowania. Niestety, czasami nie mogę inaczej, chcąc przekroczyć Wisłę, muszę poruszać się to jedną z najbardziej ruchliwych polskich dróg. Wjeżdżam na most, poruszając się chodnikiem, robię zdjęcie rzeki

Wisła , Mariusz
Wisła , Mariusz

i... wjeżdżam na rozbitą butelkę. Słowa, które wtedy wypowiedziałem absolutnie nie nadają się do zacytowania... Na szczęście, nie przebiłem opon i mogę jechać do Czerska.

Ruiny zamku w Czersku, Mariusz
Ruiny zamku w Czersku, Mariusz

Mało kto wie, że były takie czasy, że ta nieduża obecnie wieś, była siedzibą mazowieckich Piastów, zdecydowanie ważniejszą, niż Warszawa. Później, najprawdopodobniej z powodu przesunięcia się Wisły na wschód, Czersk stracił swe znaczenie. Pamiątką po tym są ruiny zamku

Ruiny zamku w Czersku, Mariusz
Ruiny zamku w Czersku, Mariusz

Dostępne są dwie wieże, na które można wejść i podziwiać panoramę okolicy

Ruiny zamku w Czersku, Mariusz
Ruiny zamku w Czersku, Mariusz

Tuż obok zamku znajduje się niepozorny, neobarokowy kościółek pw. Przemienienia Pańskiego. Można na chwilę wejść, akurat, co dziwne, jest otwarty.

Kościół Przemienienia Pańskiego w Czersku, Mariusz
Kościół Przemienienia Pańskiego w Czersku, Mariusz

Kiedy wyjeżdżam spod zamku, okazuje się, że rower ma awarię, która, niestety, jest nie do usunięcia bez narzędzi. Co prawda, mogę jechać, ale dźwięki wydawane przez mój wehikuł przyprawiają o dreszcze... I tak, zgrzytając (to zębami) i stukając (to rower) jadę do miejscowości, która była jednym z dwóch najważniejszych celów mojej podróży. To Góra Kalwaria, przez długi czas swojego istnienia nazywana Nową Jerozolimą. I nie bez powodu, założona, zorganizowana i zarządzana tak, żeby naśladować to święte dla trzech wielkich monoteistycznych religii miasto. Oceniane jako ładne, ciekawe, ze sporą liczbą zabytków. Nie wiem, być może i faktycznie takie jest. Może to mój zły nastrój, podkręcony jeszcze coraz większym upałem do tego doprowadził, ale mi – z całym szacunkiem po prostu się nie podoba. Mam wrażenie, że jest zaniedbane, zamknięte na cztery spusty, wybetonowane i zupełnie nie myśli się o osobach, które chciałyby coś zobaczyć. Zaczynam od kościoła „na górce” wybudowanego w centrum miasta, do którego zbiegają się uliczki.

Kościół
Kościół "na górce" w Górze Kalwarii, Mariusz

Oczywiście zamknięty! Ba, nawet na teren świątyni wejść nie można, bo też zamknięte! Przejeżdżając obok ławek postawionych na zabetonowanym placu (rynku?), pomyślałem sobie, że naprawdę w Polsce ludzie zarządzającymi miastami powariowali. Zero drzew! Kostka, kostka i jeszcze raz kostka. Temperatura +50ºC! Człowiek by usiadł, odpoczął, popatrzył, ale tak się nie da! Muszę powiedzieć, że – niestety – nie jest to cecha jedynie tego miasta. W wielu innych miejscowościach można zauważyć to samo. Nic to, myślę i jadę do kolejnego kościoła.

Kościół Niepokolanego Poczęcia NMP w Górze Kalwarii, Mariusz
Kościół Niepokolanego Poczęcia NMP w Górze Kalwarii, Mariusz

Świątynia ojców Marianów jest otwarta, można wejść, popatrzeć, pozwiedzać. Miłe urozmaicenie muszę przyznać.

