Szukamy nowego punktu wycieczki :) , Mariusz Smorszczewski
Szukamy nowego punktu wycieczki :) , Mariusz Smorszczewski

Berlin 30.07 - 01.08.2010

Komentarze 0
2010-07-30
Spontaniczna wycieczka do Berlina 30.07.2010 -01.08.2010

Dzień 1 Piątek ( 30.07.2010 ) Droga do Berlina .

W ubiegłym roku wraz z  kolegami udałem się w spontaniczną wycieczkę do stolicy Niemiec . Po kilkudniowym niezdecydowaniu u kolegów wreszcie zgodzili się na moją propozycję odwiedzenia stolicy naszych zachodnich sąsiadów pomiomo , że jeszcze około 12 dzisiejszego dnia wydawało się , że wakacyjny wyjazd nie dojdzie do skutku . Wyruszyliśmy około 22 spod domu na ulicy Biebrzańskiej. Zatankowaliśmy jeszcze gaz i w droge . Pierwsze kilometry i spojrzenie na nawigację ile kilometrów nam jeszcze pozostało wywołały w nas szkoujące odczucia . Może się zawrócimy :p . Jednakże nic z tego jeżeli już podjęło się decyzję trzeba być konsekwentnym . Pierwsze kilometry za Białymstokiem przywitały nas delikatnym deszczem . Dopiero w okolicach Zambrowa deszcze naprawdę się rozpadał i cieżko było mi prowadzić auto jednakże dobry kierowca :p jezdzi w każdych warunkach . Jedziemy i dojeżdżamy do obwodnicy Wyszkowa . Pomyślałem , no wreszcie będę mógł rozwinąć troche skrzydła tzn prędkość i jechałem bardziej niezgodnie z przepisami :p ( w końcu czy ludzie jeżdżący po polskich drogach jeżdżą zawsze zgodnie z przepisami ? ) Poza tym to było Male przygotowanie przed czekającą nas autostradą A 2 .

Dzień 2 Sobota ( 31.07.2011 ) Droga do Berlina Cd. , Zwiedzanie oraz powrót do domu .

Po pewnym czasie dojechaliśmy do Warszawy to była godzina około północy , może pół godziny po . W końcu to był wieczór więc podróż z Białegostoku do stolicy nie dłuży się nie wiadomo ile . Po Warszawie o tej porze jezdzi się bardzo przyjemnie , mały ruch itp. Dość spora ilość remontów utrudniała mi trochę jazdę , aczkolwiek dałem radę . Kierowałem się trasą nr 2 w kierunku na Poznań . Droga w dobrym stanie , więc można trochę szybciej jechać w końcu policji nie powinno być zbyt dużo na drogach .Kiedyś muszą spać  . Jedziemy jakiś czas i dojechaliśmy do Łęczycy . Akurat remontowano cały jeden pas i musieliśmy dość dlugo ( ok. 10 minut ) czekać na pozwolenie przejazdu drugim pasem . Irytowalo mnie to ponieważ powoli odczuwałem zmęczenie , a tylko dośc szybka jazda potrafila mi podnieśc poziom adrenaliny . No , ale wreszcie udalo się . Czekam na autostradę A 2 ponieważ już widze pod mostem , że tam zaczyna się ona jednakże , póki skręciliśmy na nią zajęło to nam trochę czasu , ale w końcu …. Witamy na autostradzie . Miałem przyjemnośc po raz pierwszy jechać autostradą prowadząc auto wcześniej dwukrotnie jechałem tą drogą do Niemiec tyle , że jako pasażer , ale to zupełnie inne odczucia . Teraz musiałem pamiętać , aby jechać właściwie po autostradzie ponieważ wielu kierowców robi to nie właściwie o czym przekonałem się w drodze powrotnej . Tak to jest to , ta adrenalina przy prędkości 160-190 km na godzine  . , ale odczuwam coraz większe zmęczenie . Po przejchaniu około 100 km na autostradzie poczułem zmęczenie ponieważ razem już mi się uzbierało około 450 km i to jest około 5-6 h za kółkiem , więc mówię do siedzącego obok kolegi , że teraz nastepuj zamiana i ja usiąde jako pasażer . Drugi kolega siedzący z tyłu w tamtym momencie nie miał prawa jazdy poza tym spał po wypiciu kilku piw  . Na szczęscie nie musiałem zatrzymywać się co 20 minut z jego powodu . Próbowałem zasnąc jednakże wiem o tym , że we wszystkim co się porusza nie mogę zasnąc więc obserwowałem co się dzieje za oknem . Widzimy już skręty z autostrady na Poznań . Przez chwile pomyśleliśmy , że jeśli wystarczy czasu to w drodze powrotnej odwiedzimy stolice Wielkopolski . Po jakimś czasie widzimy jak niedługo skończy się autostrada i wyjedziemy na normalną drogę . ehh pomyślałem ponieważ wiedziałem , że reszta drogi do Niemiec jest niezła jednakże to nie to samo . Po pewnym czasie widzimy kierunkowskazy na Zieloną Góre , Gorzów Wlkp . , Świecko , Berlin . Mijamy Rzepin , tam mieliśmy nocować w nocy z dzisiaj na jutro i być wypoczęci przed podróża powrotną , ale zrezygnowaliśmy z tego podczas decyzji podjętej w berlińskim metrze :p ( choć nie jestem pewien czy brak noclegu to była nasza słuszna decyzja ) . Docieramy do takiego baru zwanego potocznie Las Vegas , tam przebieramy się w toaletach , wymieniamy zł na euro , kupujemy mapę Berlina i w droge . Już od Rzepina widzimy prace budowlane , które prawdopodobnie mają za zadanie połączenie Polski i Niemiec autostradą . Uwazam , żę wtedy Rzepin i ich baza noclegowa wygina ponieważ teraz wiele osob zatrzymuje się tutaj , aby przenocować . Warunki nie są najgorsze z tego co mogłem zauważyc na stronach internetowych hoteli i pensjonatów , w dodatku to jest w Polsce i bez wątpienia jest taniej niż w Niemczech . Podczas gdy uda się połączyć Polske i Niemcy autostradą wtedy ludzie przestaną w Rzepinie zatrzymywac się na nocleg ponieważ to będzie moim zdaniem strata czasu . Zblizamy się coraz bardziej do granicy polsko – niemieckiej jeszcze około 5 km i będziemy w Niemczech . Po pewnym czasie …………………..

