Maroko -Cesarskie Miasta

Marrakesz, Plac Djemma el Fna,suk, Danusia

Rabat-obecna administracyjna stolica Maroka

Rabat to stolica Maroka oraz siedziba króla Muhammeda VI.. Pierwsze kroki skierowaliśmy więc przed jego imponującą rezydencję, uprzedzeni przez przewodniczkę, by zdjęcia robić wyłącznie z wyznaczonej odległości. W bramie stoją niewzruszeni wartownicy z karabinami, gotowi reagować na każde przekroczenie niepisanej bariery. Straży, policji, wojska, służb dyplomatycznych również nie wolno w Maroku pod żadnym pozorem fotografować. Tak więc jedynie z zewnątrz mogliśmy podziwiać mury pałacu i domyślać się jaki kryją przepych i bogactwo.

Marrakesz, Danusia
Marrakesz, Danusia

Król i jego rodzina to osoby bardzo ważne dla Marokańczyków. Są oni niezwykle dumni ze swojego bardzo nowoczesnego i wykształconego władcy, panującego od roku 1999 oraz jego żony ,która nazywają Lalla Salma. Mieliśmy okazję podziwiać w dalszej części wycieczki pełne napięcia przygotowania do przejazdu króla. Samego króla niestety, nie spotkaliśmy.

W Rabacie, po raz pierwszy od przyjazdu do Maroka, założyliśmy kurtki. Odsuwaliśmy się bowiem od przyjaznego oceanicznego klimatu w stronę chłodnych terenów górskich i dało się to już wyraźnie odczuć w temperaturze powietrza. W kurtkach udaliśmy się do mauzoleum króla Mohammeda V( dziadka obecnego panującego). Do jego grobu przybywają pielgrzymi z całego kraju. W strumieniu światła padającego na kamienna trumnę władcy ,błyszczą strojne ozdoby i słychać cichy, monotonny głos czytający wersety Koranu. Niedaleko wznosi się niedokończony z powodu śmierci władcy minaret Hassana.Nawet niedokończona budowla budzi respekt swoimi rozmiarami.

Marrakesz, Danusia
Marrakesz, Danusia

      Następnym punktem zwiedzania była Kasba al-Udaja, kolejna forteca ,kolejne stłoczone ciasne uliczki, tym razem urokliwie malowane na biało-niebiesko oraz bogactwo egzotycznej roślinności. Tutaj skusiłam się skosztować marokańskiej miętowej herbatki u ulicznego sprzedawcy, co poskutkowało dzień później silnym wywrotem żołądka i paskudnym samopoczuciem. Mieliśmy też chętkę na mandarynki, prosto z drzew mandarynkowych których nie brakowało na ulicach Rabatu. Okazało się jednak, że jest to odmiana niejadalna, służąca wyłącznie celom dekoracyjnym.

Średniowieczne mury ciągną się prawie przez całe miasto, co chwilę przejeżdżaliśmy lub przechodziliśmy przez charakterystyczne bramy zwane bab, z których najcenniejsza jest Bab Udaja. A na zakończenie wycieczki po Rabacie udaliśmy się do Szelli, czyli ruin na przedmieściach miasta. To ruiny starożytnego miasta Sala Colonia z minaretem z bocianim gniazdem na szczycie. Jest on częścią meczetu Abu Jusufa . Są tam też grobowce Sułtana Abu al-Hasana i jego żony i kubba, czyli grobowce miejscowych świętych . Niesamowita jest wśród tych ruin ilość zieleni oraz gniazd bocianów. Myśleliśmy ,że to bociany od nas z Polski, które przyleciały tu na zimę, okazało się jednak, że to tutejsze ptaki, które nigdy nie opuszczają Maroka.

Medina w Fezie, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna,popisy kuglarzy, Danusia
Marrakesz, Danusia

Meknes- dawna stolica Maroka

Ruszyliśmy dalej w stronę gór Atlasu. Kolejnym przystankiem w naszej wędrówce było miasto Meknes porównywane często do francuskiego Wersalu. To bardzo stare berberyjskie miasto ( VIII w). Toteż na ulicach coraz częściej widzieliśmy mieszkańców odzianych w bardzo charakterystyczne zakapturzone stroje. Marokańskie kobiety ubierają się rozmaicie, albo bliżej Europy, albo całkowicie tradycyjnie w długie dżellaby i zasłony kryjące twarz. Często na ulicy widać kobiety w czymś co przypomina piżamę.

