Zamek Kamieniec położony na wzgórzu, na wysokości 452 m n.p.m., na skraju Pasma Królewskiej Góry, w pobliżu rezerwatu Prządki.
Niewykorzystany potencjał, a szkoda...Zwiedzenie go zajmuje 10 minut. Jakaś zwiedzająca turystka powiedziała , że zamek jest już od kilku lat remontowany.Zamek robi ogromne wrażenie z zewnątrz tymczasem wewnątrz wystarczy 5-7 minut na przejście całego zamku w środku. Bilety (opcja max) 8 zł od osoby. W tej cenie : sala tortur, muzeum i wejście do zamku. Sala tortur to dosłownie 5 narzędzi tortur, na ścianach opisy "czasów średniowiecza", 3 maski żelazne do założenia do zdjęcia oraz kilka narzędzi do wyrywania zębów. Muzeum w zamku to skromna kolekcja. Gdyby część ruin w końcu udało się zabezpieczy i ściągnąć te rusztowania, rozwinąć prezentowaną kolekcję to byłaby świetna atrakcja bo sam zamek ładny. Teraz raczej wystarczy obejrzeć zamek z zewnątrz bez zwiedzania.Sam zamek jest dość mocno zniszczony ale widok z niego na pobliskie Krosno i Prządki w pełni zadowala. Dojazd do zamku jest z drogi krajowej Krosno -Rzeszów. Sam dojazd do ruin zamku i okolica robi wrażenie, przepiękne widoki, przy dobrej pogodzie dosyć odległe.Dojście dość krótkie drogą pod górę. Wewnątrz niestety obiekt trochę rozczarowuje. Dość mały teren, kilka zakamarków - porobione mostki, przejścia, pomosty, ale, niestety, pełnią one jedynie chyba funkcję dekoracyjną?! Część obiektu w remoncie nigdzie nie wolno wchodzić ,jeśli są jakieś wejścia to i tak są zamknięte . Brak możliwości wejścia na górny zamek. Dla miłośników Fredry.
Jedna z legend opowiada o wielkim panu, który był zaufanym króla, przy jego boku spędzał większość swojego czasu. Miał on bardzo piękną żonę, która żyła samotnie w w tym o to zamku. Pewnego razu pan musiał wyruszyć z panem na wojnę, bardzo długo nie wracał, aż przyszła wiadomość do jego żony o jego śmierci. Jakiś czas później poślubiła ona nowego mężczyznę i wkrótce urodziła córeczkę. Gdy wszystko się świetnie układało i mała dziewczynka miała już rok, pan zamku powrócił.Kobieta wraz ze swym nowym mężem wrzuciła pana w lochy i skazała na śmierć głodową. Ulitowała się nad nim jednak niańka i w tajemnicy zanosiła mu posiłki. Pan przeżył w lochu wiele lat i opuścił go po śmierci Pani, uwolniony przez niańkę. Mimo krzywd, jakich doznał ze strony swojej żony, wyprawił jej godziwy pogrzeb oraz zaopiekował się jej córką.
















