WILLKOMMEN IN DEUTSCHLAND !!!!!!!!!!!!!

Od samej granicy już mamy autostradę . Po prawej stronie po przejechaniu dosłownie kilku kilometrów widzimy jakies miasto . Prawdopodobnie jest to Kostrzyn nad Odrą , ale nie mamy czasu patrzec na miasto tPrawdopodobnie jest to Kostrzyn nad Odrą , ale nie mamy czasu patrzec na miasto tko jedziemy dalej do Berlina . Pozostało około 100 km .Jedziemy tutaj zgodnie z przepisami ponieważ tutaj policja nie patyczkuje się , mandaty są w euro na co nie każdego stać oraz nie jesteśmy rewelacyjni w niemieckim , a Niemcy w swoim kraju wolą z oczywistych powodów rozmawiać w ich ojczystym języku . Jedziemy jakis czas Berlin jest coraz bliżej . Nagle widzimy jadącą lewym pasem za nami policję . Szybko zmieniamy pas na prawy , a policja pojechała dalej . Na szczęscie nie wyciągnęli lizaka i nas nie trzymali . . Po przejechaniu kilku kilometrów zauważyliśmy jak trzymają jakiś samochód z polskimi rejestracjami . Cóz , widocznie złamali jakiś przepis . Po jakimś czasie zabudowania stają się coraz gęstsze ponieważ zjeżdżamy z autostrady na drogi wciąż główne , aczkolwiek jest tam już więcej świateł itp. Itd. Po pewnym czasie widzimy coraz wiecej bilbordów informujących o jakis sklepach w Berlinie , by w końcu osobiście do niego wjechac . Jest sobota rano , a no obrzeżach Berlina ruch jak w Białymstoku w święta . Mało samochodów i myślimy gdzie tutaj swój postawic ponieważ nie wjeżdżaliśmy do centrum z powodu tego , że prawdopodobnie będzie o wiele wiekszy ruch , więc po co komplikować sobie sytuacje oraz z tego powodu , żeby wjechać do Berlina trzeba mieć badania na niską zawartość spalin czy coś takiego . Zatrzymujemy się przy Lidlu . Tam zachodzimy coś kupić do zjedzenia i próbujmy zostawić samochód , aczkolwiek dostrzegam informacje , że samochody nie mogą stać więcej niż 1 godzinę przy sklepie ponieważ zostaną odholowane . Tak więc zabieramy się stamtąd i szukamy innych miejsc . Jest ich trochę , parkujemy , ale dostrzegamy kolejną niedogodność . Wszystkie niemieckie samochody mają na przedniej szyby jakąś naklejkę z numerkiem :p . Zastanawiamy się co to może znaczyć , chodzimy tak wokół samochodów . Patrząc z boku można byłoby pomyśleć , że za chwilę rzucimy się na te radia :p . Myślimy co mogą oznaczać te numerki . Dzwonimy do naszego kolegi , który wkacje spędza w Hamburgu . Może on nam cos powie jednakże nie możemy się dodzwonic . Ogladamy dalej te samochody . Nagle dostrzegamy polskie rejestracje ze Szczecina , które nie posiadają naklejek . Myslimy sobie , że skoro oni nie mają i jakoś tutaj zaparkowali to czemu my nie mielibysmy tego zrobić . Zostawiamy samochód na jakiejś ulicy ( w tej chwili już nie pamiętam nazwy ulicy ) i kierujemy się do metra ( stacja Magdalenenstrasse ) .KKupujemy bilet całodobowy za jedyne 3,5 euro pozwalający na swobodny przejazd całą dostępną komunikacją miejską . Po drodze żartujemy sobie co będzie jak sholuja nam samochód na niemiecki policyjny parking :p . Wtedy chyba ugrzęźniemy w Berlinie na dobre jednakże po pewnym czasie te myśli już nam nie chodziły po głowach i zajęliśmy się zwiedzaniem Berlina . Pierwszym naszym punktem wycieczki będzie Alexanderplatz i dzielnica św.Mikołaja . Na tym placu