Kościół Niepokolanego Poczęcia NMP w Górze Kalwarii, Mariusz
Kościół Niepokolanego Poczęcia NMP w Górze Kalwarii, Mariusz

Teraz ruszam na poszukiwania dworu cadyka Altera, czyli synagogi (co ciekawe Żydzi mieli przez długi czas zakaz osiedlania się na terenie Nowej Jerozolimy, dopiero od końca XVIII w. zaczęli się tam pojawiać).

Dwór cadyka Icchaka Meir Rothenburga Altera - Góra Kalwaria, Mariusz
Dwór cadyka Icchaka Meir Rothenburga Altera - Góra Kalwaria, Mariusz

Słowo poszukiwania jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ nie ma żadnych wskazówek czy drogowskazów (dla zainteresowanych: od ulicy Pijarskiej trzeba skręcić w stronę hurtowni elektrycznej), a po dotarciu... No cóż, sami oceńcie, czy jest się czym zachwycać.

Dwór cadyka Icchaka Meir Rothenburga Altera - Góra Kalwaria, Mariusz
Dwór cadyka Icchaka Meir Rothenburga Altera - Góra Kalwaria, Mariusz

Opuszczając Górę Kalwarię, próbowałem dostać się na znajdujący się na obrzeżach cmentarz żydowski. Zamknięte...

Cmentarz żydowski w Górze Kalwarii, Mariusz
Cmentarz żydowski w Górze Kalwarii, Mariusz

Następnie zaliczyłem jeszcze wywrotkę i z wielkim siniakiem na lewej łydce jechałem sobie dalej... Kierowałem się na Tarczyn, a następnie Mszczonów. Po drodze zatrzymuję się na chwilę przy kolejnej ciekawej nazwie miejscowości, która uświadamia mnie, że urlop się niedługo skończy 

Prace Duże, Mariusz
Prace Duże, Mariusz

W Mszczonowie przejeżdżam obok term

Termy Mszczonów, Mariusz
Termy Mszczonów, Mariusz

i zatrzymuję się na chwilę przy ciekawym dworku pełniącym rolę hotelu

Dworek w Mszczonowie, Mariusz
Dworek w Mszczonowie, Mariusz

a następnie pędzę już do celu swojej wyprawy, Skierniewic. W samym mieście robię sobie zdjęcie przy pomniku czołu T-34 (to ten od Czterech Pancernych)

Pomnik czołgu T-34 w Skierniewicach, Mariusz
Pomnik czołgu T-34 w Skierniewicach, Mariusz

i docieram do dworca PKP.

Dworzec PKP w Skierniewicach, Mariusz
Dworzec PKP w Skierniewicach, Mariusz

Myśląc przez chwilę o losach imć Wokulskiego, czekam na pociąg do domku, który z kolei wita mnie burzą i potężną ulewą. Mokry, zakatarzony (a pamiętajcie, że katar męski to nie żarty), ale wiecie co...? Mimo wszystko jednak zadowolony (co nas nie zabije, to nas wzmocni) docieram koniec końców do swojego przytulnego mieszkanka...

Ruiny zamku w Czersku, Mariusz
rzeczka Czarna, Mariusz
Avatar użytkownika Mariusz
Mariusz
Komentarze 6
2021-07-17
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika tomtur
tomtur
14 sierpień 2021 09:05

Prawdziwy Turysta, gdy wiatr głowę chce mu urwać, ulewa chce go zmoczyć kompletnie, czy jak przy pięknym słońcu trafia na zabetonowany rynek to musi zęby zacisnąć i dzielnie do przodu. A nie wchodząc w szczegóły bo to bardzo przykre i bulwersujące, to nie dziwcie się zamkniętym kościołom jeśli już i grupa dziwnych pań nawoływała do dymu w kościołach.

A iść na plebanię czy do kościelnego przecie można spróbować i może się uda. Jak zobaczą sympatycznych turystów czy nawet pojedynczego rowerzystę to jest nadzieją, że może otworzą kościół. Nie dziwcie się, że mają obawy.