Marrakesz, Pałac Bahia, Danusia
Marrakesz, Pałac Bahia, Danusia

Największą historyczną atrakcją Meknes jest mauzoleum Moulaya Ismaila, władcy tyrana. Jest to jedno z nielicznych świętych dla muzułmanów miejsc, do którego mogą wejść niewierni, z czego skwapliwie skorzystaliśmy. To właśnie Moulay Ismail zainspirowany wpływami Ludwika XIV wprowadził do marokańskiej architektury styl francuski. Za jego rządów Meknes zostało znacznie rozbudowane i ustanowione stolicą państwa. Ten okrutny ,a mimo to ,wielbiony, władca pozostawił po sobie wspaniałe rezydencje, pałace, minarety i wiele niedokończonych budowli. Podobno w wielu murach zamurowywano niewolników, którzy nie mieli już sił, by dalej pracować. O bogactwie króla świadczą chociażby stajnie, w których przechowywano 6 tysięcy osiodłanych koni oraz ogromne spichlerze z żywnością dla nich. Ze stylem francuskim rywalizuje w Meknes tradycyjna kultura marokańska, widoczna zwłaszcza w zabudowie miasta. Całe miasto otoczone jest imponującymi murami. Zdobią je liczne, zachwycające bramy , największa z nich to Bab al- Mensur. Tuż za nią rozciąga się Plac Lalla Aouda. Dawniej było to miejsce parad wojskowych.

W wolnym czasie oczywiście poszliśmy do mediny i na suk, po którym nieco pobuszowaliśmy, a nawet co nieco utargowaliśmy. Medina w Meknes to zabytek wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Z Myknes właśnie przywiozłam szafran i inne przyprawy, których w Maroku jest tak dużo, że w miejscu gdzie się je sprzedaje, powietrze jest dosłownie przesycone zapachami. Myknes słynie także z oliwy z oliwek oraz wina, co w kraju islamskim jest bardzo nietypowym zjawiskiem.

Medina w Fezie, sklep z wyrobami włókienniczymi i pracownia tkacka, Danusia
Medina w Fezie, sklep z wyrobami włókienniczymi i pracownia tkacka, Danusia

Volubilis- stolica starożytnej Mauretanii

Jadąc w dalszą drogę minęliśmy przepięknie rozciągające się na wzgórzu białe miasteczko Moulaya Idriss, założyciela pierwszej dynastii cesarskiej. U stóp wzgórza znajdują się najlepiej zachowane w Maroku ruiny rzymskiego miasta z przełomu II i III w. Uważa się, że są to pozostałości dawnej stolicy Mauretanii, którą podbił cesarz Kaligula, kolejny wielki zabytek wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Marrakesz, Plac Djemma el Fna,kobry, Danusia
Marrakesz, Danusia
Marrakesz, Pałac Bahia, Danusia

Volubilis to duża ,pusta przestrzeń pełna fragmentów kolumn, ulic i fundamentów rzymskich domów. Pomiędzy nimi rosną kępy narcyzów. Do najlepiej zachowanych budowli należy dawny dom bogatego patrycjusza rzymskiego, zwany Domem Orfeusza, a także Dom Rycerski , Dom z Kolumnami i Dom Wenus, z dobrze zachowanymi mozaikami podłogowymi. Jest też Dom Psa z fallicznym akcentem. Nieźle zachował się również Kapitol-prawie dokładna kopia świątyni Jowisza w Rzymie oraz Bazylika i forum. Z kolei na głównej ulicy Decumanus Maxiumus można podziwiać Łuk na cześć cesarza Karakalli wzniesiony przez Marka Aureliusza. Jednym słowem, niezły powrót do przeszłości.