widzimy więżę TV i robimy sobie zdjęcia pod tą więżą oraz w okolicznych ciekawych miejscach . Potem ulicami wzdłuż rzeki Sprewy kierujemy się do Starej Galerii Narodowej i spacerujemy wokół pięknych okolicznych ogrodów . Robimy kilka pamiątek w postaci zdjęć . Wracając przecodzimy przez Most Dziewic . Podziwiamy grę np. na szklankach miejscowych ludzi . Pierwotnie wydawało mi się , że to jest niemożliwe , aczkolwiek dla chcącego nic trudnego . Powoli kierujemy się w stronę Bramy Branderburskiej , która jest symbolem Miasta . Zanim do niej dojdziemy kierujemy się bulwarem miasta tzw.Unter Den Linden . Po drodze mijamy wiele hoteli , ale w głównej mierze rosyjskich :p . Tak , tak to Rosjanie buduja sobie tutaj hotele , a nie Niemcy . Dochodzimy do Bramy Brandenburskiej . Oczywiście trzeba to uwiecznić na zdjęciu ponieważ być w Berlinie i nie zobaczyć Bramy to jak dla mnie wstyd . Kontynuujemy zwiedzanie . Tym razem na cel idzie Reichstag . Ogromne rzesze turystów pod tym budynkiem ciekawie wkomponowanym w przyrodę ponieważ wokół budynku jest wielki plac , ale nie z betonu tylko z trawy gdzie można sobie w spokoju usiąść , poczytać cos lub porobić coś zupełnie innego . Oczywiście musowo trzeba porobić następne fotki . Nasze kroki kierują się potem w kierunku kolumny zwycięstwa . Swoją drogą jest to nasza kolumna ponieważ pokazaliśmy sobie , że można jechać w spontaniczną podróż tak daleka ponieważ przejechanie około 800 km zajmuje troche czasu i wymaga duzego skupienia i wysiłku , a czekała nas jeszcze nawet bardziej wyczerpująca podróz powrotna . Po obejrzeniu kolumny wracamy malowniczym parkiem . Usiedlismy na ławeczkach i podziwialiśmy tym razem innego typu widoki czyli kobiece  . Zapewne było w pobliżu wiele Polek lub dziewcząt słowiańskiego pochodzenia ponieważ było na kim zawiesić oko  . Po parku spacerowały także urokliwe prawdopodobnie Skandynawki ponieważ miały koszulki I love Norway i nie porozumiewały się na pewno ani jezykiem niemieckim , ani angielskim , ani polskim :p . W dalszym ciągu kierujemy się w kierunku bulwaru i widzimy podobny krajobraz . Już na bulwarze zgłodnieliśmy , więc pora coś zjeść . Obok była budka z tureckim kebabem , kebab mimo , że był nieduży to smakował wspaniale . Był nawet lepszy od tego na dworcu w Białymstoku , bądź przy granicy polsko-białoruskiej w Kuznicy . Do tego zimne piwo . ie byliśmy pewni czy można tak spokojnie w centrum miasta pić sobie alkohol ponieważ w Polsce bez wątpienia policja już nami by się zainteresowała i mandacik murowany , ale chyba policja niemiecka inaczej na to patrzy . W końcu siedzieliśmy spokojnie bez zbędnych awantur . Szukając metra wracamy już troche inną trasa taka bardziej miejską gdzie policjanci z radiowozem schowani za skrzyżowaniem namierzają kierowców radarem stojacym za koszem :p . Schodzimy do metra , ale chyba po tych dośc meczących wedrówkach straciliśmy trochę orientację ponieważ nie wiedzieliśmy zbytnio jak dojechać do berlińskiego ZOO :p . wtedy kolega podszedł zapytac się o droge stojącej w pobliżu nas kobiety . Zaczął pytanie po niemiecku by w miarę rozwoju dalszej części pytania coraz bardziej przechodził na jezyk polski :p . Jednak tą tajemniczą kobieta okazała się Polka