Na nizinach było szaro i brudno, śniegu ani kapki. W momencie gdy bus dowiózł nas na Przełęcz Krowiarki zaczęło się robić białawo. Po założeniu ochraniaczy na nogi ruszyliśmy na podbój szlaku.
Przy pierwszym stromym podejściu trzeba było się rozpłaszczać z ciężkich kurtek. Minusem było to, że musieliśmy te rzeczy ze sobą taszczyć.Jednak na szczycie przydało się wszystko co dawało więcej ciepła.
Po dotarciu na Sokolicę, pierwszy odpoczynek i fotki z widokiem na nasz szczyt.
Droga stamtąd to zupełnie inny świat. Gdy szliśmy grzbietem Babiej Góry kraina wyglądała jak z bajki. Pierwszy raz widziałam jakie cuda może wyczynić wiatr do spółki ze śniegiem i mrozem. Nigdzie nigdy więcej czegoś takiego nie widziałam.Jest tam otwarta przestrzeń a wiatr sobie hula ile wejdzie rzeźbiąc fantastyczne pejzarze.
Odpoczynek na Babiej Górze polegał na szukaniu "przytulnego" kąta. Na szczycie jest ułożony mur z kamieni przy którym można szukać schronienia przed wiatrem.
Widoki przecudne, na chwilę pokazały się nam Tatry. Nadciągające chmury i mgły to zasłaniały to odsłaniały nam widok.
Gdy zeszliśmy na przełęcz Brona zapadła propozycja, by pójść na Małą Babią Górę. Kto miał siły to poszedł a reszta udała się do Schroniska na Markowych Szczawinach.
Ja oczywiście znalazłam się w tej pierwszej grupie, chociaż może i siły już były nadwątlone. Jednak ambicja i chęć zdobycia jeszcze jednego szczytu zwyciężyły.
Wspinaczka na Małą choć krótka, okazała się wielkim wyczynem. Przed nami nikt tam nie szedł i trzeba było przecierać szlak w śniegu tak głebokim, że co poniektórzy zapadali się po pas. Ale udało się. Jednak nie dane nam było ujrzeć widoku ze szczytu. Szybkie fotki i zejście do schroniska.
Krótki odpoczynek na Markowych Szczawinach, przede wszystkim gorąca herbatka, niektórzy byli troszkę przemoczeni od śniegu.
Zejście od schroniska to też nie lada wyczyn, można było zjeżdżać na czym kto chciał, ewentualnie na tylnej części ciała:-)
Bus już na nas czekał przy zejściu ze szlaku. Powrót do Chrzanowa i aż niewiarygodne, że ten śnieg i ta zima to były naprawdę...