Fez-dawna stolica Maroka, nadal duchowa stolica kraju

Medina w Fezie,pracownia tkacka, Danusia
Medina w Fezie,pracownia tkacka, Danusia

Pobyt w Fezie był dla mnie kulminacją całego wyjazdu. Nie tylko dlatego, że trwał dwa dni, ale także ,bo tam ujrzeliśmy kwintesencję Maroka w pigułce. Dodatkowo w Fezie nastąpiła u mnie kulminacja problemów żołądkowych i wolne popołudnie zamiast w mieście, spędziłam w hotelowym łóżku naszpikowana masą tabletek. Dzięki temu nastąpiła poprawa i mogłam uczestniczyć w zwiedzaniu feskiej mediny oraz wieczorze feskim. Fez to jedno z najbardziej znanych miast w Maroku. Jest w nim to wszystko co tworzy marokańską kulturę i cywilizacje tego regionu.

Absolutnym apogeum wycieczki było zwiedzanie Mediny w Fezie (zabytek na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO). Trudno wprost opisać wrażenie jakie robi na turystach to niezwykłe miejsce. Europejczykom nie sposób wyobrazić sobie tego typu zabudowy, codziennego mieszkania, a nade wszystko zdumiewa sposób handlowania i prezentowania towarów, zwłaszcza spożywczych. Oczywiście medinę zwiedzaliśmy pod kierunkiem kolejnego lokalnego przewodnika, który co chwilę nas przeliczał i skrupulatnie pilnował ,by do mediny weszło tyle samo osób ile potem z niej wyszło. Medina w Fezie przetrwała ponad 1000 lat w niezmienionej formie. Wciąż mieszkają tam ludzie, jak dawniej zajmujący się wytwarzaniem i sprzedażą swoich towarów. To tutejszy folklor, ale i tutejszy świat biedy, który w porównaniu z nowoczesną częścią miasta , jest piorunującym zestawieniem. To istny labirynt wąziutkich , tłocznych uliczek, stłoczonych obok siebie domów połączonych przedziwnymi konstrukcjami prowizorycznych zadaszeń i plątanina kabli i przewodów, średniowieczna kanalizacja. Swobodna samowolka domorosłych majstrów i budowniczych tworzy niesamowity klimat i swoisty labirynt. Po trzecim zakręcie zupełnie straciłam orientację. Trzeba było też bardzo uważać, by ustąpić miejsca obładowanym osiołkom lub wielbłądom przeciskającym się prze wąskie uliczki lub nie wpaść pod dziwne pojazdy, które przypominały mi motorowery połączone z przyczepką. Samochody mają zakaz wjazdu na teren mediny. Czasem musieliśmy dosłownie przykleić się do ściany, by uniknąć zderzenia. Nic dziwnego, szerokość niektórych uliczek była dosłownie na rozpostarcie ramion. No i zapach zapoconych zwierzątek do najprzyjemniejszych też nie należał.

Marrakesz, Plac Djemma el Fna,sprzedawcy wody, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna,sprzedawcy wody, Danusia

W tym morzu zaułków, domów, kramów poukrywane dodatkowo setki meczetów, medres, grobowców, świątyń, itp. W samym centrum znajduje się al-Karaouine, do niedawna największy meczet Maroka oraz uniwersytet islamski o tysiącletniej tradycji. Jak z każdego meczetu tak i tu 5 razy dziennie słychać nawoływania muezina. Rzecz jasna, niewierni mają tu absolutny zakaz wstępu. Wstąpiliśmy jednak do żydowskiej synagogi, którą na chwilę i niezbyt chętnie nam otworzono. Mieliśmy również okazję zajrzeć do szkoły, którą stanowiła jedno ,bardzo ubogo wyposażone pomieszczenie. Malutkie dzieci szybko wysypały się z klasy i również szybko zniknęły w zakamarkach mediny, jakby pozapadały się pod ziemię.