mieszkajaca od ponad 10 lat w Berlinie . Ona akurat kierowała się w tamtym kierunku :p . Co za fart :p . Po drodze poopowiadała nam troche o Berlinie i o różnych rzeczach i miejscach związanych z tym miejscem . Histroia była bardzo ciekawa i dopiero po pół godzinie musieliśmy się rozstać . Ona poszła w swoim kierunku a my skierowaliśmy oczy w kierunku ZOO . Na nieszczęście była bardzo ogromna kolejka i postanowiliśmy , że nie będziemy stać w niej więc ZOO jako punkt wycieczki odpuściliśmy sobie . Zamiast tego obejrzeliśmy z zewnątrz Europa Center oraz weszliśmy do Kościoła Pamięci . Może to nie to samo co oglądanie żyraf i innych zwierzaków , aczkolwiek zle nie było . Po obejrzeniu tych obiektów wróciliśmy do metra , aby pojechać na Stadion Olimpijski w Berlinie . Podróż metrem zajęła nam około 10 minut . Idąc w kierunku stadionu byliśmy otoczeniu samą zielenią . Stadion ogromny mogący pomieścić około 70 tys widzów robił imponujące wrażenie . Jedakże idąc wzdłuż parkingu ciezko było uwierzyć ,ż że ażtak wielu ludzi może wejść w tym samym momencie na stadion z tego powodu , że parking nie imponował jakoś szczególnie rozmiarami . Bilet kosztował 4 euro . Jakis czas pozwiedzaliśmy stadion , porobiliśmy kilka fotek i wracamy do stacji metra . Zmeczeni , aczkolwiek w tym metrze doszliśmy do kilku wniosków np. Berlin jest ciekawym miejscem na spedzenie weekendu tylko jest jeda wada długo trzeba jechac , Nie pojdziemy na koncert Tiesto , który odbywał się dzisiaj ;p . To było nasze ostatnie miejsce do zwiedzania . Może kiedyś tutaj wrócimy i wtedy zwiedzimy resztę , choc i tak staraliśmy się wybrać najważniejsze atrakcje Berlina . Jedziemy bezpośrednio do Białegostoku . Będziemy spali w samochodzie podczas gdy jedna z osób będzie kierować ( i to był nasz nie do końca najmądrzejszy pomysł ponieważ czuliśmy zmęczenie . Osobiście spałem przez ten weekend 10 minut w Warszawie oraz dopiero po przyjezdzie do domu w niedziele około 5 nad ranem . ) wróciliśmy na Alexanderplatz i stamtąd metrem na Magdallenstrasse gdzie w pobliżu miał stać nasz zaparkowany samochód . No właśnie miał stać i poczuliśmy dreszczyk emocji co będzie jak nie będzie auta . Na szczęscie stał gdzie był zaparkowany i mogliśmy ruszyć w droge powrotną , ale zanim to skierowaliśmy się do Lidla na zakupy przed długa podróża . Kierujący kupowali głównie napoje energetyzujące oraz jedzenie nieprowadzący jedzenie oraz alkohol :p . Po zrobieniu zakupów kolega wsiadł za kółko i wyjechaliśmy z Berlina , ale moim zdaniem i jego także jechał niepewnie i po sytuacji gdzie zjechał na pobocze a czego robić nie powinien powiedziałem , aby mi dał prowadzić . Jeszcze ostani łyk Red Bulla i weszły we mnie nowe siły  . Jechałem możnaby rzec pewnie jak na to , że od czwartku w nocy nie spałem . Droga jednak była inna niż ta , którą jechaliśmy do Berlina . To nie była autostrada tylko inna droga oczywiście bardzo dobra . Jednakże po pewnym czasie gdy już blisko widzieliśmy chyba Kostrzyn nad Odrą ( ten niemiecki Kostrzyn nawigacja zaczęła nas kierować w stronę autostrady do granicy ) . Pełno ograniczeń do 100 do 110 , ale droga przebiegała sprawnie i po jakiś 15 minutach jazdy przekroczyliśmy granicę niemiecko-polską .