[cytuj autor='Anna Piernikarczyk']Mariuszu, zdarzają się i nieprzyjemności podczas wypraw, niestety, oby jak najmniej. Też nie lubię betonizacji i zamknięte kościoły też nas denerwują, bo w wielu miejscach to jedyne zabytki, a często niedostępne. I śmieci - brrrr. Poza tym ze zdjęć wyszła bardzo ładna wycieczka 🙂[/cytuj]

 

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
14 sierpień 2021 08:03

Świetna wycieczka Ci wyszła, na pohybel (!) przeciwnościom. 

Czytanie i oglądanie jest przyjemnością.

Tak, krzaki i inne nieprzyjemności to ja też nieraz zaliczałem, pamiętam takie przygody lepiej i przywołują mi teraz te wspomnienia uśmiech na twarz 

Avatar użytkownika Mariusz
Mariusz
02 sierpień 2021 19:41

Dziękuję za kolejną podpowiedź 🙂 Co do szlaków turystycznych, to - niestety - często po prostu o nie nikt nie dba i kończy się w pokrzywach i malinach, pozdrawiam 🙂

[cytuj autor='Joanna']Z mało fajnych szczegółów wyszła bardzo fajna całość 🙂Całkiem niedawno próbując trzymać się szlaku (!) trafiłam w gąszcz pokrzyw i malin sięgający po pachy. Sama może bym się przedzierała, ale byłam z dzieckiem... Ale chyba wolę pokrzywy niż coraz częściej spotykane betonowe rynki. Trochę później przejeżdżaliśmy przez Pokrzywy, ale samochodem i nie zrobiłam zdjęcia.[/cytuj]

 

Avatar użytkownika Mariusz
Mariusz
02 sierpień 2021 19:39

Zgadza się i doskonale o tym wiem, ale czasami wszystko jakby się przeciw Tobie sprzysięgło. Nic, było minęło 🙂 Sama wycieczka, po pewnym czasie, faktycznie całkiem, całkiem

[cytuj autor='Anna Piernikarczyk']Mariuszu, zdarzają się i nieprzyjemności podczas wypraw, niestety, oby jak najmniej. Też nie lubię betonizacji i zamknięte kościoły też nas denerwują, bo w wielu miejscach to jedyne zabytki, a często niedostępne. I śmieci - brrrr. Poza tym ze zdjęć wyszła bardzo ładna wycieczka 🙂[/cytuj]

 

Avatar użytkownika Joanna
Joanna
02 sierpień 2021 13:16

Z mało fajnych szczegółów wyszła bardzo fajna całość 🙂

Całkiem niedawno próbując trzymać się szlaku (!) trafiłam w gąszcz pokrzyw i malin sięgający po pachy. Sama może bym się przedzierała, ale byłam z dzieckiem... Ale chyba wolę pokrzywy niż coraz częściej spotykane betonowe rynki. Trochę później przejeżdżaliśmy przez Pokrzywy, ale samochodem i nie zrobiłam zdjęcia.

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
21 lipiec 2021 12:27

Mariuszu, zdarzają się i nieprzyjemności podczas wypraw, niestety, oby jak najmniej. Też nie lubię betonizacji i zamknięte kościoły też nas denerwują, bo w wielu miejscach to jedyne zabytki, a często niedostępne. I śmieci - brrrr. Poza tym ze zdjęć wyszła bardzo ładna wycieczka 🙂

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Otwock

Otwock PKP

Otowck Wielki - pałac

Całowanie

Wisła

Ruiny zamku książąt mazowieckich w Czersku

Kościół "na górce" - Góra Kalwaria

Góra Kalwaria - kościół pw. Niepokolanego Poczęcia NMP

Dwór cadyka Icchaka Meir Rothenburga Altera - Góra Kalwaria

Cmentarz żydowski w Górze Kalwarii

Krępa

Prace Duże

Tarczyn

Dworek w Mszczonowie

Brama parkowa w Skierniewicach

Pomni czołgu T-34 w Skierniewicach

Dworzec PKP w Skierniewicach

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024