Najbardziej interesującym miejscem w medinie był dla nas suk, czyli targowisko. Niezliczone kramy i kramiki ciągnące się wąskimi szpalerami i nagabujący zewsząd handlarze. Chyba już bardzo przyzwyczajeni do wycieczek z Polski, bo z uśmiechem wołali za nami: „Błaszkowski OK., Lewandowski OK.”. Suk w Fezie jest jakby podzielony tematycznie, w zależności od rodzaju sprzedawanych towarów. I tak mijaliśmy kolejne „dzielnice” :złotników wyrabiających na naszych oczach przecudnej urody przedmioty, garncarzy toczących na kole naczynia do tadżinu, szewców szyjących tradycyjne , marokańskie buty (kapcie zwane babouche), krawców szyjących na terkoczących maszynach wspaniałe dżellaby, blacharzy klepiących miski i wiadra i wielu innych rzemieślników, stolarzy tworzących na naszych cudne szkatułki. Swoisty szok cywilizacyjny przeżyliśmy w części spożywczej, gdzie można kupić świeżutkie mięso np. z kury, która siedzi sobie w klatce i skubie nasionka, a za chwilę, na ladzie jest porcjowana na oczach klienta na części. Wszędzie wiszące tuszki zwierzęce, a rzeźnicy w zakrwawionych fartuchach gotowi są rzucać w fotografujących ich turystów kawałkami starego mięsa. Łatwo się domyśleć, że wobec braku lodówek, smród starego mięsa jest tutaj wszechobecny. Poza tym można kupić łby baranie lub kozie, oczy i inne części ciała zwierząt gotujące się wielkich garach. Jakoś się nie skusiłam. Towarem na sprzedaż jest tutaj absolutnie wszystko. Najprzyjemniej czułam się w części z przyprawami, usypanymi na kramach w stożki i piramidy. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej ilości przypraw, a ich intensywny, ale przyjemny zapach do dziś pamiętam. Dokupiłam tu sobie zestawy ziół marokańskich . Ładnie pachniała także dzielnica z wyrobami kosmetycznymi, gdzie zakupiłam olejek arganowy i pachnącą orientem ambrę . Targowanie szło mi kiepsko, ale starłam się, bo w Maroku jest to standardem handlowym. Standardem jest także bakszysz( napiwek) . Wszędzie kręcą się żebrzące lub handlujące czym się da dzieci , trudno jednak wszystkim hojnie sypać bakszyszem , który zresztą jest w Maroku oczekiwany za każdy drobiazg, nawet za zrobienie zdjęcia. Wszechobecni są również muzycy gnawa oraz chaabi, uroczo pląsający w rytm bębenka i potrząsający włosami.

Marrakesz, Danusia
Marrakesz, Pałac Bahia, Danusia
Medina w Fezie,pracownia tkacka, Danusia

Zajrzeliśmy też do berberyjskiej zielarni, gdzie sympatyczny Marokańczyk płynną polszczyzną wyjaśnił nam do czego można wykorzystać poszczególne zioła. Tutaj nastąpił istny szał zakupów, ja też zakupiłam nasiona czarnuszki pomagające przy przeziębieniach , maść szafranową oraz krople na alergię sezonową.

Osobną chwilę poświęciliśmy najbardziej charakterystycznemu miejscu w medinie feskiej, czyli garbarni skór. Marokańskie wyrobu skórzane słyną na całym świecie ze swojej urody i rzeczywiście nie jest to sława przesadzona. W sklepie z wyrobami skórzanymi wzrok po prostu oszalał, wychwytując co rusz nowe, bardzo atrakcyjne i niestety, nie tanie, towary. Dziwiłam się dlaczego przy wejściu do sklepu każdy z nas otrzymał gałązkę świeżej mięty. Szybko okazała się bardzo przydatna, bo im bliżej głównego pomieszczenia, tym niemiły zapach stawał się bardziej intensywny. Z okna sklepu ( rodzaj zadaszonego tarasu) mogliśmy spojrzeć na pracę garbarzy skór. To one powodowały paskudny ,wręcz nie do zniesienia zapach. Nie mam pojęcia, jakim cudem ci ludzie są w stanie pracować w pełnym słońcu, w takim fetorze. Podobno ich zajęcie jest przekazywane z pokolenia na pokolenie i jest dobrze opłacane. Dłońmi ugniatają skóry ,a by je zmiękczyć dodają gołębie odchody. Stąd bierze się duszący odór unoszący się nad kolorowymi kadziami z farbami. Listek mięty dość szybko stracił swój odżywczy zapach, a od fetoru rozbolała mnie głowa. Dość szybko i z ulgą opuściłam to miejsce.