WITAMY W POLSCE  .

Wyjeżdzając z Berlina około 18 nie spodziewałem się , że około 19 będę już w Polsce . Zawsze jak się wjeżdża z zagranicy to czuc ulgę , że jesteśmy już w Polsce . Wielokrotnie narzekamy na nasz kraj jednakże wszędzie dobrze , ale w domu ( w kraju najlepiej ) . Choć pozostało nam jeszcze sporo drogi i wg nawigacji powinniśmy być około 5.30 . Dojeżdżamy do Swiebodzina i tam zaczyna się problem ponieważ ciągnie się długi korek . Staliśmy w nim jakiś czas czyli do około 21 potem zajęło nam trochę czasu , aby wjechać na autostrade . Jednak wjechaliśmy tam przed kompletnym zmrokiem . No i zaczyna się skoro autostrada to czas na szybsza jazdę pomimo ,zę na autostradzie można było w tamtym okresie jechać 130 to jadę znacznie szybciej . Chcę się przekonać na co stać mój samochód . Widze drogowskazy , że do Warszawy około 350 km czyli do Białegostoku około 550 . Dzięki szybkiej jezdzie te km szybko znikały i po dłuższym czasie ……………………..

DZIEŃ 3 : ( NIEDZIELA 01.08.2011 )

Rozpoczął się sierpień miesiąc trzeźwości . Około godziny 1.30-2.00 znalezlismy się w okolicach Lowicza . Już byłem tak zmęczony , że obudziłem kolegę ponieważ oczy mi się już zamykały , a już nie odczuwałem przypływu adrenaliny jaką była niewątpliwie jazda po autostradzie . Kolega zastapił mnie i miałem pewność , że nie powtórzy się sytuacja z Niemiec . Po spokojnej jedzie koło 3 może 3.30 znalezlismy się w stolicy . Tam widocznie trochę się przespałem ponieważ obudziłem się na obwodnicy Wyszkowa . Każdemu anglezy się sen  . stamtąd droga już praktycznie nie miała historii . Odwiezliśmy najpierw niekierującego do domu , ponieważ kolege , a na końcu odwiozłem sam siebie  , a to było koło 5 . Zaparkowałem auto , zamknąłem bramę i szybko do łóżka natychmiast zasynając. Obudziłem się koło 12  .. Tak wyglądała mniej więcej spontaniczna podróż , ktorej wrażeń nic i nikt mi nie odbierze .

Dziękuję za uwagę .

Olympiastadion, Mariusz Smorszczewski
Berlin 30.07 - 01.08.2010, Mariusz Smorszczewski
Pod wieżą TV, Mariusz Smorszczewski
Nad Sprewą, Mariusz Smorszczewski
Brama Branderburska, Mariusz Smorszczewski
Reichstag, Mariusz Smorszczewski

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Zwiedzone atrakcje

Kozińce

Białystok

Zambrów

Warszawa

Warszawa

Świebodzin

Rzepin

Berlin

Rzepin

Świebodzin

Łowicz

Warszawa

Białystok

Kozińce

Polskie Szlaki - Inspirujące Pierniki
Copyright 2005-2023