Panuje tam ruch jak na Floriańskiej w Krakowie. Bywa tłoczno ale większość turystów poprzestaje na dotarciu do Schroniska Ornak. My postanowiliśmy podążyć dalej mimo deszczu który nas przywitał właśnie w schronisku.
Poszliśmy żółtym szlakiem na Iwaniacką Przełęcz.( Bardzo polecam również krótki czarny szlak do Smreczyńskiego Stwu, bardzo spokojne i urokliwe miejsce. )
Po drodze deszczyk ustał i na przełęczy dla odmiany pojawiło się piękne słoneczko. Można się było wylegiwać na trawce i odpoczą przed podejściem na szczyt Ornaku.
Przejście grzbietem Ornaku to widoki roztaczające się ze wszech stron. Rewelacja!
Wogóle Tatry Zachodnie są troszkę inne od Tatr Wysokich, mają swój inny niepowtarzalny urok.Poza Ornakiem byłam jeszcze tylko na Grzesiu i ciągle chcę tam wrócić by przejść szczytami - Rakoń, Wołowiec, Starobociański Wierch, Błyszcz.
By zejść na "niziny" poszliśmy w kierunku Starobociańskiego i tam na Siwej Przełęczy odbiliśmy na czarny szlak do Starobociańskiej Doliny. Schodzenie w dół było długie i męczące jednak na dół trzeba dojść...
W Dolinie Chochołowskiej spotkaliśmy pasące się koniki, tak jak w Kościeliskiej owieczki. Złapaliśmy busa którym wróciliśmy do Kir na parking po nasze autko i po długim dniu wróciliśmy do domu.