góry Atlas, Danusia
góry Atlas, Danusia

Wieczorem jeszcze raz wróciliśmy do mediny, by uczestniczyć w wieczorze feskim. To było bardzo przyjemne doznanie. W przepięknej, zdobionej mozaikami restauracji kosztowaliśmy marokańskich specjałów: tadżin ( pyszny!), zupa harira, przesłodkie ciasteczka, baghir - naleśniki, szare wino i inne, których nazw nie pamiętam. Towarzyszyły temu występy lokalnych artystów: muzyków gnawa , tancerzy, połykaczy ognia oraz magika. Zostałam nawet wyrwana do improwizacji tańca brzucha, wbrew pozorom nie jest to łatwe do opanowania przy pierwszym podejściu. Tym sympatycznym akcentem zakończył się nasz pobyt w Fezie, mieście, którego nie sposób zapomnieć.

Marrakesz-stolica marokańskiego południa

Marrakesz, Danusia
Marrakesz, Danusia

Podróż z Fezu do Marrakeszu była najdłuższym odcinkiem naszej wycieczkowej trasy ( ok. 500km). Wielokrotnie po drodze zatrzymywaliśmy się na krótkie postoje, mając możliwość obserwacji codziennego życia tubylców oraz gorączkowych przygotowań do przejazdu króla. Pierwszym postojem była miejscowość Ifrane, miasteczku położonym na wysokości 1750mnp. Jest to ośrodek sportu, narciarstwa, infrastrukturą bardzo przypominający europejskie tego tupu miejsca w Alpach. Niektóre postoje wymuszały problemy zdrowotne części wycieczkowiczów. Na szczęście ja miałam to już za sobą.

Muszę przyznać, że podróż nie dłużyła się. Nasza przewodniczka zajmowała nam czas arcyciekawymi opowiadaniami o Maroku, a o nasze dobre samopoczucie i bezpieczeństwo dbał Josef ,pomocnik kierowcy. Niestety, o ile w Fezie bez kurtek nie dało się już wyjść z hotelu , to było pogodnie, choć raczej chłodno, to im bliżej Marrakeszu, tym bardziej lał deszcz i robiło się coraz bardziej zimno. Na pierwszym postoju przebiegając do restauracji w strugach lodowatego, ulewnego deszczu całkowicie przemoczyłam nogi. Potem ubrałam na siebie wszystko co miałam najcieplejsze, łącznie z rękawiczkami. Ot, afrykańska zima.

Marrakesz, Pałac Bahia, Danusia
Fez, Danusia
Marrakesz, Danusia

Przez spływające po szybach strugi deszczu obserwowałam zmieniający się krajobraz. Górską, krętą szosą wjeżdżaliśmy w góry Atlasu Średniego ( wys.2000-3000mnpm). Teren ten zamieszkują w dużej części Berberowie. Chwilami spoza chmur widać było skaliste, ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego. Po niebieskim Fezie, otoczonym przez żyzne ziemie, zbliżaliśmy się do czerwonego Marrakeszu. Nie bez powodu nazywany jest „Czerwonym Miastem, prawie wszystkie domy są tu w kolorze palonej cegły, nawet wody w okolicznych rzekach, mają czerwonawy kolor.

Są w Marrakeszu miejsca, których nie można ominąć. Tego dnia dane nam było je odwiedzić. Odwiedziliśmy Medrasę Ben Youssefa, czyli XII-wieczną szkołę koraniczną. Obecnie jest to piękne muzeum, ale można sobie łatwo wyobrazić jak niegdyś w tym miejscu wyglądała nauka. Byliśmy też w Pałacu Bahia, przepięknym ,luksusowym XIX-wiecznym pałacu, pełnym wspaniałych ogrodów, ozdób i mozaik. Zbudowany został przez wielkich wezyrów sułtanów z dynastii Alawitów. Zajrzeliśmy do Grobowców dynastii Saadytów, nekropolii 60 ciał pochodzących z XVI wieku, odnalezionej dopiero w 1917r. Przystanęliśmy przy najbardziej znanym zabytku i najczęściej fotografowanym miejscu w Marrakeszu, czyli meczecie Koutoubia.

