Jura - Szlakiem zamków

Witam! :-)

Rozpoczynając sezon 2009 postanowiłem wybrać się na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Za cel obrane zostały średniowieczne warownie od tej najsławniejszej w Ogrodzieńcu poprzez zapomniany Smoleń, aż do zamku w Rabsztynie.

ETAP I - Ogrodzieniec

Sobota zapowiadała się pięknie - młode zielone liście drzew i krzewów skompane w pierwszych promieniach słońca. Ruszyłem o 10:00 rano. Pierwszy cel to zamek w Ogrodzieńcu. Na temat tego obiektu napisano już wszystko co możliwe. Niewątpliwie najpiękniejsze Orle Gniazdo na szlaku. Aby dłużej nacieszyć się ruinami najpierw trzeba odwiedzic WC :-) Z racji turysta szanuje zieleń zapłaciwszy 1zł. udałem się spacerową ścieżką wokół zamku. Nawiasem pani w toalecie raczej mało rozmowna więc nawiązanie jakiejkolwiek znajomości nie wchodzi w grę. Wracając jednak do zamku. Wspaniale wkomponowany w skały robi wrażenie, nawet dziś. Wokół rozciągają się ostańce wapienne, a dzięki obejściu zamku można go podziwiać z każdej strony i perspektywy. Ścieżka jest dość długa a okolica jest ulubionym miejscem wspinaczkowym.

Gdy już z powrotem będziemy u bramy wejściowej należy zakupić bilet ! Nie radze wchodzić bez bo osiłek przy bramce czuwa i mimo, że na pierwszy rzut oka go nie widać to wierzcie mi dorwie was, gdy wasza nikczemna stopa przejdzie przez magiczną linie wstępu 🙂 Tak więc wchodzimy do drewnianego domku i u też bardzo przyjemnej pani kupujemy bilet. Drogo ale warto 🙂 Z kupioną wejściówką udajemy się do osiłka, który ją podrze ( swoją drogą bezsensu - ja mu swojej nie oddałem ) i już znajdujemy się w przedzamczu. Rozległy obszar otoczony wysokim murem. Idąc ścieżką docieramy do drogowskazu: w prawo zamek i inne pierdoły w lewo SALA TORTUR 🙂 To co tygryski lubią najbardziej. Bez zastanowienia zostawiając zamek w tle maszerujemy śmiało po wąskich schodkach do sali tortury ! ( ochoczo bez przymusu - ot tak kolejny paradoks ) Już sobie myślę kolejny bramkarz pobiera myto. Nie tym razem. Ku zaskoczeniu miła młoda pani ofiaruje nam wejściówkę ( później sie dowiedziałem, że zapłaciłem za nią przy wejściu głównym - bilet łączony czy coś takiego ehh.. ). We wnętrzu same perełki; od łoża madejowego, po hiszpański but. Od dyb po wywlekanie jelit. Każdy znajdzie coś dla siebie. Eksponaty, krótko i zwięźle opisane. Duży plus dla organizatorów. Przepełniony pozytywną energią po torturach udałem się na zamek właściwy. Forsując fosę i bramę wejściową znajdujemy się na dziedzińcu. Tu turystyka zadbała o jarmark na którym można kupić kuszę, łuk jak i pamiątki innego rodzaju. Zwiedzanie ruin jest już dalej bezpłatne. Możemy wdrapać się na wierze widokową, zwiedzić kuchnię, muzeum, sypialnie. Jednym słowem spacer po murach z pięknym widokiem - wspaniałą zabawa. Liczne imprezy i turnieje zachęcają do częstego odwiedzania zamku.

ETAP II - Smoleń !

Jadąc z Ogrodzieńca w Kierunku wschodnim trasą 794 mijamy miejscowość Smoleń. Niby nic - kolejna wieś jakich wiele. Brak informacji ( przynajmniej ja nic nie widziałem ) o jakichkolwiek atrakcjach. Gdyby nie wcześniejsze przygotowanie pewnie bym przejechał dalej zapominając w kilka minut o tym miejscu. W Smoleniu mamy zamek - ruiny i to całkiem ładne. Gdyby nie to że wiosna wczesna i liści mało pewnie bym ich nawet nie znalazł. Są ukryte w lesie niedaleko drogi. W pobliżu ani parkingu ani kawałka miejsca aby pozostawić 4 koła. Dobrze, że gospodarz w pobliskiej chałupie wyrozumiały i na plac pozwolił wjechać. Plecak na ramie i maszerujemy przez łąke do lasu. Musiałem dziwnie wyglądać dla miejscowych, ale jak sie tam inaczej dostać nie wiedziałem. Tabliczka - rezerwat przyrody - myślę jednak ktoś wie że to tu istnieje. Ale na tej jednej tabliczce się skończyło. Dalej ścieżką do zamku. Dużo z niego nie zostało: jedna wieża gród włąściwy i przedzamcze. Jednak urok niepowtarzalny. Zero ludzi, podejście trudne, a dojście do zamku właściwego prawie niemożliwe. Należy pokonać stromą skałe - pionową. Prowizoryczne schodki a raczej gdzie niegdzie powbijane metalowe uchwyty nie pomagają. Jednak czego sie nie robi dla wiedzy ( teraz wydaje mi sie to głupie ale wtedy takie nie było ) Rubinki maja swój urok zdala od zgiełku można poczuć się jak prawdziwy PAN zamku.

ETAP III - Rabsztyn !

Pierwotnie miał być Bydlin, ale z racji, że GPS poprowadził tak a nie inaczej zwiedziłem Rabsztyn. Dość niespodziewanie natrafiłem na obiekt skręcając z głównej drogi w prawo i ot moim oczom ukazały się ruiny i zamek. Mojemu zdziwieniu nie było końca "co to do ....” zaparkowałem samochód. Zamek mieści się na stromej górze, przed którą znajdują się tablice GOPRu. Ja oczywiście o wschodniej łagodnej górze nie wiedziałem, tak więc pionowe wznoszenie pokonałem pieszo. Później szukając wejścia do zamku zamiast przez zwodzony most wolałem jak barbarzyńca od tyłu przez mur, a wystarczy iść od parkingu wschodnią łagodną drogą po drodze zwiedzając pozostałości murów, by później mostem przez fose wejść na jego dziedziniec. Wiele nie zostało do zwiedzania. Ostatnia wieża runęła w 1901 roku. Obecnie trwa jej odbudowa. Stoi już nowa brama główna. Na zamku odbywa się wiele imprez oraz turnije rycerskie.

Nieznany
Komentarze 1
2009-04-19
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Anna Siemomysła
Anna Siemomysła
02 marzec 2011 16:42
Hm... myślę, że przypadkowa zamiana Bydlina na Rabsztyn to dobra sprawa, jeśli nie dało się być w obu miejscach jednocześnie. Rabsztyn jest moją ulubioną malowniczą jurajską ruiną... Nie jestem przekonana, czy cieszy mnie jego odbudowa...
Pozdrowienia!

Wycieczka na mapie

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024