Marrakesz, Pałac Bahia, Danusia
Marrakesz, Pałac Bahia, Danusia

Ostatnim, a zarazem najbardziej oczekiwanym punktem wycieczki po Marrakeszu był słynny Plac Djemaa El Fna, zwany też Placem Straceńców. Tak naprawdę to plac naciągaczy. Kolejny wielki marokański suk, na którym podobnie jak w medinie feskiej można kupić dosłownie WSZYSTKO, albo jeszcze więcej. W przeciwieństwie do Fezu, suk w Marrakeszu ma nieco odmienny klimat. W dzień jest to po prostu targowisko. Wieczorem nabiera życia i dzieją się tu rzeczy niezwykłe. Nie wiadomo skąd pojawiają się rozświetlone stragany z marokańskimi Fast-foodami np. ślimakami, owocami morza, chlebkiem, zupą, tadżinem, miętową herbatką itp. Stoją wozy z górami pomarańczy i mandarynek, parują garnki z gorącymi potrawami marokańskimi, a pulchne Marokanki uklepują na blachach placuszki chleba. Tłum gęstnieje, pojawiają się grupki kuglarzy, tancerzy, sztukmistrzów. Odbywają się pokazy zaklinaczy węży, połykaczy ognia, toczą się gry hazardowe typu : trzy kubki. Plac kipi wielojęzycznym szumem rozmów i krzyków, jak w rozdygotanym tyglu. Trzeba bardzo uważać, by nie dać się zwieść naciągaczom. Bardzo pilnie obserwują oni turystów. Nigdy nie wiadomo, kiedy zostanie się złapanym za rękę podczas fotografowania z żądaniem bakszyszu. Wystarczy pogłaskać małpkę, którą młody mężczyzna ma na ramieniu i nachalnie wciska ją w ramiona. Wystarczy z daleka zrobić zdjęcie wijącej się w rytm piszczałki kobrze. Łatwo tu coś kupić, ale też równie łatwo wyjść stąd z torbami.

To miejsce ma swój niepowtarzalny, wieczorny klimat, jednak nie zrobiło na mnie spodziewanego wrażenia. Medina w Fezie wydała mi się jakby prawdziwsza, choć jednocześnie przeraziła mnie swoją zawiłością. Nie mniej jednak Plac Djemaa El Fna warto zobaczyć na własne oczy i osobiście przeżyć związane z nim doznania.

Wieczór feski, Danusia
Wieczór feski, Danusia

Z żalem opuszczaliśmy Marrakesz. Wiedzieliśmy, że zbliżamy się do końca naszej marokańskiej podróży. Wracaliśmy do Agadiru, skąd nad ranem odlecieliśmy do Warszawy. W porównaniu z cesarskimi miastami Agadir wydał nam się teraz bardzo europejski. Przed odjazdem z przyjemnością spacerowaliśmy znanymi już ulicami ,by pożegnać Maroko i łagodny ,ciepły atlantycki klimat. Resztę nie wydanych dirhemów zostawiliśmy w hotelu jako bakszysz. Tej waluty i tak nie wolno wywozić z z Maroka, a na lotnisku nie wymieniają drobnych kwot.

 

Marrakesz,meczet Koutoubija, Danusia
Marrakesz,medresa Ben Josoufa, Danusia
Wieczór feski, Danusia
Marrakesz,meczet Koutoubija, Danusia
Marrakesz,medresa Ben Josoufa, Danusia
Wieczór feski,tadżin, Danusia
Marrakesz,meczet Koutoubija, Danusia
Marrakesz,medresa Ben Josoufa, Danusia
Wieczór feski, Danusia
Marrakesz,meczet Koutoubija, Danusia
Marrakesz,medresa Ben Josoufa, Danusia
Wieczór feski, Danusia
Marrakesz, brama Bab Agnao, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna,suk, Danusia
Wieczór feski, Danusia
Marrakesz,grobowce Saadytów, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna,suk, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna,suk, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna, Danusia
Marrakesz,grobowce Saadytów, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna,suk, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna, Danusia
Marrakesz,grobowce Saadytów, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna,suk, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna, Danusia
Marrakesz,grobowce Saadytów, Danusia
Marrakesz, Plac Djemma el Fna,suk, Danusia
Marrakesz, Danusia
Marrakesz, Danusia
Medina w Fezie,garbarnia skór, Danusia
Medina w Fezie,garbarnia skór, Danusia
Medina w Fezie,garbarnia skór, Danusia
Medina w Fezie,garbarnia skór, Danusia
Medina w Fezie,garbarnia skór, Danusia
Medina w Fezie,pracownia i sklep wyrobów ze skór, Danusia
Medina w Fezie,sklep z wyrobami skórzanymi, Danusia
Medina w Fezie,pracownia i sklep wyrobów ze skór, Danusia
Medina w Fezie,uliczka do garbarni skór, Danusia
Suk w medinie w Fezie,warsztaty blacharzy, Danusia
Medina w Fezie,warsztaty blacharzy, Danusia
Uniwersytet Al-Korauine w medinie w Fezie, Danusia
Suk w medinie w Fezie, Danusia
Suk w medinie w Fezie, Danusia
Muzycy gnawa, Danusia
Fontanna w medinie w Fezie, Danusia
Suk w medinie w Fezie, Danusia
Medina w Fezie, Danusia
Medina w Fezie, Danusia
Medina w Fezie, Danusia
Suk w medinie w Fezie, Danusia
Medina w Fezie, Danusia
Suk w medinie w Fezie, Danusia
Synagoga w medinie w Fezie, Danusia
Suk w medinie w Fezie, Danusia
Suk w Fezie, Danusia
Medina w Fezie, suk, Danusia
Medina w Fezie, Danusia
Avatar użytkownika Danusia
Danusia
Komentarze 5
2014-01-24
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Barsolis Karol Turysta Kulturowy

ladne krajobrazy   , tylko ci arabowie ?

Muhammada znam tylko jednego  - Ali -bokser.

 

pozdrawiam Karol

Avatar użytkownika Danusia
Danusia
12 lipiec 2015 08:25

Cieszę się Marianie,że zajrzałeś do mojej relacji. Warto poznawać inne kraje i kultury,to ciekawe doświadczenie. Pamiętasz,już kiedyś o tym pisaliśmy - marzenia są po to,by je spełniać,więc...wszystko przed Tobą:-)

Avatar użytkownika marian
marian
09 lipiec 2015 17:26

Cudownie.Całkiem inny świat.Fajnie tak, być tam i poznać ten kraj.Chętnie przeczytałem Twoją relacje i obejrzałem fotki.Dziękuje i gratuluje tak udanej wycieczki.Ja narazie mogę tylko pomarzyć. 

Avatar użytkownika Danusia
Danusia
09 lipiec 2015 15:16

Myślałam podobnie w kwestii pogody,ale jednak zima jest wszędzie;-) W Marrakeszu było baaardzo zimno,ok. 8 st. Od południa zmierzała do Marrakeszu druga wycieczka z Polski " Maroko- Magiczne Południe". Nie dotarli na czas,bo.... drogę zasypała im śnieżyca! Zaznaczam jednak ,że taka pogoda była w pobliżu gór Atlas, nad morzem afrykańska zima była ciepła i słoneczna.

Ostatnio edytowany: 2015-07-09 20:56

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
09 lipiec 2015 14:49

Bardzo pięknie, jestem zdziwiona tą pogodą, myslałam, że tam ciepło cały rok, obrazki z kolorowych "misek" na dachach znane nam są z filmów róznych 🙂

Zwiedzone atrakcje

Agadir

Essaouira

Safi

El Jadida

Casablanca

Rabat

Meknes

Volubilis

Fez

Fez

Marrakesz

Agadir

Rabat

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024